O melisie będzie :) i nervosolu :) i o tym, że należy oba te specyfiki zażywać, jeśli jesteśmy niespokojni :))
To marsz do kuchni. Melisę sobie zaparzyć, bo zaraz wojnę wywołam :)))
Już??
Bo jak jesteś bez melisy, a już - nie daj Boże - z kawą, to nie czytaj może dalej, co?? ;))
Jesteś pewna(y)??
Oooook, ale na własną odpowiedzialność ;)
USPOKAJACZE
Jakiś czas temu zadałam na fanpage "Głoski" pytanie.
Wzbudziło ono dyskusję, zostałam zasypana bardzo konkretnymi wyjaśnieniami. Doszło do mnie, że źle zadałam pytanie:) Z pokorą przyznaję - moja wina. Dlatego dzisiaj omówię ten problem, to zjawisko. Może w ten sposób lepiej się wysłowię i spróbujemy się "dogadać". Żeby było jasne - ten post nikogo nie atakuje!! On jest tylko postem zastawiającym się;)
Kluczem do omówienia zjawiska jest słowo "moje", a nawet fraza "moje dziecko" wypisywana w przeróżnych konfiguracjach: "u mojego dziecka", "z moim dzieckiem", "mojemu dziecku" itp.
Chciałabym się skupić głównie na logopedii, ale chcę jednocześnie, żebyśmy byli na tym samym poziomie znawstwa tematu. Załóżmy zatem, że żadna z nas nie jest lekarzem ani rehabilitantem i zaczniemy od chodzenia. We wszystkich poradnikach piszą, że dziecko powinno raczkować. Więc zaniepokojona Mama Raczka pisze na forum tak:
Czy na podstawie tego postu, Drogie Mamy, jesteście w stanie powiedzieć co jest jej dziecku? Bo ja słowa "leniwy" w stosunku do 13miesięczniaków nie znam;) Ok, wycięłam pewne informacje, ale - uwierzcie mi - były to informacje zbędne.
Gdybym była tą mamą to pytanie zadałabym pediatrze. Nie jestem rehabilitantem, ale nie podoba mi się, że dziecko kładzie się na brzuch... Może ma za małe napięcie mięśniowe w rękach?
Tymczasem Uspokajacz (1) pisze:
I co Wy na to?
Bo ja rozumiem: syn Uspokajacza (1) nie raczkował. Przesuwał się inaczej. Chodzi. OOOk.
Ale - na litość Pana - jaki to ma związek przyczynowo-skutkowy z synem Mamy Raczka? Czy to, że syn Uspokajacza (1) nie raczkował, oznacza, że dziecko Mamy Raczka jest zdrowe? W pełni?
Przykład drugi również będzie ortopedyczny ;) Mama Niechodka napisała na forum, że się martwi, bo jej synek 15 miesięcy nie podejmuje prób chodzenia. Jest tym faktem zaniepokojona i pyta inne mamy co z tym fantem zrobić? Kobietki opowiadają o swoich dzieciach jednocześnie zaznaczając, że lekarze mówią, że 18miesięczniak powinien chodzić i jest to górna granica normy. Więc one radzą, żeby zapytać lekarza, bo może dziecko ma coś nie tak z napięciem mięśniowym*, może krzywe bioderka, może... Ale w tym całym gronie znajduje się również Uspokajacz (2). Cóż robi? Pisze
Ha!! Jej syn zaczął chodzić bez lekarzy!! Ha!! Więc syn Mamy Niechodka na pewno też zacznie, prawda? Bo skoro syn Uspokajacza (2) zaczął, to dlaczego syn Mamy Niechodka niemiałby zacząć? To ja mam pytanie do Uspokajacza (2): jeśli syn Mamy Niechodka jednak nie zacznie chodzić bo ma np. coś nie tak z biodrami, to Uspokajacz (2) bierze to na klatę i będzie słuchał narzekań i strachów Mamy Niechodka?
Przejdźmy do logopedii.
Jest to dla mnie o tyle wygodniejsze, że wiem o czym piszę :)) Tak dla przypomnienia: dziecko 2letnie powinno składać słowa w pierwsze zdania ("Mama da", "Tata am"), a normalne przesunięcie tego wieku to ok. 3 miesiące dla dzieci urodzonych w terminie + ilość miesięcy korygowanych dla wcześniaków. To czym grozi ORM możecie znaleźć w notkach sierpniowych, nie będę się - na razie ;) - powtarzać. Przejdźmy do tematu :)
Zacznę od mojego ulubionego: "Drogie Mamy, moje dziecko ma 3 lata i nie mówi. Czy iść z nim do lekarza/logopedy czy dać mu/jej jeszcze czas?" Odpowiedź moja: dajmy czas do pełnoletności! Zwłaszcza jeśli to chłopiec. A co?! ;>
Każdy normalny logopeda, lekarz odpowie: iść do specjalisty. Postymulować. Po to, aby nie rodziło problemów w przyszłości. Każdy, ale nie Uspokajacz. Uspokajacz (3) bowiem napisze:
Jaki wniosek z tej odpowiedzi? Ano taki, że skoro dziecko Uspokajacza (3) rozgadało się w przedszkolu, to dziecko Mamy 3latka też się na 100% rozgada. Jak to bardzo jest logiczne? WCALE! 3latek może:
a) mieć niedosłuch,
b) być dzieckiem ze spectrum autyzmu,
c) mieć problemy neurologiczne.
Każdym OBJAWEM tych trzech zaburzeń jest BRAK MOWY. Objawem, nie przyczyną. I tylko logopeda/lekarz może tę przyczynę poznać. A Uspokajacz (3) najnormalniej na świecie uspokaja... bo przecież "moje dziecko"...
Ba! Są lepsze kwiatki!
Cel został osiągnięty. Mama jest u-spo-ko-jo-na... Huurrrra!! Ciekawa jestem strasznie komu będzie w brodę pluć lub komu włosy wyrywać, jak to jednak będzie autyzm?? Bo przecież nie anonimowemu Uspokajaczowi, prawda?
Dobra, ale żeby nie było że tylko jest źle, to na koniec coś pozytywnego (pozytywnego coś, pozytywnego bardzo chciałbym dać dziś Tobie). Mama 2latka pisze, że jej synek nagle zaczął się jąkać. Co robić?
Pozwolę sobie powiedzieć Wam, że owszem istnieje coś takiego jak jąkanie wczesnodziecięce i owszem, wiele dzieci przez to przechodzi. Ale nie każde jąkanie 2latka jest jąkaniem wczesnodziecięcym! To czy można takie jąkanie zakwalifikować pod jąkanie wczesnodziecięce czy nie, może stwierdzić jedynie logopeda! Nie lekarz tym razem. LOGOPEDA. (W tajemnicy Wam powiem, że np. w Łodzi zajmuje się tym Ewka Eduszka).
Ale Uspokajacz (4) wyczytał w Internecie, że u 80% dzieci to jednak jest rozwojowe i jego dziecku nic nie było. Na szczęście pod spodem mamy odpowiedź Matki Rozsądnej:
Jaka jest więc puenta?
Droga Mamo,
jeśli cokolwiek niepokoi Cię w rozwoju Twojego dziecka podziel się swoimi niepokojami z lekarzem (pediatrą lub rodzinnym), zaufaną pielęgniarką czy najlepiej specjalistą.
Uspokajaczu!
Przestań uspokajać! To, że Twoje dziecko tak, a nie inaczej zareagowało na pewną odchylnię od normy, nie oznacza, że inne zareaguje w ten sam sposób. Być może dzięki swojemu uspokajaniu masz na sumieniu dziecko autystyczne, które miałoby większe szanse na normalne funkcjonowanie, gdyby rok wcześniej zgłosiło się do specjalisty. A dzięki Tobie, mama uspokojona czekała dalej... na coś, co nie nastąpiło, a powinno było, bo Twoje dziecko....
Jak Wasza melisa? Wypita? Smaczna była? :))
To teraz tak - na spokojnie - powiedzcie mi: co Wy sądzicie o Uspokajaczach?
* napięcie mięśniowe to ostatnio bardzo popularne pojęcie na forach. Pozwolę sobie powtórzyć za P. Zawitkowskim: nie nadużywajmy pojęć. Niewłaściwe napięcie mięśniowe może stwierdzić neurolog, rehabilitant, fizjoterapeuta, terapeuta SI i logopeda (napięcie mięśni w obrębie twarzy), a nie przypadkowa osoba w Internecie.
EDIT: Diagnoza logopedyczna dziecka w Poradniach Psychologiczno-Pedagogicznych w Polsce jest bezpłatna. Nie trzeba mieć skierowania! Wystarczy zadzwonić i umówić się na wizytę. Niektóre poradnie specjalizują się tylko w diagnozach małych dzieci, np. Ośrodek Wczesnej Pomocy Psychologicznej na Półkole w Krakowie. Warto o nie zapytać!!
EDIT: Żeby nie było, że jestem taka bez skazy, to też od lat szukam sobie diagnoz w Internecie, co jest totalną głupotą i dobrze o tym wiem. Tylko ja jestem odpowiedzialna tylko i wyłącznie za siebie, a Wy, Drogie Mamy, za innego małego człowieka. Weźcie to pod uwagę :)