środa, 5 lutego 2014

Dwujęzyczność z definicji

Rozmawiałam wczoraj z pewną mamą (pozdrawiam!) i powiedziała mi coś, co mnie zastanowiło.
"Mój syn idealnie dwujęzyczny nie jest"... coś dalej.

No to chyba zrobimy sobie małą lekcję o dwujęzyczności widzianą moimi oczami. Moimi - bo to będą luźne obserwacje i spostrzeżenia i nie podpieram się badaniami naukowymi.
Dlaczego uważam, że mogę robić takie obserwacje?
1. Jestem w lepszej sytuacji od moich koleżanek po fachu w Polsce. Obserwuję dzieci dwujęzyczne na co dzień.
2. Jestem w lepszej sytuacji niż mamy dzieci dwujęzycznych, bo:
a) jestem logopedą i uczyłam się "trochę" tego zawodu,
b) widuję więcej dzieci niż własne + ich koleżanki/kolegów.


Do rzeczy:)

Kilka razy na tym blogu pojawiło się hasło "dwujęzyczności". Było tam napisane m.in., że dwujęzyczność to stan, w którym wyczuwamy wszystkie smaczki językowe w obu językach, że żarty słowne wszystkie, że cośtam wszystko. Ta definicja została podważona przez jedną z mam na facebooku. Ja potem zrobiłam pewną głupotę stulecia, ale mniejsza z tym :)



Wracając do tejże definicji... tak sobie myślę, że chyba nie jestem dobrze zrozumiana. Jesteśmy na blogu. Blogu logopedycznym, ale nie naukowym. Wiem, że większość osób, które mnie czyta to rodzice przeróżnych maluchów. Jaka część z nich jest filologami? Raczej mała. Dlatego pozwalam sobie używać słowa "wszystkie". Bo ja dla mnie normalną rzeczą jest, że pisząc "wszystkie" mam na myśli "większość w danej sytuacji komunikacyjnej". Zakładam bowiem, że osoba dwujęzyczna (jak każda inna osoba) prowadzi głównie rozmowy na tematy, na których się zna. Oczywiście, ma prawo nie znać się i dopiero się uczyć. Ale wtedy też powinna rozumieć, co mówi do niej nadawca komunikatu. A jeśli jakiegoś żartu nie zrozumie, to ma prawo dopytać, bo człowiek uczy się całe życie.



Zauważcie też, że używam hasła "osoba dwujęzyczna". Nie: dziecko. Osoba. Dlaczego? Dlatego, że dziecko w sensie komunikacyjnym jest głównie odbiorcą informacji/komunikatu. Dziecko się uczy, nabywa język. Oczywiście, ma swoje przemyślenia, hobby, obserwacje. Nie umniejszam i nie odbieram. Ale mam wrażenie, że o dziecku powinna być stworzona definicja "dziecko wychowywane dwujęzycznie" niż "dziecko dwujęzyczne". 


Nie znam nikogo z dwujęzycznością idealną. Chyba nie da się opanować dwóch języków w takim samym stopniu z taką samą ilością słownictwa. No bo jak? Jeśli w szkole z rówieśnikami dziecko rozmawia po niemiecku, to niezależnie od tego jak bardzo dorosły się stara (nawet zakładając, że jest nativem), nie jest w stanie dogonić slangu dzieci i młodzieży. Język żyje wraz z jego użytkownikami. Ale z drugiej strony widuję osoby, które mogę określić mianem "osoby dwujęzycznej idealnie w sytuacji komunikacyjnej uważaną przez tę osobę za interesującą". Tak jak pisałam wcześniej: jeśli młoda osoba jest jakimś tematem bardzo zainteresowana i potrafi czytać w dwóch/trzech językach, to ona sama zacznie szperać, szukać w Internecie ciekawiących ją treści. W ten sposób nabywa nowe słownictwo w drugim języku poprzez kontekst lub tłumacza.



Reasumując ten długi elaborat - za każdym razem, kiedy piszę o dwujęzyczności NA BLOGU, piszę o sytuacji komunikacyjnej. Zatem używając słowa "wszystkie" mam na myśli "wszystkie w danej sytuacji komunikacyjnej". I w taką "dwujęzyczność idealną w danej sytuacji komunikacyjnej" wierzę, bo ją obserwuję na co dzień w szkole - jest młodzież z klas gimnazjalnych wzwyż, która potrafi na ten sam temat rozmawiać w dwóch językach (najczęściej z niemieckiego przerzucają się na polski, kiedy widzą którąś z nas na korytarzu i wiedzą, że ganimy za używanie niemieckiego w polskiej szkole :P "Najczęściej" to nie to samo, co "zawsze").


Teraz sprawa druga: czym się różni język drugi (drugi z dwujęzyczności) od języka obcego? Myślałam nad tym długo. W końcu standardowo nie wytrzymałam i zapytałam młodzież :) W końcu dwujęzyczni są, języków obcych się uczą (czasem i po trzy obce + dwa swoje!), to niech powiedzą.

Myślałam, że będą myśleć, kombinować, cudować. Nie. Odpowiedź przyszła sama dość prosto:

"Język obcy to ten, którego kiedy się uczymy, nawet jeśli uczymy się codziennie,  przetłumaczamy sobie na niemiecki/polski w głowie". Myślę, że najważniejsza jest tu fraza "kiedy się uczymy". Nie chodzi tym razem o sytuację komunikacyjną bądź sytuację, w której opanowałam już dobrze język tak, że kiedy go używam myślę w nim. Chodzi o sytuację uczenia się go. I taki jest fakt - dziecko, które uczy się języka obcego w szkole/przedszkolu na zajęciach z tego języka (czyli nie poprzez sytuację, że jest w miejscu, gdzie tegoż języka się używa na stałe), tłumaczy sobie w głowie w myślach słówka, zwroty, frazy. Oczywiście nie te, które wbijają nam się w głowę jako ciągi zautomatyzowane!, ale te, podczas słuchania których, musi zrozumieć komunikat.



O tym, że rozwój mowy dziecka dwujęzycznego w sensie fizjologicznym, przebiega tak samo, że tak samo gaworzy, głuży i mówi pierwsze słowa, jak jednojęzyczni rówieśnicy, nie muszę mówić, prawda? ;)



Jeśli nie, jeszcze o tym napiszę :)


Rzadko piszę o dwujęzyczności, ale to nie znaczy, że się tym nie zajmuję. I jakiekolwiek myślenie, że jeśli o tym NA BLOGU nie piszę, to znaczy, że nic o tym nie wiem... jest błędem. Blog to blog. Logopedia dla rodziców. A moje zainteresowania logopedyczne w sensie naukowym.. to nie tu :)


Aż mi się urodziło w głowie pytanie: czy związku z tym rodzice SAMI mogą wychować osobę dwujęzyczną?

6 komentarze:

"Język obcy to ten, którego kiedy się uczymy, nawet jeśli uczymy się codziennie, nie przetłumaczamy sobie na niemiecki/polski w głowie".

Na pewno tak? Chyba chodzi o to, że język obcy to ten, który sobie młodzież/dzieci, ucząc się go, tłumaczą w głowie na język ojczysty?
Pozdrawiam!

Oczywiscie, ze jakas literowka/blad sie wkradl.

Dziekuje za czujnosc :)

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Dzieci dwujęzyczne nie muszą tłumaczyć sobie na język ojczysty (tu rozumiem język ojczysty, jako język rodziców). Jest język otoczenia i język rodziców. Jeśli w obu językach osiągają podobne kompetencje, to frazy z języka obcego tłumaczą sobie na jeden z tych języków. Podejrzewam, że w zależności od tego z kim i gdzie się uczą tzn. w niemieckiej szkole tłumaczą na niemiecki, ale gdyby pojechały do Polski i tam uczyły się np. w czasie wakacji angielskiego tłumaczyły by je na polski.

Zainteresowało mnie Twoje końcowe pytanie: "czy związku z tym rodzice SAMI mogą wychować osobę dwujęzyczną?"

Sądzę, że tak (może nie idealnie dwujęzyczną, jak to określasz, ale dwujęzyczną na pewno). Nasza sytuacja jest dość oryginalna i chyba nikt dotychczas nie zajął się naukowym jej zbadaniem. Jesteśmy rodziną polsko-tajwańską z trójką wielojęzycznych dzieci. Dzieci nie chodzą do szkoły, uczą się w domu. Ja, Polka, jestem ich nauczycielką i uczę ich w trzech językach. Chociaż otacza nas zewsząd język chiński (mandaryński) i chociaż dzieci porozumiewają się w tym języku bez problemów, to go nie lubią - nie lubią w nim czytać ani pisać, wolą polski i angielski. 16-letnia córka mówi w trzech językach idealnie (jak na swój wiek oczywiście), zna idiomy, slang młodzieżowy, a też pojęcia matematyczne i związane z mediami (tym się interesuje).
Gdy pytałam się ich czy sobie któryś z języków tłumaczą w głowie na inny, to zaprzeczają. Jedynie zapamiętują długie ciągi liczb (nr telefonów itp) po chińsku (ja zresztą też).
Trudno mi powiedzieć który z trzech języków jest językiem pierwszym/przewodnim, a który drugim czy trzecim.
Czy znasz może jakieś inne rodziny w podobnej sytuacji?
Pozdrawiam.

Dzień dobry Doroto :)

Ja tylko zadałam pytanie, które zaczęłam sobie zadawać po przemyśleniu sprawy. Nie znam na nie (przynajmniej w tej chwili odpowiedzi). Faktem jest tylko to, że Internet, który młodzi ludzie mają opanowany w małym palcu, sprzyja temu, żeby się zastanowić czy taki użytkownik rzeczywiście jest wychowywany (językowo, bo tylko o tym mówię) TYLKO przez rodziców?

Pytasz czy znam... znam rodzinę polsko-turecką w Niemczech. Wcześniej mieszkali w Norwegii, rodzice między sobą rozmawiają po angielsku. Też niezła mieszanka, choć w Niemczech chodzą do szkoły (więc to będzie przynajmniej na razie) ich główny język, bo tu homeschooling jest zabroniony.

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.