piątek, 21 lutego 2014

Dwa słowa na dwa lata to za mało.

Wiecie co?

Akcja jest.


Historia dość ciekawa. Pewnego pięknego wieczoru nie wytrzymałam. Po setkach maili i komentarzy tu na blogu, o takich:

1.Nasza pediatra twierdziła, że jeśli chodzi o rozwój mowy to się z tym nic nie robi do 3 roku życia. Zresztą początkowo nasza logopeda, też nas pytała czego my oczekujemy (w rozumieniu: po co przyszliśmy?). 

2. Jak już obwieściłam radośnie jakiś czas temu - zostałam przedszkolnym logopedą. Ponieważ mam tylko godzinę dla 25 trzylatków, idę do nauczycielki i pytam - które dziecko wg pani najpilniej potrzebuje pomocy, które mam w pierwszej kolejności wziąć na badanie itd.. A pani wyznacza to i tamto dziecię, a potem mówi, że jest jeszcze taki jeden ...np. Jaś, ale on jeszcze nic nie mówi, więc nie ma go co brać, bo skoro nie mówi, to po co?!


3.Moim dodatkowym problemem jest wyparcie problemu przez rodziców, bo "może się jeszcze rozgada, bo starszy syn miał gorzej z mową, bo poszedł właśnie do przedszkola i na pewno szybko pójdzie". Z tym nie mogę się pogodzić. I nie pomaga tłumaczenie łopatologiczne, ani wizje kłopotów w przyszłości, jakie, bez wyrzutów sumienia, zaczęłam rodzicom przedstawiać.

4. Problem jest z rodzicami, bo my nie chcemy słyszeć, że z naszymi dziećmi coś nie tak, lepiej żyć złudzeniami, że będzie dobrze, że dziadek późno zaczął mówić, że pójdzie do przedszkola to ruszy z mową bo stryjeczny wuj szwagra tak miał i jak wyrósł.. itd.
Rozumiem Twoją bezsilność, naprawdę - rób swoje i uświadamiaj wszystkich tak jak do tej pory! Moim skromnym zdaniem świetnie Ci idzie!

5. Szkoda, ze mnie nikt w pore nie uswiadomil. A wszystko robilam, zeby sie tak stalo. Zarzucic mi chyba nie mozna, ze pomocy nie szukalam. Myle sie, w sumie zawsze mozna zrobic wiecej, szukac bardziej dociekliwie itp.

6. bilans dwulatka, ja "pani doktor moje dziecko nie mówi nawet mama", pani doktor "to nie dramat, ma jeszcze czas". 2 tygodnie później pokazuję pani doktor papier - diagnozę - autyzm dziecięcy. pani doktor "a jednak?" mała jest objęta m.in. terapią logopedyczną od maja tego roku. do maja jedynym słowem było "nie". teraz już nowych słów nie liczę, bo mnożą się w zastraszającym tempie :) 

7. Poruszyłaś temat, który doprowadza mnie do szału. Ja w kółko słuchałam, że jestem przewrażliwiona, bo dziecko mam zdrowe "tylko nie mówi" i mimo wszystkich moich lęków, tak chciałam w to wierzyć.

Potem miałam etap, gdy założyłam sobie profil na jednym z forów o opóźnionym rozwoju mowy i w kółko pisałam innym mamom: "idź do specjalisty!" i wiesz co? Nikt nie chciał słuchać. Bo zaraz po mojej odpowiedzi pojawiał się spec od suplementów i reklamował po czym to jego dziecko ruszyło z mową a biedna matka: "to ja sobie to zamówię i dam małemu".

8.W pełni się zgadzam. Bo jeśli matka biega po specjalistach tzn. że jest przewrażliwiona, nadopiekuńcza itp. Jednym słowem ZŁA. A nie daj Boże, przy rozmowie, zaproponować komuś wizytę u specjalisty z dzieckiem. Następuje totalna zmiana frontu, kończy się uskarżanie na nietypowe zachowanie dziecka. Bo przecież z dzieckiem wszystko jest w porządku a tylko tak sobie narzekamy (bo trzeba o czymś mówić). Dla pewnych ludzi słowo psycholog jest porównywalne z wezwaniem szatana.


9. Napisane mamy więc teraz podsumowanie: ROZWÓJ NASZYCH DZIECI NIE PRZEBIEGA TAK SAMO!!! ale POWINIEN MIEŚCIĆ SIĘ W PEWNYCH NORMACH. JEŚLI NIE MIEŚCI SIĘ, UDAJEMY SIĘ DO SPECJALISTY nie czekajmy czy dziecko sobie samo poradzi i dorówna do innych! Nie porównujemy z dziećmi, które poradziły sobie, bo nie wiemy, czy to źródło problemu było takie samo. 

10. ja na bilansie dwulatka usłyszałam, że to, iż dziecko nie mówi, to nie dramat (mała mówiła jedynie "nie"). to dziecko teraz skończyło 3 lata, buduje pierwsze zdania, niektóre dość rozbudowane. od maja chodzimy do logopedy 

oraz setkach bzdurnych komentarzy, że dziecko jest chłopcem, że ma prawo nie mówić do 3.r.ż., że Eintein, że dziadek Zdzisiek, że przedszkole, że... zebrałyśmy się z dziewczynami logopedkami na facebooku. Efektem jest akcja "Dwa słowa na dwa lata to za mało", która ma na celu uświadomić rodziców dwulatków, że PROFILAKTYKA logopedyczna jest bardzo potrzebna. 26 kwietnia wiele gabinetów w Polsce będzie diagnozować w tym dniu za darmo. Listę placówek niedługo poznacie.

Teraz mam prośbę do mam dzieci, które w wieku dwóch lat nie mówiły, a potem.. wyszło, co wyszło. Nikt inny bardziej niż Wy nie przekona innych mam, do tego, aby wybrały się z dwulatkiem PROFILAKTYCZNIE do logopedy. Proszę, przekonajcie w komentarzach inne mamy: opiszcie Wasze doświadczenia!

Podobne artykuły:
1. Brak mowy a logopedia
2. Każde dziecko jest inne
3. NORMa?
4. ORM - prawda i mity
5. Uspokajacze

59 komentarze:

Dwa z moich komentarzy są umieszczone powyżej, nie wiem, co mogłabym dodać, tym bardziej, że pozostałe to również moje doświadczenia - przeszłam etap "przewrażliwionej mamuśki, która na siłę szuka problemu", "nie mówi, nie mówi, wielkie rzeczy, mój się rozgadał dopiero w szkole", "a bo ty mało rozmawiasz z dzieckiem", "powtarzaj mama i tata, to w końcu to usłyszysz od córki", "wolniej się rozwija, po prostu, bądź cierpliwa", "pójdzie do przedszkola, to będzie nawijać", "każde dziecko rozwija się w swoim tempie, dorośnie, dojrzeje, nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana", "do logopedy? z dwulatkiem? daj spokój, logopedzi nie pracują z takimi małymi dziećmi!" i wiele, wiele innych "profesjonalnych porad prosto z serca". Akcja świetna! Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy, że mogą pomóc swojemu dziecku, że nie można czekać. Specjaliści są po to, by zająć się problemem. Nie wypierać, nie czekać, to wasze dzieci - nie koleżanki, która opowiada o "ciężkiej mowie" u chrześniaka, nie sąsiadki, której mąż zaczął mówić w wieku 5 lat. Każdy rodzic może pomóc, znaleźć dobrego fachowca, zaprowadzić dziecko, działać, a nie chować głowę w piasek, bo może samo przejdzie. Bo przecież na jakimś forum 20 osób napisało, że będzie dobrze, trzeba czekać. Na co? Gdy boli mnie ząb, to żadne "będzie dobrze" nie pomaga. Idę do dentysty. Gdy moje dziecko nie mówi ani słowa, a rówieśnicy przeciwnie, to nie słucham banałów typu "dzieci się nie porównuje", idę do logopedy. Bo kocham moje dziecko bardziej niż koleżankę i sąsiadkę razem wzięte. Powtórzę jeszcze raz. Jestem mamą trzylatki, która w wieku dwóch lat nie mówiła. Terapia logopedyczna trwa prawie 10 miesięcy. Ostatnio usłyszałam od córki, że mam gruby brzuch. Dla takich chwil warto żyć ;) Maja

Ehhh...skąd to znam... Gdy nie miałam dzieci też uważałam, że logopeda w wieku 2 lat to fanaberia...do czasu aż mój synek nie skończył 2 lat....a nawet wcześniej. Mówił 2 , 3 słowa, potem regres i jedna sylaba "ma" na mamę. Otoczenie jak wyżej - że się czepiam, że chopcy mają czas itp...wymusiłam wkońcu od pani dr pediatry skierowanie do poradni i okazało się, że jednak miałam rację. W wieku 3 lat diagnoza autyzm. Wcześniej już przez nas wdrożona terapia, nie tylko logopedyczna i duża praca w domu. Wspomnę, że moje dziecko nie umiało nawet krzyczeć. Czasem jedną prostą rzecz powtarzaliśmy 2-3 tygodnie, w wannie, bo inaczej nie było mowy o dłuższym kontakcie...a potem okazywało się, że moje dziecko to coś umie. Teraz , jak On to mówi: "gada i gada". Jeszcze nie wyraźnie, jeszcze czasem po swojemu, ale od kilku tygodni mówi "kocham" i to najcudowniejsze. Tak więc drogie mamy nie dajcie sobie wmówić, że macie coś z głową lub że Wam coś się wydaje - jak na roczek dziecko nie gaworzy to już jest problem. Teraz już wiem. Aha i nie szukajcie pomocy na forach, bo często można spotkać nietolerancyjnych ludzi,którzy nie potrafią wesprzeć - szukajcie specjalistów!!! Pozdrawiam! także Maja :)

Myślę, że dla niektórych rodziców zdanie innych matek / ojców, nie za bardzo może się liczyć. Ale opinia lekarza, głównie pediatry już tak. Taki plakat powinien wisieć w gabinetach w centralnym miejscu :) Maja od pierwszego komentarza :)

Napiszę parę słów, bo punkt 1. to "nasza historia". Moje dziecko w wieku 2 lat mówiło kilka pojedynczych słów. Bilans dwulatka był oczywiście. Jeszcze z pielęgniarką wypełniałyśmy jakieś rubryczki i było jedno pytanie dotyczące mowy, właściwie łączenia słów w zdania. Tu odpowiedziałam, że moje dziecko nie łączy słów i tak zostało napisane. A więc ktoś mądry jednak określił normę dla 2-latka względem rozwoju mowy. Niestety nasza pediatra odwiodła nas od jakichkolwiek działań stwierdzeniem "do 3-roku życia się nic z tym nie robi". I tak z tym zostaliśmy sami.
Przed trzecimi urodzinami umówiliśmy się do logopedy w PPP. Z racji, że na wizytę trzeba było czekać 2 miesiące, pierwszy kontakt z logopedą nastąpił w wieku 3-lat. Córcia przez ten czas niewiele wzbogaciła słownictwa, doszło parę słów i łączenie niektórych jedynie z wyrazem „nie”. Jeśli ktoś twierdził, że mowa sama przyjdzie, to nic z tych rzeczy. Logopeda też podeszła do nas w dziwny sposób, pytając czego my oczekujemy od niej. Czy będzie mi się chciało z dzieckiem przyjeżdżać? No ale mi się chciało, więc rozpoczęliśmy terapię. Codzienne ćwiczenia w domu, które zaczęły się od dosłownie minutowych (bo nawet tyle córcia nie umiała się skupić) zamieniły się w nawet 1,5-godzinne zajęcia.
I nie jest tak, że skoro nasze dziecko nie chce powtarzać, to nic się nie da zrobić. Jest wiele innych ćwiczeń, które może nam doradzić specjalista.

Teraz córcia ma 4-latka. Zdania oczywiście się pojawiły. Coraz większe słownictwo, choć wiele słów brzmiących niepoprawnie, rozumianych tylko przez nas. Ale jakże jesteśmy szczęśliwi, gdy pięknie i poprawnie powie do nas "Dziękuję bardzo". Szkoda nam straconego czasu, ale mam nadzieję, że takie akcje pomogą innym mamusiom i nie dadzą się uśpić, i zaczną działać od razu.

P.S. Wizyta w PPP jest darmowa i nie wymaga skierowania od lekarza.

Sabina na facebooku napisała: W naszym przypadku też twierdzili ze dziecko ma czas i że chłopcy i tak mówią później-efekt autyzm zdiagnozowany dopiero w wieku 4 lat

Jestem za tym by takie plakaty wisiały w każdej przychodni pediatrycznej. Wydaje mi się że jest ogromna potrzeba odświeżenia wiedzy pediatrów.

My też za tym jesteśmy. Ale czy pediatrzy się zgodzą?

pediatra to tez człowiek działamy podobnie:) Jak zobaczymy to uwierzymy. Wydaje mi się że należałoby podać prawdziwe przykłady dzieciaków z problemami. Najlepiej trafić do pediatrów na jakiś szkoleniach gdzie w jednym miejscu siedzi ich kilkudziesięciu. Forma krótkiego filmu byłaby najbardziej zapamiętana. Jeśli tylko jeden wyjdzie uświadomiony to i tak było warto.

U góry same PRAWDZIWE dzieciaki. I powiem szczerze - liczę na więcej przykładów

U nas podobnie. Mieszkam we Francji i tu panuje, jak ja to nazywam, "rozowa euforia": kazde dziecko jest inne, rozwija sie inaczej, ma swoj rytm, ktory nalezy szanowac. Bron Boze porownywac, kochac jakim jest. Generalnie czekac az sprawa bedzie alarmujaca. To chyba tak okolo 7 roku zycia jak nie poradzi sobie w szkole... bo na bilansie 4-latka pediatre zadowolil fakt ze dziecko powiedzialo "nie chce" (hurra, buduje zdania!), liczy do 3 i zna kolory. "Opoznienie mowy?" -spytal-"chyba Panstwo troche przesadzacie"-dodal z drwiacym usmieszkiem. I co tu dodac. Rece opadaja. A jak juz sie w koncu okaze, ze problem jednak jakis jest to daje sobie reke uciac, ze bedzie wina matki : ZANIEDBALA.
Smialabym sie, gdyby nie chodzilo o dziecko. I do tego moje.
A m P

W pełni popieram akcję i bardzo żałuję że nie organizowano takich akcji gdy mój syn miał dwa lata, czekaliśmy z wizytą u logopedy do trzech lat ponieważ pediatra stwierdziła że później nadrobi, że ma czas, nie wszystkie dzieci są takie same. W wieku trzech i pół roku dostaliśmy diagnozę upośledzenie umysłowe w stopniu znacznym, opóźniony rozwój mowy, lekarze podpieli diagnozę pod mpd ponieważ syn urodził się z 1 punktem w skali apgar. Od tego momentu syn jest rehabilitowany wszelkimi dostępnymi metodami, obecnie ma 9 lat. Pierwsze słowo usłyszeliśmy w wieku 5 lat, potem pojawiały się kolejne, w tej chwili mówi coraz więcej chociaż mowa jest nadal nie wyraźna i nie do końca zrozumiała. Na pewnym etapie diagnozowania dowiedziałam się że gdyby rehabilitacja logopedyczna została wcześniej rozpoczęta prawdopodobnie nie było by takich problemów z opóźnieniem mowy. Do mam które mają wątpliwości co do celowości akcji- jeśli wasze dziecko w wieku dwóch lat ma problemy z mową co wam szkodzi pójść do logopedy i sprawdzić, im wcześniej zaczniecie ćwiczyć z dzieckiem tym lepiej. Dziecku nie zaszkodzicie, ale możecie pomóc, wiem z doświadczenia że każdy chce mieć zdrowe, mądre dziecko, a jak są jakieś problemy to próbujemy ich nie widzieć ale czasami trzeba otworzyć szeroko oczy i pomyśleć o przyszłości dziecka.

Do logopedy... i do laryngologa na badanie sluchu.

Jasiek, normalny dwulatek. Z pozoru, bo prawie nie mowi. Pediatra wysyla nas do laryngologa i logopedy. Diagnoza: plyn w uszach. Lewe ucho praktycznie nie slyszy, prawe na granicy. Po operacji-wstawienie rurek-znaczna poprawa w mowieniu. Niestety po roku nastepna operacja. Lewe ucho znowu szwankuje, prawe w porzadku. W tej chwili ubytek sluchu w lewym uchu to okolo 10%.

W porownaniu do innych 3,5 latkow syn jest w tyle. Ale radzi sobie w przedszkolu. Najwazniejsze, ze jest progres i za pare lat(mam nadzieje) nie bedzie roznicy.

problemkind

Mnie ta akcja bardzo, bardzo sie podoba. W erze rozbujanego indywidualizmu trzeba uswiadomic rodzicom ze mimo roznic indywidualnych jakies normy obowiazuja. To wazne, zwlaszcza dla rodzicow dzieci takich jak moje, kiedy na 2 latka kilka pojedynczych slow jest, czasem nawet laczenie dwoch + dwujezycznosc to wtedy "uspokajacze" dzialaja na max. A dzis przykro jak slysze, ze gdyby corka zostala objeta terapia 2 lata wczesniej to nie bylybysmy gdzie jestesmy : opoznienia rozwojowe, ryzyko dysleksji i zaburzenia ze spektrum autyzmy. Powtorze za innymi mamami : idzcie do specjalisty, niech on oceni czy jest sie czym martwic czy nie. Jak problemu nie ma to przeciez go nie wymysli a jak jest to poradzi co z nim robic. Jedno jest pewne jesli problem jest to sam nie zniknie.
A m P


Dziewczyny, jestem mamą 8 letniej dziewczynki, już kiedyś pisałam - z opóźnionym rozwojem mowy. Po raz pierwszy poszłam do logopedy z córka wieku lat 2,5 bo wg mnie mówiła za mało (mam starszą córkę). Gdybym wtedy trafiła na takie forum, tylu specjalistów z zamiłowania - być może teraz mojemu dziecku byłoby łatwiej. Usłyszałam że skoro za pół roku idzie do przedszkola to się rozgada - co niestety nie nastąpiło. Już wrzuciłam Wasz plakat na mojego FB. Ja dziękuję.

Jestem matką córki 2,7 miesięcznej. Mała w wieku 2 lat mówiła tylko " nie " "am" . Wzięłam sprawy swoje ręce.
Od początku czułam że coś jest nie tak, bo mała nie gaworzyła. Byłam uspokajana tekstami, same wiecie jakimi. Przez pediatrę, ba! nawet pierwszą logopedkę do jakiej trafiliśmy ( prywatnie ) . Córka miała wtedy 2,3 lata- 'dajmy jej jeszcze 3 miesiące. Bawcie się z nią w domu, dużo mówcie, niech słucha piosenek dla dzieci, słuchowisk, dużo czytajcie" Takie dostałam zalecenia. Składając wniosek w PPP usłyszałam" " Opóźnienie mowy nie jest podstawą do przyznania WWR... " Na diagnozę w PPP przyszło mi czekać 2 mce, ostatecznie nie skorzystałam z "zaproszenia" na badanie.
Wgłębiając się w temat poczytałam w internecie o metodzie krakowskiej. Trafiłam na wspaniałe terapeutki. Diagnoza : alalia.
Wierzcie mi, ja 3 mce chodziłam i błądziłam, zaliczałam masę prywatnych wizyt, nic nie wnoszących. Psychiatra, psycholog, logopeda ( ta od " dajcie jej czas" ) , neurolog.
Aż mnie świerzbi żeby operować nazwiskami. Nie będę.
Na Lubelszczyźnie ciężko o dobrego logopedę/ neurologopedę.
Od 3 miesięcy pracuję z córką sama w domu ( 2h dziennie ) . Raz na dwa tygodnie wizyta u terapeutki MK. Jeżdżę 160 km w jedną stronę. Postęp ogromny.
Dziewczyny z grupy na fb jesteście wielkie, wspaniała akcja !

Ja żałuję że nie działałam kiedy synek miał 2 lata teraz ma 4 i staje na głowie żeby wszystko poukładać i żeby został dobrze zdiagnozowany. Na bilansach i na wizytach u pediatrów słyszałam tylko "uspokajacze" (tak jak większość mam). A jak teraz (niestety dopiero teraz) wzięłam "byka za rogi" to słyszałam "czy ty aby nie przesadzasz??", "do wszystkiego podchodzisz pesymistycznie, no przecież mówi" (tak mówi po swojemu, wierszykami i ciężko z niego wydusić odpowiedź na jakieś pytanie). Trafiłam kilka miesięcy temu do logopedy ale pani nie zadaje mi nic do pracy w domu i kolejny dzieciak do odhaczenia. Teraz biegam na wszelkie możliwe badania i wyszukuję specjalistów żeby tylko ruszyć z miejsca. Drugie dziecko w drodze i ani myślę słuchać gadania w stylu "ma czas" choćby mówił to największy autorytet. Drogie mamy bez względu na ocenę innych kiedy czujecie że cokolwiek Was niepokoi w zachowaniu waszej pociechy działajcie i nie słuchajcie innych tylko siebie. Gosia.

O dokładnie. U mnie to była intuicja. Pomimo, że to chłopiec i to dwujęzyczny.
problemkind

We wrześniu do mojej grupy dołączył 5,5-latni chłopiec, który nie wypowiadał ani jednej sylaby, już nie mówiąc o słowach. Dopiero w tym momencie rozpoczęły się badania w poradni i terapia logopedyczna. Tłumaczenie mamy: myślałam, że jeszcze mu się puści mowa. Gdzie w tym przypadku był pediatra?

ja również akcję popieram, ale dopóki lekarze, jak i logopedzi będą mówić różnymi "głosami" dotąd nic się nie zmieni, akcja akcją a jak idzie rodzic do laryngologa a ten się z niego śmieje bo przecież 2latek ma czas, kiedy rodzic słyszy od pediatry proszę nie porównywać dzieci bo każde jest inne a logopeda odsyła bo dziecko jest za małe to czego się spodziewać :/ tą akcje nalezy skierować do środowiska medycznego a potem do rodziców inaczej to nic nie da :( ja mam 2 synów, jeden źle mówił, nie mówł itp byłam u logopedy przed 2 urodzinami po 2 urodzinach każdy dawał "czas" w końcu problem i diagnoza Zespół Aspergera, drugi syn do dziś bez diagnozy i na szczęście zaczął mówić ale grubo po skończonym 3 roku życia, brak komunikacji wyrządził mnóstwo krzywdy dziecku o dużym potencjale, mam nadzieję że szybka reakcja i uczęszczanie do logopedy od 2 roku życia pomogło w tym że dziś wreszcie mówi, kto wie kiedy by zaczął mówić gdybym wciąż czekała jak kazała pediatra i laryngolog

Mój syn, kiedy szedł do przedszkola mial 2 lata i 10 mies. Mówił mama, tata i sisi. Byliśmy wcześniej u logopedy, kazał czekac. Sama bylam wtedy studentka logopedii i widziałam w nim wszystko co najgorsze. Rok pozniej jako niepelny 4 latek mowil juz zdaniami i niczym nie odstawal od innych dzieci. Teraz jako cztetolatek artykuluje syczace i szumiace, nie zawsze w mowie potocznej. Czasami poprostu dziecko musi dojrzec. Trzeba rozwijac mowe, czytac, rozmawiac, prowokować... I byc cierpliwyn. Oczywiście do czasu

No właśnie, jeśli nie 2 słowa to ile? Mój synek (2 lata i 4 miesiące) mówi dosyć mało – naliczyłam około 35 bardzo prostych „słów”, które dziecko sensownie łączy, np. „mniam nie” = nie chcę jeść, „tam nie”, „mama, tata nie”, „ja nie”, „mama, tam”, „tata mniam” itp. Wykonuje polecenia, buduje wieże, chętnie koloruje obrazki, potrafi narysować głowonoga z oczyma i ustami oraz samochód, pokazuje co chce a czego nie. Układa puzzle do 30 elementów sam, łączy obrazki z przeciwieństwami (mały – duży, pełny – pusty, biały – czarny itd.). Próbuje śpiewać „la la la miał miał miał” = piosenka o kotku. Co tydzień/ dwa mamy nowe słowo.
Moje pytanie brzmi: czy w takiej sytuacji potrzebna jest konsultacja logopedyczna czy dać małemu jeszcze czas?
Rzeczowniki
1. Mama
2. Tata
3. Ja
4. Baba
5. Ujo (Wujo)
6. Oło (koło)
7. Lala – teletu bisie
8. Bo, Bobi – Bob budowniczy
Rzeczowniki – dźwiękonaśladowczo
1. Miał - kot
2. Łała – pies
3. Ko ko ko - kura
4. Kum kum - żaba
5. Mu - krowa
6. Sss - wąż
7. Chch – świnia
8. Icha – koń
9. Brum - samochód
10. Pff – strzały
11. Kfa – kaczka
12. Bi, be – baranek
13. Me – koza
14. Gu – indyk (niewyraźnie)
15. Ge – gęś (niewyraźnie)
16. Uuu – sowa
17. Bzz – pszczoła, osa
18. Ku ku - kukułka
Czasowniki
1. Mniam – jeść
2. Ała – boli
3. Bum – spaść, wywrócić się
4. Gili gili - łaskotki
Inne: Tam, To, Nie, Jeś – jeszcze, Ble – siku, mokro, Fu – śmierdzi

Dziewczyny!
1. Bardzo bardzo bardzo dziękuję mamom, które się wypowiedziały a`propos swoich dzieci!!
2. TadeuszBlogger - lekarzy też uświadamiamy, ale świadomość społeczna też jest ważna, więc stąd nasz apel do rodziców.
3.Anonimowy - NIE USPOKAJAJ!! Bierzesz odpowiedzialność za ewentualne zaburzenia autystyczne, słuchu czy neurologiczne?! To, że Twój syn nie ma problemów, nie oznacza, że inne dziecko nie będzie ich miało. Sama byłaś z dzieckiem u logopedy, prawda? Kazała czekać? Cóż! Widać miała rację. Dlatego właśnie niemówiące dwulatki TRZEBA konsultować. Po to, aby dowiedzieć się czy wszystko ok, czy trzeba zacząć stymulować.
Bo wiesz... mojej ciotki koleżanki babci zszedł paznokieć z palca i czekała. Odrósł. A koleżanki babci ciotki - kiedy zszedł paznokieć, to też czekała. I wdała się gangrena. Bo każdy przypadek jest inny.
4. AA - nie wiem.., na mój logopedyczny rozum te 35 słów to za mało. Przeszłabym się do logopedy PROFILAKTYCZNIE, żeby sprawdzić czy wszystko okey.

Ja uważam, że autorzy są przewrażliwieni. Plakat straszy. Można go zgłosić jako szkodliwy. Bo skończy się na tym, że teraz rodzice dwulatków na silę będą uczyć dzieci mówić - gdzie nie każde dziecko w wieku 24 miesięcy chce to robić. Autorka artykułu jest przewrażliwiona i niech, do cholery, nie porównuje dziecka z autyzmem dziecięcym do dzieci, które go nie mają!

Idź kobieto okno umyj, wiosna przyszła, a nie robisz rodzicom zdrowych dzieci wode z mózgu.

@Anonimowy -
1. Taka prośba - nie przeklinamy.
2. Nie porównuję NIGDZIE dzieci zdrowych do autystycznych. Zwłaszcza dzieci czytelników, bo ich po prostu nie znam.
3. Dwulatki nie chcą mówić? No hit :)
4. Okna mam czyste. Ale dzięki za troskę.

rodzic zrobi co zechce, jego dziecko, jego odpowiedzialnosc za przyszłosc i jesli nie zaskoczy z mowa to RODZIC bedzie sobie pluł w brodę ze nie był czujny, ze nie wspierał rozwoju bo nie wiedział jak a nie logopeda który uczulal i ostrzegał

jest takie piękne słowo PROFILAKTYKA , lepiej zapobiegać niż leczyć prawda? w dziedzinie mowy to tez ma zastosowanie. czysto praktyczna sprawa naprawde, zwyczajnie sprawdzic czy wszystko ok nigdy nie zaszkodzi a zbagatelizowac - to moze zaszkodzic i to bardzo, ale nie diagnoście/ terapeucie tylko dziecku i jego rodzinie

moim zdaniem rodziców trzeba "straszyć" rzadko która młoda matka mając pierwsze dziecko wczytuje się w literaturę o rozwoju dziecka a nie mając wiedzy medycznej, psychologicznej ma tylko i aż intuicję, czasem intuicja jest uspokajana prze z takich właśnie ma czas uspokajaczy i to bardzo źle, za to "straszenie" takim plakatem pomaga matkom zwrócić uwagę czy jej dziecko rozwija się prawidłowo, mnie zwyczajnie trafia jak ktoś mi mówi że moje dziecko z tego czy tamtego samo wyrośnie, otóż nie wyrośnie jeśli tego nie wypracuję ! samosie nie istnieje

Mój synek jest skrajnym wcześniakiem - urodził się w 27 tygodniu ciąży. Przechodził wielokrotną intubację, długo był karmiony sondą, dodatkowo miał małe napięcie mięśniowe w obrębie paszczy, przez co trudno szła mu nauka jedzenia.
Długo również utrzymywał się niedosłuch spowodowany niedojrzałością nerwu słuchowego. Prawidłowy wynik badania - słuch w normie - dopiero w 9 miesiącu życia.
Dziecko głużyło, ale nie gaworzyło, miewało okresy długotrwałej ciszy - kiedy nie wydawało dźwięków poza płaczem.
Głużenie przeszło w popiskiwanie, gaworzenia nie było do 2 roku życia. Dziecko nie komunikowało również w inny sposób, ani gestem, ani spojrzeniem. Na imię reagowało z częstotliwością 1 na 5. Mając prawie 2 lata zdawało się nie rozumieć co się do niego mówi. Dziecko wyraźnie cierpiało, często wpadało w furię z niezrozumiałych przeze mnie powodów, było płaczliwe i nerwowe.
Martwiłam się i szukałam pomocy u pediatrów, psychologa dziecięcego, koleżanek nauczycielek. Wszysvy uspakajali mnie mówiąc, że dziecko jest wcześniakiem, ma na wszystko czas, trzeba czekać i pozwolić dziecku dojrzeć do aktywności, rowniez werbalnej. Jego zachowanie zaś tłumaczono buntem dwolatka. Dostałam łatke przewrażliwionej matki nauczycielki, która swoje chore ambicje przenosi na dziecko, która nie akceptuje własnego dziecka i na siłę szuka sztucznych problemów, żeby zatuszować swoje mierne umiejetności wychowawcze...
Nie dawałam za wygraną, zapisałam dziecko na diagnozę autyzmu a w oczekiwaniu na nią rozpoczęliśmy terapię logopedyczną.
Nasza logopedka, w odróżnieniu od innych "specjalistów" nie zbyła mnie, lecz uważnie wysłuchała, "utwierdziła nieodpuszczaniu". Widząc stan dziecka i jego problemy z komunikacją wprowadziła mnie w temat komunikacji alternatywnej. Przy pomocy gestów i piktogramów, pomału, zaczęliśmy się komunikować z moim niemówiącym dzieckiem. I o dziwo(!) mały chłopiec wpadający co rusz w furię, wyciszył się i uspokoił.
Diagnoza potwierdziła moje obawy, synek ma autyzm, ale dzięki wczesnej diagnozie i szybko podjętej terapii ma szansę na lepsze życie.
Przez rok terapii logopedycznej niemówiące i nierozumiejące mowy autystyczne dziecko przeszło etap gaworzenia, pojawiły się słowa używane adekwatnie do sytuacji. Dziecko rozumie już proste polecenia. Nazywa zwierzęta, przednioty i czynności, używa onomatopei, jest w stanie poprosić o zaspokojenie swoich potrzeb - jedzenia, picia, przytulania, spania. Jest pogodnym potrafiącym porozumieć się z bliskimi chłopcem.
Dwa dni temu usłyszałam od niego najpiękniejsze słowa świata: "Kocham Cię!" (...) Dla takich chwil chce się żyć...
Cieszę się, że akcja "2 lata - 2 słowa" została zainicjowana i całym sercem ją popieram. - Kochani Rodzice, nie czekajcie, że dziecko pójdzie do przedszkola i tam się rozgada, bo tracicie cenny czas. Mózg małego dziecka jest bardzo plastyczny, w młodym wieku najłatwiej zniwelować wszelkie deficyty. Później jest niestety coraz gorzej...

Do Anonimowej osoby, która nie podpisuje się pod swoim kontrowersyjnym postem:
Tę akcję patronuje 1600 logopedów,
Plakat polecam zgłosić jako szkodliwy, ale w czym szkodzi?
Jest oparty na wiedzy naukowej oraz doświadczeniu logopedów. Nikt nie porównuje dzieci, zwraca się tu uwage na istotny moment rozwoju dziecka jakim jest 2 lata - czyli złoty okres rozwoju mowy. Jeżeli ktoś czuje, że wsyztsko jest w porządku to nie wybeira się do logopedy, ale niech da w spokoju innym rodzicom zastanowic sie nad tym czy nei skorzystac, tymbardziej ze do tej akcji logopedzi zaplanowali BEZPLATNE konsultacje.
Logopedzi nie są przerważliwieni - po prostu znają FAKTY. Jeśli z dziecko rozwija się w proządku to też o tym powiedzą, nikt nikogo na siłe nie będzie zatrzymywał, to tak jak naprawiać wcale nie zesputy samochód, nie potrzebna logopedom taka praca. 2letnie dziecko zawsze chce mówić - lecz może nie mieć możliwości wykonawczych. Czy to 2 letnie dziecko powiedzialo komus ze nie chce mówić? Jesli by nie chcialo mowic, w ogole by się nie komunikowało, a wtedy już powinno nas to bardzo zaniepokoić. Chcieć to nie zawsze MÓC.
Akcja jest skierowana do wszystkich a nie tylko do rodziców zdrowych dzieci. Nikt nikomu nie robi wody z mózgu, wrecz przeciwnie, dzieli się cenną wiedzą i doświadczeniem, za któe normalnie udając się do gabinetu trzebaby zapłacić albo odstać pół roku w kolejce, a pół roku dla 2 letniego dziecka to 1/4 jego życia.
Neurologopeda, Pedagog - Iweta Kozłowska

Jeśli wypowiada się w szczególności krytyczne oinie, lepiej się podpisać, bo możnaby to uznać za zwykłe trollowanie, od czego roi się w internecie.
Autorka nie jest przewrażliwona, gdyż akcję patronuje 1600 logopedów.
Każde 2 letnie dziecko chce mówić, lecz nie zawsze ma do tego zdolności wykonawcze , a poziom rozwoju jego funkcji poznawczych na to nie pozwala, dlatego trzeba mu pomóc.
Jeśli dziecko nei chciałoby mówić to by się nie komunikowało w ogóle w charakterystyczny sposób i rozważalibyśmy mutyzm, autyzm i inne..
Autorka nie porównała dzieci zdrowych do autystycznych. Akcja kierowana jest do wszystkich rodziców by zwrócić ich uwage na istotny moment rozwoju (2lata) z punktu widzenia ksztaltowania się jezyka. Jest to bowiem złoty okres rozwoju mowy, jeśli w tym czasie dziecko tej mowy nie rozwija, to później na pewno nie będzie mu łatwiej, gdyż struktury odpowiedzialne za ksztaltowanie się systemu językowego nie będą już tak mocno w tym obszarze skoncentrowane. Z bezpłatnych konsultacji skorzystają Ci rodzice, którzy chcą, Ci którzy nie chcą nie muszą.

Ja jako mama mogę napisać tyle, że gdybym czekała i słuchała rad pediatry, psychologa dziecięcego, rodziny, to nie wiem, czy moje dziecko do dziś mówiłoby.
Nie mówiło nic. Kompletnie nic. Cisza grobowa.
Mimo tego, że dużo z nim rozmawialiśmy, czytaliśmy książeczki, robiliśmy kąpiele słowne.
U logopedy byliśmy w 20 miesiącu życia. Po rocznej terapii logopedycznej, prowadzonej w gabinecie i kontunuowanej w domu dziecko mówi słowa i składa proste zdania.
Czekać - na co? Aż pójdzie do przedszkola i nie będzie umiało poprosić o zabawkę z wyższej półki?
Dziwi mnie, że kochający rodzice nie mają problemów z tym, żeby dziecko na taki stres narażać...
Aneta

bo jedne dzieci się rozgadają, faktycznie są takie dla których grupa rówieśnicza jest motywacją, ale są też dzieci które się przez to że nie mówią wycofają, zostaną odrzucone, to jest dramat który mam za sobą, a w zasadzie wciąż trwa, dziecko nie bawi się z resztą bo nie umie powiedzieć, w zajęciach nie chce uczestniczyć bo nie mówi, nie potrafi nawet powiedzieć pani że chce siku, jest mu zimno, nie umie się poskarżyć, ani pochwalić, zaczyna odstawać od grupy, zniechęca się do przedszkola, staje się nieznośne itp.
Ciekawe czy tym co tak radzą że czekanie sprawi że dziecko przemówi byłoby miło gdyby ich wysłać do kraju w którym nie znają ani słowa w języku obowiązującym, gdzie nikt nie jest zainteresowany ich losem i nie stara się nawet zrozumieć że mówiąc do nich nie jest rozumiany, ciekawe jakby się czuli czy nagle by się otworzyli :/ i przemówili :D pewnie z czasem coś by się przyuczyli tego dotąd nieznanego języka, ale czy nie łatwiej i lepiej, przyjemniej byłoby sobie pomóc wcześniejszym czy nawet równoległym przygotowaniem, nauką ?

Odnośnie chęci do mówienia u dwulatka - nie wiem jak inne dzieci, ale widzę że mój synek bardzo chce nam czasem coś powiedzieć i nie potrafi, co jest frustrujące i dla niego i dla mnie. I choć mąż mówi żebym dała spokój, to ja już napisałam maila do Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej z prośbą o konsultację logopedyczną. Nie zaszkodzi, a może pomóc. Dzięki Głoska - zmotywowałaś mnie:)

@AA - proszę :) I mam nadzieję, ze wszystko będzie OK.

Do Anonimowy:
Po pierwsze plakat ma wywołać reakcję, bo taka jego funkcja.
Czy można "na siłę uczyć mówić"? Można mądrze stymulować i wspomagać rozwój mowy. Nawet jeśli na 100 przebadanych dzieci tylko u dwojga zdiagnozuje się autyzm lub jakieś inne zaburzenie, a u reszty stwierdzi się normę i prawidłowy rozwój, to mimo wszystko warto zastosować taką profilaktykę.
Trafiają do mnie dzieci u których można było uniknąć opóźnienia rozwoju mowy, gdyby właśnie trafiły do mnie jako dwulatki a nie cztero lub pięciolatki. Na pytanie dlaczego tak późno przychodzą, odpowiedź zawsze jest taka, że pediatra powiedział, że jeszcze jest czas, że chłopcy zaczynają zawsze później, że się samo rozgada jak pójdzie do przedszkola...
Nie warto czekać, że coś samo się...
Myślę, że warto rodziców uświadamiać, że nie muszą biernie czekać i nie muszą pluć sobie w brody.
Wielu może trudno uwierzyć, ale logopedom naprawdę zależy na dobru dziecka. Pediatrom zapewne też, tyle tylko, że oni nie są specjalistami od rozwoju mowy, więc ich zadaniem jest pokierować rodzica do odpowiedniego specjalisty. Uspokajanie i udawanie, że problemu nie ma, nie spowoduje, że problem sam się rozwiąże.
Pozdrawiam.
Anna Janis

Mam historię podobną do opisanych tutaj. W wolnym czasie poszukam moich wpisów i skopiuję w jeden, to będzie nasz opis przypadku. Bo pisać tego wszystkiego od nowa już nie chcę...
Równie chętnie natarłabym uszu pediatrom, pracownikom naszego PPP i forumowym uspokajaczom.
A podziękowania mogę złożyć w pierwszej kolejności sobie, że nie dałam się uspokoić na siłę, po drugie mamie z "Tadeusz blogger" bo tak kojarzę że to Ty dałaś mi linka na kafeterii do Głoski :) Dziękuję bardzo przebardzo (słowa mojej córki) :D Po trzecie dziękuję Głosce czyli Pani Kasi, ale my już po bruderszafcie chyba ;) także dziękuję Kasiu :)

Ciekawe ze jak czlowiek zauwazy ze jego pieprzyk urosl to pede leci do lekarza ' ot na wszelki wypadek' . A jak dziecko nie mowi to mamy nagle mase ' ekspertow' , ' oj dajcie spokoj dziecku' i moj ' ulubiony' najgorszy mit kt pokutuje wsrod lekarzy nawet ' oj tam, wujek Heniek przemowil jak mial 5 lat zdaniami' plus slynny dowcip o kompociku. I nikt nie patrzy ze nie mozna zaszkodzic stymulowaniem rozwoju mowy, madra zabawa z interakcja

Mój syn miał dokł. 2.5 roku, gdy byłam z nim na badaniu logopedycznym. Niestety, pani logopedka nie zbadała aparatu mowy, o słuch tylko mnie zapytała – ja uważam że on słyszy, ale przecież aparatu audiologicznego nie posiadam. Przeprowadziła tylko wywiad ze mną; dziecku włączyła zwierzątka w komputerze, syn powtarzał tylko te onomatopeje które zna. Jest ich niewiele. Diagnoza dla nas: posłać dziecko do przedszkola, a poza tym słowa logopedki brzmiały jak wróżby: jest chłopcem więc ma ORM (!), jak będzie miał ze 3 latka, to zacznie mi gadać jak najęty.
Czuję się zażenowana takim badaniem.
Tłumaczyłam tej pani, że syn nie chce powtarzać słów ani dźwięków, nie chce współpracować ze mną, a tylko ja mam dla niego czas. A co najważniejsze: w rodzinie mamy inne dzieci z dużymi problemami wymowy (dzieci w wieku 8-16 lat które wciąż mówią niewyraźnie, niedbale). Zostaliśmy zlekceważeni. A ja szukam porad wyłącznie w internecie, bo coś robić chcę dla swojego dziecka. A praca z nim jest trudna, on wszystkiego odmawia. Posługuje się ok. 20 słowami, rzadko buduje zdania, a jeśli są to dwuwyrazowe.

A wiecie, jak trudno jest się otrzepać z takich "rad" i "podpowiedzi", gdy każdy mówi to samo, nawet lekarze? Jestem takim przypadkiem. Coś mi cały czas "śmierdziało" w tych złotych poradach, dlatego szukałam dalej, właśnie po FORACH. Na szczęście trafiłam w sieci na Głoskę, potem już wszystko było prostsze. Wracając do początku wypowiedzi, to niestety ale nawet logopeda z PPP mówiła do mnie te farmazony, co niektórzy na forach wypisują.
Uwierzcie, będąc "po prostu matką" nie mającą pojęcia o terapiach, trudno jest wyrwać się z tego gąszcza błędnych opinii. Dlaczego miałabym nie wierzyć trzem przypadkowym lekarzom których pytałam o rozwój syna, dlaczego miałabym nie wierzyć logopedzie z PPP? ???
Oni wszyscy mówili do mnie właśnie to, żebym syna do przedszkola posłała, żebym wyliczanek go uczyła, że on ruszy z mową "szybciej niż myślisz", że to chłopiec właśnie i stąd opóźnienia. No szok.
Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. Tak się czułam.
To tylko jakiś cud, że te wszystkie porady uważałam za błędne, nie wystarczające i na własną rękę drążyłam temat w sieci. I drugi cud, że w tej sieci trafiłam na p. Kasię :)

Mój synek za dwa miesiące skończy trzy lata. Widzę drobne kroczki, jakie stawia na drodze komunikacji. Nauczył się kilku nowych wyrazów i chętniej powtarza nowe zlepki sylabowe. Na terapię wciąż czekamy i chyba długo jeszcze poczekamy. Ale teraz już jest mi lepiej. Ćwiczymy na materiałach z Metody Krakowskiej (mam 4 książeczki), robimy ćwiczenia zalecane z bloga Głoska. Od razu przyznaję, że nie robimy tego bardzo dużo, bo Syn szybko się zniechęca i potem dłużej trwa nawracanie go z drogi buntu do swobodnych ćwiczeń. Na szczęście charakter troszkę mu się uspokaja, najgorszy bunt już za nami i jest coraz lżej.

U nas ORM, dziecko w terapii czwarty rok, wreszcie u świetnego specjalisty (od metody krakowskiej, której wcześniej nie poważałam, co przyznaję ze skruchą), patrzy na Młodego globalnie. Mamy opóźnienie dwuletnie, ale są postępy i wizja szkoły już tak bardzo nie przeraża. A to tak zwane "normalne" dziecko... Z problemami laryngologicznymi i alergią. Banał, nie?
Dziękuję, Kasiu, imienniczko. I logopedom świadomym jednakowoż.

No już nie przesadzajcie z tą pomocą pani Kasi :P Przecież ja tu tylko straszę, biegam z kijem bejsbolowym za dwulatkami, co nie gadają i wyganiam rodziców do logopedek, żeby te mogły se kupić nowe cabrio i willę z basenem :P
Lepiej zajmę się.. odkurzaniem dywanów :)
Pozdrawiam Was wszystkie :)

Jestem mamą dwóch chłopców
Kiedy pierwszy syn miał 1.5 roku zauważyłam, że mówi mniej niż dzieci koleżanek. Chwyciłam za normy rozwojowe dzieci( z podręczników dla rodziców), przeliczyłam ilość wypowiadanych słów i wyszło, że syn jest na dolnej granicy dal swojego wieku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że można się skonsultować z logopedą z taką obawą. Następnie krytycznym okiem spojrzałam na to jak spędzam dzień z synem. Zmniejszyłam ilość bajek z TV, sama przestałam oglądać seriale, schowałam na jakiś czas tzw. zabawki interaktywne i sama zmieniłam się w zabawkę interaktywną Wróciłam do starych dobrych zabaw paluszkowych, zaczęłam dziecku więcej czytać, śpiewać mimo tego, że fałszuje jak smok itp. Za jakiś czas synek „rozkręcił” się i w wieku 2, 2.5 lat już nie odstawał od reszty dzieci.
Sytuacja powtórzyła się przy drugim synu, ale tym razem te „patenty” sprawdzone przy starszym nie zadziałały. Zaczęłam się martwić i głośno mówić o problemie. Zostałam wrecz zakrakana przez otoczenie, znajomych, lekarzy, rodzinę; „ Daj mu spokój,” „Nie porównuj go do brata” „To niesprawiedliwe, że tak na niego naciskasz”, „Widzisz starszy nie mówił i co , mówi”, „Chłopcy tak mają” plus słynny dowcip o kompociku i przypowieść o pediatry o dziecku kt przemowiło zdaniami w 5 r ż.
Na szczęście nasz niepokój rodzicielski był mocniejszy, udaliśmy się do innego pediatry, laryngologa, a ci pokierowali nas w kierunku diagnozy autyzm. Synek miał wtedy 2.5 r, a dobre pół roku straciliśmy przez komentarze „dajcie mu spokój” i „ma czas”.
Co najciekawsze drogę postępowania przy opóźnieniu mowy dostałam …nie od lekarza ale od znajomej której dziecko też nie mówiło. Jej synek nie ma autyzmu, mój ma, ale do dziś jestem jej wdzięczna za pokierowanie.
Nie uważacie, że to bynajmniej dziwne? Że lekarze kreują fałszywe poczucie „macie czas”? . Że nie potrafią tak jak pediatra do której udaliśmy się na końcu powiedzieć, „Proszę przyjsć za 3 dni, ja się skonsultuje z koleżanką psycholog i psychiatrą” , że nie potrafią powiedzieć, „wie pani co to nic nie zaszkodzi dziecku jeśli specjalista go zobaczy” „wczesna pomoc nie może zaszkodzić”
Czy naprawdę ktoś uważa, że logopeda dokonuje jakiś strasznych praktyk? Zaleci niebezpieczne leki? Czy może raczej ukierunkuje jak stymulować rozwój dziecka?
Zgadzam się, opóźnienie mowy to nie zawsze autyzm. Ale są też inne zaburzenia, które mogą być przyczyną opóźnienia mowy. Znacie je wszystkie? Wiecie jak postępować? Podejmiecie to ryzyko i „dacie dziecku spokój”?

Jeszcze Monika z facebooka:
myślę że powinno się pójść u nas pierwszą osobą która powiedziała że z młodsza córką jest cos nie tak była Pani Logopeda

Ciągle słyszę - jeszcze ma czas, Ty też późno zaczęłaś mówić... sama się tak uspokajam. A ma już 2 lata i 1 miesiąc, zasób słów:

mama,
tata,
Eń (pies Ferdek),
lalalala (lalka),
ne,
taa,
e-e,
o-o,
sziii (ciii),
amam (na jedzenie),
Pepe (Świnka Pepa)
no i repertuar zwierzątek: miau, chau chau, to to to (ko ko ko), beee, muu.

Starsza siostra w jej wieku już dawno tworzyła proste zdania.
Martwić się? Raczej tak.
Profilaktycznie skorzystam z dobrodziejstw tej akcji.

Mama Emi.

U nas sytuacja była bardzo podobna. Córcia gaworzyła bardzo dużo, a w wieku 10 miesięcy wypowiadała pierwsze słowo Tata :) więc cieszyliśmy się, bo wydawało się, że szybko ruszy z kopyta. Nic bardziej mylnego. Gdy miała 1,5 roku już widziałam braki w stosunku do rówieśnikow. Gdy miała dwa lata poszłam z nią do logopedy (niby sprawdzonego). Pani Logopedka orzekła, że wszystko rozumie, a to najważniejsze i żeby czekać. Przeczekałam jeszcze wakacje z nadzieją, że coś ruszy - bez skutku. Znów ruszyłam do działania - pediatra, neurolog, neurologopeda - wszyscy zgodnie mnie uspokajali, że ma czas. Potem trafiłam do znanej warszawskiej logopedki, która przyjrzała się dziecku dokładniej i zaleciła wizytę ponowną u neurologa, badanie słuchu (kilka różnych), psychologa. Słuch wyszedł ok, neurolog nie widział problemu a testy u psychologa tez wyszły dobrze. Wróciłam do Pani logopedy z opinią wszystkich tych specjalistów i dowiedziałam się, że w takim razie pozostaje tylko terapia logopedyczna, ale ona nie ma miejsc, bo ma cięższe przypadki!!! Jak się domyślacie zrobienie tych badań też trochę trwało, więc córka już miała 3 latka. W końcu trochę przez przypadek udało się trafić do świetnej logopedki w PPP. Od pierwszego spotkania powiedziała mi, że opóźnienie w rozwoju mowy jest duże i trzeba brać się do roboty. Początkowo córka była oporna, ale szybko p. Logopedka ją do siebie przekonała. Po pół roku pojawiły się wreszcie zdania i coraz więcej słów, ale wszystko było okupione ciężką pracą. Logopedki, córki i moja. Dziś córka ma prawie 6 lat i postęp jest ogromny, choć mówi cały czas trochę niewyraźnie a nasza terapia logopedyczna wciąż trwa i trwać będzie jeszcze długo.

A mój syn w wieku 2 lat nie mówił prawie nic. W wieku 2,5 roku zaczął "gadać " Teraz ma prawie 3,5 roku i "gada, gada, gada...." Dobrze że trafiłam tu teraz a nie półtora roku temu bo byłabym załamana i przerażona. Nie twierdzę że ktoś jest przewrażliwiony czy nad opiekuńczy, Ale nie zawsze 2 słowa u 2 latka to od razu autyzm.
Trzymam kciuki za wszystkie dzieciaczki.

@ Anonimowy - nikt nie twiierdzi, ze niemowiacy dwulatek ma autym. Ale wszyscy zgodnie twierdzimy, ze MOZE miec autyzm, dysleksje, niedosluch lub problem z ukladem nerwowym. I zareczam Ci, ze gdyby okazalo sie, ze Twoj maly ma autyzm, to bys o te pol roku czekania bardzo sobie w brode plula. Dlatego walczymy o PROFILAKTYKE LOGOPEDYCZNA DWULATKOW:

Gratuluje umiejetnosci widzenia rzeczy, ktorych nie ma. Opoźnienie mowy, brak mowy nie równa sie autyzm. I nikt tak nigdzie w tej akcji nie napisal.

A tak w ogole widac ze ta akcja ma sens. Skoro stymulowanie rozwoju mowy dziecka pod okiem , o zgrozo, logopedy to dyshonor i ujma

Jestem zdecydowanie na tak takim akcjom. Gdyby była takowa albo taki plakat u lekarza pediatry 2 lata temu poszłabym bez żadnego zastanowienia. Teraz synek ma 4 lata i tak jak pisałam wyżej biegam po specjalistach i dowiaduję się takich rzeczy o dziecku że włos na głowie mi się jeży ze strachu i oczy mam zapuchnięte od płaczu (który i tak nic nie pomoże) czekamy na terapię i mamy nadzieję że uda się nadrobić choć część zmarnowanego czasu. A lekarze pediatrzy powinni być bardziej wyczuleni na takie problemy i nie żadne "MA CZAS" tylko odsyłać proponować rozwiązania. Gosia

Drogie mamy 'uspokajające" rodziców dzieci jeszcze niemowiących (mimo, że juz powinny). Czy podpiszecie sie pod tym co mówicie? Co jeśli za rok przyjdzie do jakiegoś gabinetu zmartwiona mama 3- latka który nie mówi i będzie żałować, że mogła rok wcześniej, ale każdy ją uspokajał. Uspokajał. bo nie o jego dziecko chodzi. A odpowiedzialnośc za to jak funkcjonuje dziecko będzie spoczywac na niej.Opóźniony rozwój mowy nie musi oznaczac autyzmu. Może wynikać z wielu różnych czynników. A co do porównywania dzieci. Oczywiśće, że każde rozwija sie indywidualnie.Jedno jest niższe, drugie wyższe itd.Ale pewne funkcje czy umiejetności MUSZĄ pojawiać się w okreslonych widełkach. Bo jeśli nie to za normę będzie uważany 10latek pijący z butli. Nie bójmy się takich akcji. Chodzimy profilaktycznie do ginekologa, stomatologa. Czemu nie do logopedy? I to z własnym dzieckiem.

Zapomniałam dodać super-ważną rzecz. Byliśmy z synem u laryngologa, żeby sprawdzić czy tu nie ma jakichś problemów (oczywiście p. Kasia z Głoski nas nakierowała! nikt inny). I co? A no kolejny uspokajacz, czyli laryngolog. Jak usłyszał o co mi chodzi, to od razu śpiewka: logopedzi to zawsze coś wymyślają, nie ma co się tym sugerować! Tłumaczę, że ja nie chcę ominąć niczego i niczego zlekceważyć. To usłyszałam "autentyczną anegdotę" o koledze pana laryngologa, który jak się domyślacie nie mówił nic do 5 r.ż. i nagle palną długie zdanie, a matka w szoku.
Uśmiechnęłam się pobłażliwie i drążę dalej. Na szczęście zbadał dziecko, sprawdził słuch. I na nasze szczęście wyszło że jest wszystko dobrze. Ale lekarz nie mógł się powstrzymać i walną nam jeszcze o kompociku, a na koniec zasugerował, żeby to logopeda więcej popracował z dzieckiem, a nie po lekarzach nas odsyła.
Ot, służba zdrowia.
Raczej: służba chorób.

To ja dodam, że z dzieckiem, które mieszka w Polsce przez skype nie pracuję :)
żeby niedomówień nie było :D

Jak dla mnie takie akcje powinny odbywać się każdego roku. Może to dlatego że posiadam dziecko z problemami jestem uczulony na kwestię rozwoju dzieciaków. Stwierdzenia typu: "nie panikuj, mój kuzyn zaczął mówić jak miał 4 lata", "pójdzie do przedszkola to zacznie mówić" to niekiedy tylko krótkotrwale przykrycie problemu. Co będzie jeśli "przepowiednie" się nie sprawdzą? Dziecko straci kilka lat które można było wykorzystać na fachową pomoc.

Mój synek ma w tym momencie 15 miesięcy (kończy za kilka dni). Wszędzie czytam, że pierwsze słowa powinny się pojawić w wieku ok. roku, tymczasem on do tej pory mówi jedno - bardzo niewyraźne "nie". Poza tym gada bardzo dużo w swoim własnym języku. Intonuje pytania. Biernie zasób słownictwa ma bardzo duży, zna nazwy zwierzątek, samochodów, części ciała, wykonuje polecenia poprawnie, więc rozumie, co się do niego mówi. Ale nie chce powtarzać po mnie żadnych wyrazów typu: mama, tata, ani dźwiękonaśladowczych (choć tu, wydaje mi się, trochę naśladuje karetkę i konia, ale nie jestem tego pewna). Wiem, że to jeszcze nie dwulatek i ma prawo "się rozgadywać" jakiś czas jeszcze, ale czy w tym momencie nie powinien wymawiać trochę więcej słów?

Opisane przez Panią problemy dziecka mogą wskazywać na zab. ze spektrum autyzmu (np zespół aspergera). Proszę zapoznać się z metodą krakowska-może Pani sama cwiczyc w domu.

Widocznie Anonimowy nigdy nie uslyszaleś od rodziców dziecka "Dlaczego wszyscy nad uspakajali..?"

Niestety w większości pediatrzy jak widzą słabo mówiącego lub nie mówiącego dwulatka to nakazują czekanie nie wiadomo na co..ja dzięki temu, że ktoś wspomniał mi o akcji "Dwa słowa na dwa lata to za mało..." i trafiłam na bloga Głoski postanowiłam działać sama i zapisałam mojego niespełna dwulatka do logopedy do poradni pp, w międzyczasie mieliśmy zrobić badania u foniatry i audiologa (na które na szczęście pediatra bez problemu dał skierowania) - wynik tych wizyt to stwierdzony brak problemów ze słuchem (czego akurat byłam pewna), budowa aparatu mowy prawidłowa, jedynie nieruchawy język hehe (już ćwiczymy) i zdecydowanie opóźniony rozwój mowy (synek jedyne co mówi to nie i mama, nawet wyrazów dźwiękonaśladowczych nie mówi)..psycholog ponoć niepotrzebny bo rozumienie jest..zalecenia: częste, regularne wizyty u logopedy + oczywiście ćwiczenie w domu. Foniatra z CZD (super babeczka) powiedziała, że super że przyszłam i zaczniemy ćwiczyć już teraz bo jakbyśmy czekali do 3 roku życia to bylibyśmy o rok do tyłu gdyby jednak synek sam z siebie się nie rozgadał, a nikt nie da gwarancji że się rozgada bez pomocy. Pozdrawiam Ewa

A ja jestem zachwycona akcją !!! Moje dziecko jest z tzw. patologicznej ciąży, leżałam 20 tyg, duże ilości nospy + moja choroba tarczycy. Urodził się z obniżonym napięciem mięśniowym, było rehabilitowane, teraz ma 13 miesięcy i rozwój psychoruchowy jest jak najbardziej prawidłowy. Jednakże ZADEN pediatra, lekarz rehabilitacji, rehabilitant, neurolog( a odwiedzialiśmy mnóstwo lekarzy z uwagi na potrzebę upewnienia się i początkowo sprzeczne diagnozy, od "lokalnych" po CZD i IMiD ) nie podpowiedział, nie widział potrzeby konsultacji logopedycznej. To ja czytając sporo na ten temat doszłam do wniosku, że przy ONM konieczna jest choćby konsultacja z logopedą. I od 8 miesiąca życia chodzimy raz na 6-8 tyg (prywatnie oczywiście) do neurologopedy. Bardzo restrykcyjnie stosuję się do wskazówek np. szybkie odrzucenie smoków, masażyki, duuzo czytamy, pokazujemy obrazki itp. itd. i dzięki prostym sposobom, często w formie zabawy (np. mlaskanie tak jak konik, bańki mydlane itd.) nasze dziecko ma sprawne mięśnie w buźce (ładnie gryzie, przełyka itd.), rozwój poznawczy jest ok, a zasób słów następującyMama, tata, baba, dziadzia, gdzie, to, da/daj, no no, ne ne, lala, papa (razem z gestem), bam (sytuacyjnie), bim= zegar
Chcę kupkę = eeee eeee eeee,
Jeść= am, am,
spacer = da da,
gorące= siiii,
samochód=brum
kot= ko,
piłka=pi,
pan/pani=pa,
ba=balon,
bu=buty,
fe=brudne (nie dotykamy!),
aaaaa= spać lub też „Aaeee”-przymilnie, „chcę się przytulic”
Zwierzątka: pies= hau, wąż= ssss, owca= beee, koza = meee, kaczka = kwa/kła, ptak = kra, krowa=muuu, wilk= auuuuu, mucha = bzz, koń = „strzelanie językiem”, kura= ko (czasem jej się myli)
Odkurzacz= wrrrr
deszcz/woda z kranu = kap, kap
wawa - wanna

Czasem „śpiewa” przy muzyce na „aaaaaaaaaaaa” lub „ lalalalala”
Rekord świata to nie jest, ale bardzo się cieszę, bo moja Córcia miała solidne problemy z napięciem i mając 4,5 miesiąca dopiero zaczęła podnosić głowę na brzuszku. Teraz dosłownie biega, układa wieże z klocków, maluje palcami itd. . :-). Reasumując- naprawdę warto pójść do logopedy nawet po wskazówki...my teraz pojawimy się w czerwcu :-).

Mój syn jako dwulatek mówił kilka słów. Na pewno były to mama i dajaja (latarnia), może jeszcze ze trzy by się znalazły. Żadnego wcześniej powtarzania sylab, dziecięcego "bababababa". Ale to chłopak, ma czas.
Obecnie lat siedem, mowa super. Ale jest diagnoza - zespół Aspergera.
Dziękuję Wam za tę akcję. Bo ja, gdy mój syn miał dwa lata uważałam, że te kilka słów to wystarczy. Bo przecież były, mówił.

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.