wtorek, 30 października 2012

Czy lubi Pani czaczę?

Dziś będzie szybko :)

Kasia: Maciek, a wymień mi nazwy owoców lub warzyw zaczynających się od [CZ]
Maciek (5 l.): [czszy marxefki]?

Info dla nieczytajacych fonetycznie: [czszy marchewki] ?



niedziela, 28 października 2012

Afazja

Na czym polega afazja każdy logopeda wie (powinien wiedzieć). W skrócie (wieeeeelkim) uczymy państwa po udarach i urazach mózgu języka na nowo.

I właśnie trafił mi się taki pan afatyk, nazwijmy go Michał :) Pan Michał cierpi na afazję sensoryczną (potrafi powiedzieć wszystko, ale niekoniecznie do rzeczy). Rehabilitujemy się już dość długo (coś około roku), więc podstawowe pojęcia, sytuacje itp. mamy "przerobione". (Jak wy się wszyscy wyrażacie?! Przerabia to się sweter!! A problem się omawia! - moja polonistka z
podstawówki, którą bardzo serdecznie pozdrawiam, choć pewnie tutaj nie zagląda).
Mam spisane dwie odpowiedzi Pana Michała.
Kasia: Co trzeba użyć, aby naprawić guzik i bluzkę?
P. Michał: klej!

Kasia: A czego trzeba użyć, aby się uczesać?
P. Michał: Grabki!

sobota, 27 października 2012

Jaś

Siedzę sobie kulturalnie w przedszkolu. Kulturalnie wśród dzieci. Dzieci, które są tego dnia wyjątkowo grzeczne :) Nagle (ni z gruchy, ni z pietruchy) mówi Jaś (l. 3)

Jaś: Jak podniosę ręce do góry, to nie słuchamy pani!

Po czym... podnosi ręce do góry, a w grupie zaczyna się szmer i chaos. Zaczynam interweniować, obracam wszystko w żart. Szepty i rozmowy trwają. NAGLE! Jaś opuszcza ręce. Następuje cisza jak makiem zasiał.. wszystkie oczy patrzą na mnie...

I już nie wiem: albo jakiś nowy Wiedźmin albo chłopak ma zadatki na polityka. :)



O.. a to jeszcze napisała mi Ninka. Też o Jaśku:

Dziś pytam Jasia: -Kim będziesz,jak dorośniesz??

na to Mila (5 l ): -On będzie pluszakiem:)) słodziaki ponad wszystko!!!!

środa, 24 października 2012

Śnieżka is the best.

Dzisiaj z totalnie innej beczki. Odnalazłam baaaaaaaaardzo stare notatki ("arcydzieła"), zatem wstawiam moje ulubione. Choć z logopedią ma niewiele wspólnego ;)
 
Śnieżka is the best
 
NARRATOR:
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma...no wiecie 
czym...i tak dalej.......żyła biedna...

WCHODZI DZIEWCZYNA TYP "LALKA BARBIE" - RÓŻOWY LUMPEX - 
SPÓDNICZKA EXTRA MINI, BLUZKA TEŻ. NAJLEPIEJ BLONDYNKA.
N: ...biedna powiedziałam....
 
WCHODZI, SPYCHAJĄC POPRZEDNIĄ, DZIEWCZYNA UBRANA NORMALNIE, ALE NIEKONIECZNIE W SPODNIE, W PAPIEROWEJ KORONIE NA GŁOWIE
 
N: ...tak już lepiej....ekhm...a więc biedna królewna imieniem Śnieżka. Śnieżka żyła w jednej chatce z siedmioma krasnoludkami...Trochę wyrośniętymi....krasnoludkami....ekhem....
 
NA SENIE POJAWIA SIĘ SIEDMIU KRASNOLUDKÓW, KAŻDY Z ZESZYTEM W RĘCE I GAŻDŻETAMI:
1. KRZYŚ - MAPKA HISTORYCZNA...EW. MAPA MOŻE WISIEĆ NA ŚCIANIE, A KRZYŚ WCHODZI TYLKO ZE WSKAŹNIKIEM;
2. SKUBIDU - SZKIELET LUB JAKIEŚ ROŚLINKI W FORMALINIE
3. KACZOREK - Z GLOBUSEM
4. POLETKO - Z EKIERKĄ, TUDZIEŻ LINIJKĄ
5. LEJRER - ZE SŁOWNIKIEM DO NIEMIECKIEGO
6. TICZER - JW. ALE DO ANGIELSKIEGO
7. POKEMON - Z KOPERTĄ
 
N: ..Krasnoludki były baaaaardzo mądre. A że Śnieżka właśnie w tym roku zdawała maturę, więc każdy chciał jej pomóc jak umiał...
 
KRASNOLUDKI SADZAJĄ ŚNIEŻKĘ NA KRZEŚLE, KAŻDY PRÓBUJE JEJ COŚ POWIEDZIEĆ PRZEKRZYKUJĄ SIĘ WZAJEMNIE. TYLKO JEDEN - POKEMON - STOI Z BOKU. KRASOLUDKI KRZYCZĄ.
POLETKO (POKAZUJĄC KRÓLEWNIE JAKĄŚ KARTKĘ): Tu musisz wyciągnąć pierwiastek...potem podnieść do potęgi 24...a jak jeszcze pomnożysz to przez iloraz silni i wektora, którego odległość od osi jest dolną granica ciągu arytmetycznego to będziesz miała pierwszy składnik...teraz wystarczy do tego dodać podwojony iloczyn logarytmu głównego i wariacji....
KACZOREK: ...Sam jesteś wariat...a więc pamiętasz, że główną rzeką Missisippi jest Kanada...to znaczy chciałem powiedzieć...
LEJRER: ....On chciał powiedzieć, że sam nie wie o czym mówi... ja ci powiem - najważniejsza jest nauka języków obcych..
TICZER: Tak, tak..
LEJRER: ....W erze komputerów, nie dogadasz się z nikim bez języka...
(DO ŚNIEŻKI) TICZER: ..Co chcesz powiedzieć?....
ŚNIEŻKA OTWIERA USTA, ŻEBY COŚ POWIEDZIEĆ, ALE PRZERYWA JEJ
LEJRER: .. Albo nie mów ...Powiedz, ale w innym języku...
ŚNIEŻKA PRAWIE KRZYCZĄC: Je ne sais pas o co come on!!!!
KRZYŚ: ...I masz rację...Ja też bym nie wiedział...Najważniejsza jest historia naszego kraju (i nie tylko)...Powinnaś wiedzieć co się działo i jak to się stało, że zdajesz maturę...
ŚNIEŻKA ZACZYNA PŁAKAĆ: Ja was nie rozumiem!!!
 
POKEMON, KTÓRY CAŁY CZAS SIEDZIAL Z TYŁU PODCHODZI ŚNIEŻKI BIERZE JĄ ZA RĘKĘ DO I COŚ DO NIEJ SZEPCE. POZOSTAŁE KRASNOLUDKI PILNIE NADSTAWIAJĄ USZY, ALE ZA KAŻDYM RAZEM POKEMON ODGANIA ICH RĘKĄ. PÓŹNIEJ WSUWA COŚ DO RĘKI ŚNIEŻCE. SCHODZĄ ZE SCENY, ZA NIMI RESZTA KRASNOLUDKÓW.
 
N: Minęło kilkanaście dni...Śnieżka świetnie zdała maturę i właśnie teraz była na uczelni na egzaminach wstępnych. Wszystkie krasnoludki czekały na nią ze zniecierpliwieniem...
 
KRASNOLUDKI SIEDZĄ PRZY STOLE, STUKAJĄ PALCAMI O BLAT, CHODZĄ DOKOŁA SCENY ITP.
 
N: Nareszcie przyszła Śnieżka:
 
WCHODZI ŚNIEŻKA
 
ŚNIEŻKA: Zdałam, zdałam..!..
POKEMON ZNUDZONYM GŁOSEM: Przecież mówiłem, że zdasz...
 
ŚNIEŻKA WYJMUJE Z KIESZENI KOPERTĘ I KŁADZIE JĄ NA STOLE PRZED POKEMONEM
 
ŚNIEZKA: Dziękuję kochany, ale nie było mi to potrzebne..
KRASNOLUDKI POZOSTAŁE JEDEN PRZEZ DRUGIEGO: Jak było?
ŚNIEŻKA: No więc w komisji była...zła macocha...
POLETKO: na pewno pytali cię ile wynosi pierwiastek..
KACZOREK: Nie.. pytali ja co to jest Nil...
 
W TYM MIEJSCU ŚNIEŻKA ZACZYNA PAKOWAĆ WALIZKĘ. WRZUCA DO NIEJ KSIĄZKI I ZESZYTY
 
LEJRER: Akurat to, to każdy wie...
TICZER: Potrafiłaś przetłumaczyć...
SKUBIDU DO PUBLICZNOŚCI: A teraz przerwa na reklamy... oto piękny wskaźnik....
ZABIERA WSKAŹNIK ZDUMIONEMU KRZYSIOWI
SKUBIDU: ....Krzysia. W trzech kolorach: zielonym, zielonym i zielonym..za jedyne...
WIDZĄC ŻE ŚNIEŻKA STOI PRZY DRZWIACH Z WALIZKĄ, KTÓRĄ PAKOWAŁA W CZASIE WSZYSTKICH PYTAŃ KRASNOLUDKÓW
SKUBIDU: Śnieżka, a gdzie ty się wybierasz?
ŚNIEŻKA: Na egzaminach zła macocha spytała czy w zamian za to, że będę studiować oddam jej księcia. Zgodziłam się bardzo chętnie. No, bo po co mi książę?...Żeby mu prać skarpetki?.. Wracając do tematu.. A więc, żeby ona mogła go spotkać, to musi tu zamieszkać. Więc ja wracam do pałacu. pa!
 
SCHODZI ZE SCENY.
 
N: Od tej chwili skończyły się dla krasnoludków dobre czasy pouczania innych. Musiały teraz ciężko pracować... Najgorzej było, gdy złą macochę zobaczył książę i ...uciekł gdzie...no nieważne gdzie....
 
NA SCENIE SIEDZI ZŁA MACOCHA, CZYLI WCZEŚNIEJSZA LALKA BARBIE. JEDEN Z KRASNOLUDKOW PILUJE JEJ PAZNOKCIE, NASTĘPNY CZYŚCI BUTY, KOLEJNY ZAMIATA PODŁOGĘ, JESZCZE INNY ROBI JEJ FRYZURĘ. POZOSTAŁE CZYTAJĄ GAZETĘ ORAZ "ROBIĄ ZA" PODNÓŻEK.
 
N: A tymczasem Śnieżka była szczęśliwą studentką.. Ale to co działo się na uczelni to zupełnie inna historia...
 
 
 
Nie śmiejcie się zbyt głośno z mojej głupoty, pliiiis :)
 
 

wtorek, 23 października 2012

Dwa opowiadania

Moje ukochane bliźniaczki Magda (7l.) i Ewa (7 l.) miały napisać opowiadanie. Ja zaczęłam, one miały skończyć. Chcę dzisiaj pokazać Wam, jaką wyobraźnię mają te siedmiolatki (pisownia będzie oryginalna oprócz błędów ortograficznych).

Opowiadanie Magdy
Dzisiaj w Kraju Krasnoludków wesoły dzień. Król Krasnoludków został koronowany na władcę. Królowa Krasnoludków ma na sobie piękną białą suknię.
Wchodzą po schodach, chcą siadać na tronie. Nagle
pojawiła się czarownica i zmieniła królową, żeby ożenić się z królem i być bogata i mieć dzieci, a potem urodziła jeszcze 90 dzieci. Aż nie miała jedzenia, bo dzieci jadły jedzenie, aż nagle pękły i zostało 1 dziecko, które nic nie jadło, aż nagle rozbeczało się, bo zjadło jej rzeczy. I jeszcze urodziła 100 dzieci, aż jeszcze urodziła 200 dzieci i nie miała jedzenia.
Opowiadanie Ewy
Dzisiaj w Kraju Krasnoludków wesoły dzień. Król Krasnoludków został koronowany na władcę. Królowa Krasnoludków ma na sobie piękną białą suknię.
Wchodzą po schodach, chcą siadać na tronie. Nagle
pojawiła się zjawa, która chciała zabić księcia, żeby zapanować nad całym światem, a później pomyślała, żeby zabić króla i zapanować nad całym światem. FTEDY! poszła do domu i robila miksturę, poszła do królestwa, żeby ożenić się i zabić króla. A później zaśmiała się złowieszczo i tej bajki już koniec.

Dziewczyny pisały swoje opowiadania około 30 minut, były nimi zafascynowane. A teraz konkurs dla Państwa. Która z dziewczynek ma niepłynność mowy?? Odpowiedzi można przesyłać via sms na nr 0700***456. Nagrodą jest - oczywiście - uścisk dłoni Prezesa (wszak obracamy się wokół oświady i służby zdrowia) :P

niedziela, 21 października 2012

Mam wrażenie, że dawno nie pisałam...

... czy to się nazywa "uzależnienie"?

Wczoraj znów mało nie straciłam równowagi wewnętrznej. Ale dzisiaj chce mi się śmiać.
W przedszkolach w II połowie września i cały październik robię tzw. "przesiewówkę". Rodzice dostają opinię czy dziecko ma wadę wymowy czy jej nie ma, a jeśli ma to czy maluch potrzebuje indywidualnej terapii logopedycznej czy też jest szansa, że jeśli poćwiczy z rodzicami w domu to wystarczy. Na opinii podaję też mój numer telefonu: w razie gdyby rodzice mieli wątpliwości mogą zadzwonić.

Pierwszy ważny telefon odezwał się w czwartek. Zadzwoniła Mama, która na mnie nawrzeszczała, że jej dziecko (2, 5 l.) na pewno nie ma połykania infantylnego i na pewno nie sepleni międzyzębowo, a poza tym ma jeszcze czas na wymawianie głosek [r, sz, cz] itd. Oczywiście, że ma jeszcze czas, więc spokojnie tłumaczę Mamie na czym polega seplenienie międzyzębowe. Mój błąd. Dostałam ochrzan, że chcę wyciągnąć kasę od niej na indywidualną terapię, bo ona się konsultowała z pediatrą i dziecko w wieku jej Syna nie może mieć wady wymowy. (Mam oczywiście nadzieję, że owa mama koło pediatry nawet nie przechodziła, a nie że pediatra tak głupi, że nie zauważył, iż dziecko wsadza język między zęby).

Drugi ważny telefon odezwał się kilka dni później. Dzwoniła Mama 5latki, która sepleni bocznie (miękko - info dla zainteresowanych ;) ). Też dostałam kazanie. Że taka wada na pewno nie pojawiła się u jej Córeczki w wakacje. I że ona (mama) dużo czytała na temat tej wady, i że ona się długo rozwija (taaaaaak ????), więc dlaczego nikt nie zauważył u Małej tej wady wcześniej?? Mówię grzecznie mamie, że nie wiem dlaczego nikt wcześniej nie zauważył. I czekam, co będzie dalej. Mama pyta, kiedy wada mogła się rozwinąć i dlaczego. Więc znów próbuję tłumaczyć na czym polega sygmatyzm lateralny miękki (i słyszę w słuchawce stukanie w klawiaturę komputera). Mama nadal pyta, dlaczego nie zauważyłam wady wcześniej. Tu nie wytrzymałam i się roześmiałam w głos. Mała nie chodziła wcześniej do naszego przedszkola.

O tempora, o mores!!

czwartek, 18 października 2012

Wesołe jest życie... przedszkolaka

Przez ten tydzień malutko pisałam, więc będzie zbiorczo. Z przedszkoli :)
1. Zacznę od Kacperka, który stwierdził tym razem, że na obiad jadł "mięso ze słonia przyprawione dinozaurem". No cóż.. muszę się kiedyś wybrać do niego na obiad :)
2. Uczymy się zmysłami. Miałam więc ćwiczenia oddechowe, które należy wykonywać nosem. Wąchamy, wąchamy... wąchamy.
Kasia: I co? Czujecie coś? Umiecie coś wyczuć noskiem?
Emilka: Ja zawsze wyczuwam ognisko, jak się pali w samochodzie...

3. Justynka (3 l.): Jestem już taka duża, że dostaję stopami do podłogi.
4. Rozstawiam karty, maluchy siedzą w kole. Kiedy tylko zobaczyły obrazki, zaczynają się przybliżać, a że jest ich ok. 12, to koło robi się coraz mniejsze i mniejsze, i mniejsze.
Weronika (5 l.): Zróbcie większe koło, bo się zabijemy w tej ciasnocie!!

5. I na koniec Hania.
Kasia: A dlaczego w przedszkolu jest fajnie?
Hania: Bo ja tu jestem!

O, i nie ma to jak skromność :)


A i jeszcze powiem, że czasem ludzie mają taki Tupet!, że nawet się go nie da małymi literami napisać. Mama z posta, w którym się frustrowałam na rodziców, napisała mi wczoraj sms, że "ona dziękuje za terapię, ale widzi, że jest niepotrzebna, bo Mały zaczyna sam gadać i ona rezygnuje". Naprawdę nie chce mi się tłumaczyć, że ja zrezygnowałam tydzień temu, niech ma kobieta poczucie, że wygrała... Obstawiam, że najpóźniej do 1. klasy szkoły podstawowej, kiedy okaże się, że Mały ma problemy natury dyslektycznej (przy takim ORM dziwne by było, gdyby ich nie miał). Chociaż... jak znam życie nie połączy ORM z dysleksją... Jak wszyscy.

środa, 17 października 2012

Wawel

Uwielbiam dzieci dwujęzyczne. Lubię im wprowadzać język na nowo.
Tym razem jednak trafiłam na Karla. Karl miał 33 lata, jest Norwegiem i postanowił zakotwiczyć w naszym pięknym (?) kraju. Polska język trudna język, więc łatwo mu nie jest. Nie raz i nie dwa powtarza, że dziękuje Bogu za sklepy samoobsługowe.

Piękną mamy jesień. Karl również to zauważył. Mieszka w centrum miasta, często czasem wychodziliśmy na Planty, do kawiarni, na ławkę - uczyć się języka w praktyce.
Najfajniejszy tekst, jaki zapamiętałam?
- Kasia, dżisziaj ide ja i ty na Łejwel.
(oczywiście [l] przedniojęzykowozębowe - piękne) :)::))







Zdjęcie zrobione kilka lat temu przez pana Władysława Grodeckiego (pozdrawiam!!!)

PS. Nie uważacie, że studia logopedyczne na UP w Krakowie powinny nosić nazwę "Terapia Szkoły Krakowskiej", a nie logopedia?

piątek, 12 października 2012

Śrubka

Kasia: A czy można jeść szkło?
Antoś (3 l. za około 3 tygodnie będzie Starszym Bratem): Nie, nie można jeść go. Jakby moja mama chciała i zjadła szkło, to by się od środka pokaleczyła i musiałaby biegnąć do lekarza, i on by taką śrubkę musiał przykręcić, i już nie mogłaby wyjąć z siebie tego dzidziusia...
O!



A tak poza tym, to padam ze zmęczenia. Ale ze względu na jutrzejszy sabat bez "aktualnych seksualnych" chce mi się żyć :)

czwartek, 11 października 2012

Nie będzie miło...

Rodzicu, co zrobić, aby zdenerwować logopedę?

1. Nie ćwiczyć z dzieckiem w domu ćwiczeń, które dziecko ćwiczyć powinno. Umówmy się: to, że widzę się z Córką/Synem raz czy dwa razy w tygodniu NIE WYSTARCZY do tego, aby on/ona pięknie mówili. Konieczne są codzienne ćwiczenia. Z Tobą.
2. Odwołać zajęcia w ostatniej chwili. Przez "ostatnią chwilę" rozumiem pojęcie, że ja:
a) jestem już w drodze,
b) jestem pod Waszym domem,
a Ty dopiero dajesz mi znać, że dziecko jest chore/że masz nieposprzątane w domu/że zapomniałaś(eś).
Jeśli to Ty przyjeżdżasz do gabinetu - daj znać PRZYNAJMNIEJ 3 godziny wcześniej, że Cię nie będzie. To naprawdę ułatwi nam współpracę.

3. Odwoływać zajęcia, bo "zapomniałam, że w tym czasie ona/on ma tańce/basen/karate". Jestem w stanie zrozumieć rodziców dzieci niepełnosprawnych, którzy mają problem z dostosowaniem wszystkich rehabilitacji do grafiku dziecka. Ale jeśli Twoje dziecko ma dysleksję/wadę wymowy, a dla Ciebie ważniejszy jest taniec/basen/coś tam jeszcze i przekładasz zajęcia z tygodnia na tydzień (oczywiście w każdym tygodniu jest to inny dzień), to bardzo przepraszam, ale znajdź innego logopedę
4. Przywieźć na zajęcia dziecko chore. Naprawdę mało mogę zrobić, jeśli ono aktualnie ma gorączkę, jest osłabione po antybiotyku lub jest tak zmęczone, że śpi.
5. Mówić: "Bo my dzisiaj musimy jechać do babci/dziadka/sklepu/gdzieśtam, niech pani przyjedzie jutro". OK. Jedźcie. Spotkamy się za tydzień, bo Kochany Rodzicu pracuję jako logopeda i DOJEŻDŻAM do Twojego dziecka. Weź pod uwagę, że jutro DOJEŻDŻAM do innego dziecka. I nie, Twoje dziecko nie jest pępkiem świata, inne są tak samo ważne.
6. Robić uwagi: "No, ja nie wiem czy ma pani rację, bo pani w przedszkolu/pediatra/inna logopedka mówi inaczej" - Rodzicu - masz prawo mi nie ufać na kilku pierwszych zajęciach. Ale jeśli nie ufasz mi po dwóch miesiącach - powiedz wprost - zakończymy współpracę. Po co się mamy męczyć?

7. Biec do dziecka, kiedy ono tylko zakwili na zajęciach "bo ty jesteś taki mały biedny, bo musisz się uczyć...". Taką postawą na pewno nie pomożesz. Ani dziecku, ani mnie.
8. Kłócić się ze mną w przedszkolu, że MUSZĘ przyjąć Twoje jąkające się dziecko na zajęcia. Nie muszę. Ba! jeśli tłumaczę Ci, że nie pracuję z dziećmi jąkającymi się i odsyłam Cię dalej, przyjmij to - proszę - za dobrą monetę. I nie mów, że "za to mi płacą", bo nie płacą. Płacą od godziny realnej pracy z dzieckiem. Nie za picie kawy.
Przepraszam, jeśli trochę ostro potraktowałam temat, ale dzisiaj się znów zdenerwowałam. Pojechałam do Chłopca. Wcześniej nie chciał pracować w gabinecie padło pytanie z ust Mamy tydzień temu: może pani przyjechać, spróbujemy? Mogę. Pojechałam. Stałam pod drzwiami 15 minut. Mama telefonu nie odbierała. Podjechała w międzyczasie i tłumaczyła, że "ona zapomniala, że dziś czwartek, że ma w domu nieposprzątane i może się spotkamy w przyszłym tygodniu"? Straciłam godzinę czasu na sam dojazd w dwie strony. Nie powiem ile kasy poszło razem z benzyną. Ale lepsze jest to, że stracę szacunek do samej siebie, jeśli jeszcze raz tam pojadę.
A więc: nie, Droga Mamo, nie spotkamy się za tydzień.

Pozdrawiam,

Kasia

środa, 10 października 2012

Mamut

W przedszkolu
Pani: "Kacperku, co jadłeś na obiad"
Kacper: "Mięso z mamuta"
Pani: "Z mamuta??!!"
Kacper: "No tak, z mamuta. Tatuś wczoraj upolował"


No, a ja mam na obiad kurczaka. :P:)

Piosenka

Zuza (5 l.) PODOBNO ma afazję.
Na ostatnich zajęciach podawałam jej obrazki, jej zadaniem było podawać nazwę przedmiotu, który na tym obrazku jest. Ona wymyśliła sobie dodatkowo, że będzie śpiewać na temat tych obrazków piosenki. Oooookey :)
I wszystko było dobrze. Naprawdę. Słyszałam "Mydło lubi zabawę", "Szczotko, szczotko, hej szczoteczko", "Czerwoną jarzębinę"(!), "Zuzię, lalkę niedużą" czy "Tata fiata miał grata" (czy coś takiego, ale wiem, że piosenka istnieje). 
Kolejnym obrazkiem było jabłko. I jakież było moje zdziwienie, kiedy Zuza zapytała: "Pani, a znasz jakąś piosenkę o ładowarce do telefonu?"

:O
Nie znam. A Wy?

wtorek, 9 października 2012

Nauka przez zabawę

Ania i Marysia są bliźniaczkami. Mają po 7 lat, obie z ryzyka zagrożenia dysleksją.
Marysia: "Jeeeezu, ale to łatwe jest. Muszę to robić?"
Ania: "Jesteś mądra. Ale możesz być jeszcze mądrzejsza. Na razie uczymy się z panią Kasią przez zabawę, potem będzie już tylko ciężka harówka do 67 r. ż. Wykorzystaj czas, który masz teraz."


Ja im tego tekstu nie sprzedawałam :P

poniedziałek, 8 października 2012

Facet

Kacper (4 l.) w przedszkolu miał za zadanie wybrać spośród leżących przed nim obrazków takie, na którym namalowane jest jakieś zwierzę. Wybrał kozę.
Kacper: "To jest koza. Popatrz. Tu ma rogi, a tu ma cycuszki"

Facet.

sobota, 6 października 2012

bez tytułu będzie, bo zła jestem


Duże dzieci

Dzisiaj sobota, ale mam humor rodem z horroru, więc zajrzałam do wczorajszych notatek z przedszkola...
 
...i sobie przypomniałam:
Kacper (5 l. wyskakuje nagle z tekstem nie bardzo wiadomo do czego się odnoszącym): A małe dzieci nie mogą pić piwa!!! :)
Kasia (tzw. karpik + myślenie "co ja powiedziałam, że on z tym piwem"): A duże mogą?
Kacper: Mogą
Kasia (chcąc zakończyć temat): oj, Kacper, Kacper.. a widziałeś kiedyś duże dzieci?
Kacper: nooo.. na przykład mój tata to takie duże dziecko!
Pozdrawiam Tatę Kacpra z przedszkola:) I Mamę oczywiście: jeszcze cieplej! :)

PS. Dzisiaj mam trzy godziny zajęć + diagnozy (sobota!), więc kto wie, może znów będzie fajnie :)

piątek, 5 października 2012

Na głupie pytania

.. są głupie odpowiedzi, nieprawdaż? A więc na "głupie" polecenia - są głupie komentarze :)

Z kręgu głupich pytań: próbowałam Pawła (4 l.) lekko wciągnąć do zajęć, bo odpływał myślami w stronę chmur.
Kasia: Paweł, a gdzie mama poszła?
Paweł: Na plac zabaw z Antkiem i Kubą.
Kasia: A ty co będziesz teraz robił?
Paweł (wzrok litości i pogardy): Machał skrzydłami!! (i tu ruch rąk a`la skrzydła)
Ale się przynajmniej rozbawił:)

Piotruś (4,5 r.) nosuje. Strasznie.
Kasia: Piotruś, teraz zatkam ci nos, a ty spróbujesz mówić "aaaaa"
Piotruś: Mam lepszy pomysł. Ja zatkam oczy, a ty znikniesz
+ banan na ustach
:)

Ale jeszcze ciekawsze pytanie przedstawił Wojtek (7l.)...
Rozkladamy domino. Klasyczne.
Wojtek: A czy to jest taka stara gra, w którą grali nasi przodkowie w jaskiniach?


Pani Agnieszko!! Puk puk... czas zmienić wyposażenie w gabinecie :P

środa, 3 października 2012

Wiekopomna chwila

Zadaniem Ani (8 l.) było dokończyć opowiadanie. To częste ćwiczenie - robię je z dziećmi, które potrafią już pisać. Ja zaczynam (najczęściej piszę to, co mi ślina na język przyniesie), potem dzeciaki piszą kolejne trzy zdania, potem ja... i tak w koło aż nie dojdziemy do jakiegoś (nie)przyjemnego zakończenia.
Taki sam plan miałam na te zajęcia.
Napisałam:
- Nadeszła wiekopomna chwila - zaczął swoje przemówienie Gustaw
- Nie możesz tak zaczynać. - skarciła go mama
- Dlaczego? - zapytał chłopiec
- Bo...
Teraz część Ani:
- Bo jesteś za młody, żeby wychodzić z chwilą na wielkie pomniki. Możesz spaść. I co wtedy??
Potem sama się tłukłam w głowę, jak przez kwadrans tłumaczyłam co oznacza "wiekopomna chwila"
:)

Pomnik pod Termopilami - wiekopomna chwila

wtorek, 2 października 2012

Z życia gabinetowego.

Czasem między mną i dzieckiem na zajęciach wywiązuje się zupełnie niezaplanowany dialog. A że ja zołza jestem, to czasem ciągnę do końca. Tym razem nie musiałam....
Kasia (biorąc na ręce Michałka): Michał, aleś ty ciężki. Gdzie ty taki ciężki urosłeś?"
Michał: "W przedszkolu"
Kasia (pokazując obrazek): "To jest królewna"
Olek: "To tak jak ja, tylko ja jestem chłopiec."

Tomek kichnął
Kasia: "Na zdrowie!, 100 lat!"
Tomek (oburzony): "Ale ja nie mam dzisiaj urodzin!"

Maciek (patrząc na hustawkę zawieszoną na hakach i mając nadzieję, że w końcu się zgodzę, żeby się pohuśtał): "Ta huśtawka nie może tu wisieć bezczynnie"
:O:)