piątek, 28 grudnia 2012

Trochę dłuższa rozmowa :)

Dzisiaj będzie trochę inaczej :)

Kilka tygodni temu miałam baaardzo ciekawą rozmowę z dzieciakami w  przedszkolu. Grupa liczyła ok. 14 osób w wieku 2,5 - 3,5 lat. I tak, od razu się przyznaję, trochę bazowałam na "Dużych Dzieciach", ale w pewnym momencie inaczej się nie dało :)


Tego dnia maluchy były okropne. Biegały, krzyczały, strasznie trudno je było opanować. Więc trzeba było się wziąć za rozmowy moralizatorskie ;P

K: Co to znaczy być grzecznym?

Antoś: Robić, co pani każe
K: A dlaczego?
Antoś: Bo... bo tak
Mikołaj: Bo mamie można powiedzieć albo dziadziusiowi, że się było grzecznym

K: Ok... a powiedzcie mi w takim razie, dlaczego wy dzisiaj nie jesteście grzeczni..
Krzyś: Dlatego, że.. że.. że ja mam imieniny

K: Masz imieniny??
Krzyś: Mam imieniny we wtorek. (rozmowa ma miejsce w piątek :P)

K: Aha... no to co to znaczy być grzecznym?
Emilka: Żeby być dobrym
K: A po co?
Mikołaj: Żeby nie siedzieć na karnym krzesełku
Ktoś: Żeby nie siedzieć zamkniętym w pokoju.
K: Mhm...a  widzieliście kiedyś dorosłego, który nie jest grzeczny?

Wszyscy: jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!
Antoś: Ja nie widziałem

K: I czym się taki grzeczny człowiek charakteryzuje? Jaki on jest?
Pola: Brązowy
Mikołaj: Chudy!

Krzyś: Murzyn!!!
K: :O To tylko Murzyni są dobrze wychowani?
Wszyscy: Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!
K: A wy??
Lilianka: A my nie!

O:)


sobota, 22 grudnia 2012

Grzeczność

Michałek (5 l.) wczoraj w gabinecie.
M: Daj mi pograć na komputerze!!!!!!!
K: Jak będziesz grzeczny, to na koniec zajęć pogramy w jakąś fajną grę.
M: Znoooooooowuuuuuuuuuu grzeczny........ Już w przedszkolu musiałem być. To nudne.


Koniec zajęć. Ostatnim zadaniem Michałka było przełożyć kasztany i żołedzie do pojemnika, z którego je wysypał.
K: Misiu, idziemy do taty, tylko posprzątaj tutaj.
M: Od godziny nic innego nie robię, tylko sprzątam.... jak nie puzzle i sylabki, to kasztany.

O :)

środa, 19 grudnia 2012

Modlitwa

Staś ma 4 lata. Kiedyś miał alalię. Diagnoza na teraz to ORM. Jesteśmy razem już rok. Staś mnie lubi, ale niektórych ćwiczeń nie znosi niechęcią szczerą i prawdziwą. Zawsze informował mnie o tym głośnym krzykiem.
Dzisiaj był lekko rozdrażniony (sezon przeziębieniowy, sic!)
30. minuta zajęć. Staś ani razu nie krzyknął i robi grzecznie zadanie przy stoliku. Nagle! schodzi z krzesełka i klęka. Spuszcza głowę, coś szepta.
Kasia: Staś, co robisz?
Staś: Babcia powiedziała, że jak jest mi źle, to muszę się pomodlić.
Poczułam się jak ktoś zupełnie wyjątkowy.

wtorek, 18 grudnia 2012

Reklama będzie...

.. a co?!

Chociaż nikt mi za nią nie zapłaci. :)

Weszłam sobie w poniedziałek do Auchan celem zakupienia płynu chłodzącego do Kaczuchy. Weszłam - stety niestety - przez dział gier. Planszowych. I tak sobie pomyślałam, że dawno nic nie kupowałam, że możnaby... , że obiecałam Piotrusiowi, że mu coś nowego przyniosę... i tak sobie chodzę po tym dziale, i chodzę..

I zawołala do mnie.

Gra "Nos w nos" Granny.

Już wcześniej myślałam, że potrzebuję czegoś z zapachami dla Karoli,a tu masz! 
Gra zawiera 6 (tylko!!!) pojemniczków z zapachami i do tego kartoniki z 24 obrazkami. Obrazki tematycznie dzielą się na 6 kategorii (mydło, róża, jabłko, dym, trawa, mięta) i takie właśnie zapachy są zamknięte w pojemniczkach. Instrukcja zawiera 4 różne pomysły na grę, ale moje dzieciaki już znalazły ich więcej ;) Jasiek i Antek nie mogli się od niej dzisiaj oderwać, Ania z Martyną pytały czy przyniosę ją następnym razem, a Maciek patrzył na mamę i mowił "szkoda, że ja nie mam takiej gry"... Co ciekawe miałam już zabawki do słuchania, dotykania. Z tymi do wąchania jest zawsze najgorzej, bo jak wiadomo zapach ulotnym jest ;) Jestem strasznie ciekawa jak długo pojemniczki będą wytwarzać swoje wonie...

Obrazek pochodzi ze strony www.granna.pl
Najczęściej do swoich zbiorów kupowałam Adamigo i Alexandra, z niewiadomych przyczyn będąc lekko do Granny uprzedzoną, a tu taka niespodzianka. :) Fajnie :)

sobota, 15 grudnia 2012

Babcia

Miejsce akcji: tramwaj.
Rozmawiamy sobie kulturalnie z koleżanką - terapeutką o pracy (a jakże!). A konkretniej obgadujemy dzieciaki i rodziców ;)
Siedzimy w tramwaju jadąc tyłem do kierunku jazdy. Naprzeciw nas siedzi babcia z około 4letnim chłopcem.  Cały czas nas słucha, ale nie zwracamy uwagi...
Monika: Mówię ci, a tata mojego Marcinka to jest dopiero ciacho...
Kasia: A tak, widziałam wczoraj - rzeczywiście przystojniak.
Monika: No.. byli dzisiaj u mnie. I akurat był też tata Oli - tej mojej małej blondyneczki, wiesz której?
Kasia: Mhm..
Monika: .. i tak stanęli obok siebie, no cudo... Bo jak przychodzi tata Michał z małym Wiesiem, to już nie jest miło.
Babcia: I to wszystkie pani, te dzieci?
Monika (z myślami przy pracy): No moje, moje...
Babcia (oburzona): I każde z innym ojcem??!!

Dodam, tonem wyjaśnienia, że nie znam terapeuty, który pracując z dzieckiem nie mówi o nim per "moje" :)

czwartek, 13 grudnia 2012

Krzesełko

Będzie o Nisi, bo ona najwięcej daje nam ostatnio zabawy :)
Nisia mówi mało.

Nisia (wyciąga ręce po kredki): Daaaaaaaaaaj!
Kasia: Nie dam. Dostaniesz potem
Nisia: Daaaaaaaaaaaaaaj! Nisia chce.
Kasia: Nie dam. Zrób zadanie.
Nisia (wskazując palcem na krzesełko w rogu gabinetu): Siaaj!! (w wolnym tłumaczeniu: Marsz na karne krzesełko).



A tak co niektórych, co się nudzą... do poczytania. Co myslicie na ten temat?
Oczywiście link ściągnięty bezczelnie od Agnieszki :)

środa, 12 grudnia 2012

Komercyjnie

Na wstepie
PRZEPRASZAM

Po pierwsze w sprawie, co świtem piszczy w trawie.
Po pierwsze: bo długo nie piszę. Wracam zmęczona, padam na twarz. Swoją drogą ciekawe doswiadczenie: wstajesz rano, idziesz do pracy, przychodzisz z pracy, kładziesz się spać. Czasem mam wrażenie, że życie ucieka ;) Z drugiej jednak strony - moja praca - to pasmo niekończących się sukcesów moich pacjentów. Radocha z tego, że:
a) Piotruś powiedział tak "drlu", że język lekko się obił o dziąsła, będzie z tego cudne [r] jeszcze,
b) p. Jurek do mnie zadzwonił! sam!! afatyk jeden! :)
c) Niśka powiedziała DWA zdania PO SOBIE!"Sio maś? Nisia nie ma.",
d) Kuba wygląda za okno i na pytanie czy widzi cioci autko ODPOWIADA "nie idze" :)
e) Karol układa, układa, ukada i krzyczy "nie udało się, k**a" (wie kiedy użyć ;) )
f) Szymon po codziennych ćwiczeniach z Tatą przychodzi do przedszkola i mówi "Cześć, Szszszsszszymon jestem",
g) p. Olek już nie narzeka, że nic się nie udaje, tylko zauważa własne sukcesy
i wiele, wiele innych, o których nie mam czasu pisać... Takie małe cuda dzieją się codziennie, a ja codziennie sobie obiecuję, że dzisiaj to już na pewno, dzisiaj wrzucę i... zapominam wieczorem :(
Po drugie - gdzie się ukrywa echo w lesie?
Po drugie, że musiałam przenieść na bloga komercyjną część działalności;/ Nie wiem co się dzieje na prv.pl, ale od dwóch tygodni moja strona się tam nie wyświetla. Totalnie nie wiem dlaczego, na maila Państwo nie odpisują. Najśmieszniejsze jest to, że kilka razy ktoś się pojawił na stronie, choć zupełnie nie wiem jak. Ale mniejsza z tym. Po Nowym Roku przenosimy się na inny serwer, ale poki co - muszę gdzieś istnieć w sieci. Bo satysfakcja satysfakcją, ale za coś chleb kupić trzeba;/ Na szczęście mam też wielu klientów pocztopantoflowych, ale jak to mówią: nie ma Cię w Internecie - nie istniejesz :(
Po trzecie - kto się ma pierwszy kąpać w rosie?
Po trzecie to była tu znowu gadka moralizatorska, ale ją usunęłam :)

A jutro rano normalny wpis :) Obiecuję :)

piątek, 30 listopada 2012

ZI

Hipolit ma 14 lat. I dysleksję. Po 3 latach ćwiczeń, czytaniu ogromu tekstów i rozwiązywaniu miliona zadań jest już naprawdę OK. Dzisiaj założył się ze mną, że napisze bezbłędnie dyktando. OooooK.

Sprawdzamy je razem.

Kasia: "Chłopaku, [woźny] przez [zi]????"
Hipolit: "No, bo ja niedawno się dowiedziałem, że oprócz [zi] istnieje też [ź] i jeszcze nie wiem gdzie używać..."
Kasia: "Ściemniasz. Czy my nigdy o źrebakach, żdźbłach lub dźwigach nie czytaliśmy??"
Hipolit: "No naprawdę.."
Kasia: "Młody, tego uczą w 1. klasie podstawówki ..."
Hipolit: "A bo mnie nie było na tej lekcji".


Odpadłam :)

czwartek, 29 listopada 2012

Bonarka

Z wczoraj :)

Godzina 18:20
Piotruś (6 l.): "Musimy już kończyć zajęcia, muszę jechać z mamą do Bonarki*"
Kasia: "A po co będziesz jechał?"

Piotruś: "Po mleko i po chlebek i po.... Mamo!!!!!!!!!!!"
Mama (przychodzi): "Słucham Piotrusiu?"
Piotruś: "Po co musimy jechać do Bonarki?"
Mama: "A musimy? Po co?"
Piotruś: "Po mleko i chlebek, i Kubusie, i... "
Mama: "Ale po te rzeczy możemy iść do Carrefoura"
Piotruś: "Nie możemy!"
Mama: "Dlaczego?"
Piotruś: "Bo tam nie ma kulkolandu"



 
 
*Bonarka - centrum handlowe w Krakowie
 

wtorek, 27 listopada 2012

Smo(g)k

I znów zauważam, że coraz mniej piszę. Bliźniaczki chore od dwóch tygodni i nie ma komu przytykać ;) Zresztą w Krakowie prawie wszyscy chorzy - na czele ze mną. Wirusowe zapalenie krtani jest tu dość częste, mało przyjemne i jeszcze w dodatku związane ze smogiem.

Zuzia (5 l.): A ja kocham mojego brata miłością największą ze wszystkiech...
Kasia: O, to bardzo ładnie, Zuziu
Zuzia: No.... mimo, że jest głupi!
Kasia: ???
Zuzia: Bo nie daje mi swoich klocków.


A kto powtórzy?Mysz żre ryż
Ryż mysz żre
Żre ryż mysz
I jeż też
:)

środa, 21 listopada 2012

Hania

K: "Hania, powiedz [lala]"
Hania (3 l.): "nie powiem ci [lala]"
K: "Adlaczego?"
H: "Bo ja jestem dzisiaj niegrzeczna i rozrabiam!:D"



Choć ta historyjka jest chyba raczej smutna niż śmieszna, co?

czwartek, 15 listopada 2012

Rower

Michaś ma 4 lata i kłopoty grafopercepcyjne. I obsesję na punkcie kosmosu.

Michaś: Daj, namaluję ci rower.
Kasia daje Michasiowi kredkę. Patrzy na obrazek.
Kasia: Michaś, a co to jest??

Michaś: Rakieta!!
Kasia: A miał być rower...
Michaś (iskierki w oczach): Ale dałaś się nabrać :)




sobota, 10 listopada 2012

Korale

"Mam Ci ja" korale :) Zrobione z długiego rzemyka i kolorowych podłużnych koralików, takich jak te:

tylko kolory takie bardziej jesienne, a i koraliki rzadziej rozstawione :)
Miałam je na sobie wczoraj. Przyszedł na zajęcia Miś (5 l.).
Miś (ogląda korale): Ty to musisz być bardzo chora...
Kasia (tzw. karpik): ???? (po chwili): dlaczego???
Miś (smutny): No przecież nie każdy nosi leki na sznurku na szyjce...

Przynajmniej wiem, że korale mam "nie teges" ;P

piątek, 9 listopada 2012

Z dziubkiem

Poniedziałek 27.08.2012, godz. 17:00

Osoby dramatu: Kasia, Tata Adasia, Adaś (7 l.)

Adaś stoi pod ścianą i słucha rozmowy Kasi i Taty Adasia.

Kasia: Wie pan, tam mało język u Adasia pracuje, dlatego tak niewyraźnie mówi. Musicie dużo ćwiczyć i musicie odstawić - przynajmniej na jakiś czas - wszystkie butelki z dziubkami typu Kubuś Play, wody mineralne małe, rurki (słomki) i bidony.
Tata Adasia: OK, OK
Środa 26.09.2012, godz. 17:00
Osoby dramatu: Kasia, Adaś

Kasia: Adaś świetnie ci to wychodzi! Musisz dalej ćwiczyć i będzie super
Adaś - uśmiech zwycięzcy
Środa 31.10.2012, godz. 17:00
Osoby dramatu: Kasia, Adaś

Kasia: Adam, co jest?! W ogóle nie cwiczyłeś czy jak? Chłopaku, rusz tym językiem.
Adaś: To taty wina - bo do szkoły mi ciągle Kubusie daje... :)

środa, 7 listopada 2012

Skojarzenia

Bawimy się z Pawełkiem w skojarzenia.
K: Szczoteczka i...
P:.. pasta. Telefon i...
K: ... ładowarka. Okno i....
P: ....drzwi. Herbatka i...
K: ...cytrynka. Mama i...
P: ... Odkurzacz!



wtorek, 6 listopada 2012

A w Pomponie.. :)

Maluchy pomponowe rzadziej niż w innych placówkach "rzucają" tekstami. Ale nie ma co się dziwić, wszak to jeszcze małe dzieci :)
Dzisiaj musiałam sprawdzić wędzidełko Indze. Rzuciło mi się w oczy.
Kasia: "Inga, otwórz buzię"
Inga (otwierając): "Myłam, nie śmierdzi"

 :)
Pokazuję na obrazku dwie sowy.
Hania: "O mama sowa i tata sowa"
Kasia: "A gdzie dzidziuś sowa?"
Hania (westchnienie): "Pewnie w żłobku" :)

sobota, 3 listopada 2012

Rodzina, ach rodzina :)

Komplement mojego Męża:

"Wiesz, Kasiu, Ty jesteś tak fantastyczna, że gdybys umarła, to ja bym na Twoim grobie świeczkę zapalił."

:O


Kupiliśmy Teściowej krem. Byłam w Rossmanie, robiłam zakupy dla siebie i Mamy, więc od razu Małż stwierdził, że swojej mamie też kupi:)
Teściowa (zaskoczona, ale chyba miło): "Ale nie trzeba było, dziękuję, kochani jesteście.. tyle pieniędzy!!"
Małż: "Nie.. spoko, to Ziaja jest, tylko 25 zł zapłaciliśmy"
Teściowa (serio): "A jak takie tanie, to pewnie jest beznadziejne"
:)
Panie, dzięki za mój optymizm :)

wtorek, 30 października 2012

Czy lubi Pani czaczę?

Dziś będzie szybko :)

Kasia: Maciek, a wymień mi nazwy owoców lub warzyw zaczynających się od [CZ]
Maciek (5 l.): [czszy marxefki]?

Info dla nieczytajacych fonetycznie: [czszy marchewki] ?



niedziela, 28 października 2012

Afazja

Na czym polega afazja każdy logopeda wie (powinien wiedzieć). W skrócie (wieeeeelkim) uczymy państwa po udarach i urazach mózgu języka na nowo.

I właśnie trafił mi się taki pan afatyk, nazwijmy go Michał :) Pan Michał cierpi na afazję sensoryczną (potrafi powiedzieć wszystko, ale niekoniecznie do rzeczy). Rehabilitujemy się już dość długo (coś około roku), więc podstawowe pojęcia, sytuacje itp. mamy "przerobione". (Jak wy się wszyscy wyrażacie?! Przerabia to się sweter!! A problem się omawia! - moja polonistka z
podstawówki, którą bardzo serdecznie pozdrawiam, choć pewnie tutaj nie zagląda).
Mam spisane dwie odpowiedzi Pana Michała.
Kasia: Co trzeba użyć, aby naprawić guzik i bluzkę?
P. Michał: klej!

Kasia: A czego trzeba użyć, aby się uczesać?
P. Michał: Grabki!

sobota, 27 października 2012

Jaś

Siedzę sobie kulturalnie w przedszkolu. Kulturalnie wśród dzieci. Dzieci, które są tego dnia wyjątkowo grzeczne :) Nagle (ni z gruchy, ni z pietruchy) mówi Jaś (l. 3)

Jaś: Jak podniosę ręce do góry, to nie słuchamy pani!

Po czym... podnosi ręce do góry, a w grupie zaczyna się szmer i chaos. Zaczynam interweniować, obracam wszystko w żart. Szepty i rozmowy trwają. NAGLE! Jaś opuszcza ręce. Następuje cisza jak makiem zasiał.. wszystkie oczy patrzą na mnie...

I już nie wiem: albo jakiś nowy Wiedźmin albo chłopak ma zadatki na polityka. :)



O.. a to jeszcze napisała mi Ninka. Też o Jaśku:

Dziś pytam Jasia: -Kim będziesz,jak dorośniesz??

na to Mila (5 l ): -On będzie pluszakiem:)) słodziaki ponad wszystko!!!!

środa, 24 października 2012

Śnieżka is the best.

Dzisiaj z totalnie innej beczki. Odnalazłam baaaaaaaaardzo stare notatki ("arcydzieła"), zatem wstawiam moje ulubione. Choć z logopedią ma niewiele wspólnego ;)
 
Śnieżka is the best
 
NARRATOR:
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma...no wiecie 
czym...i tak dalej.......żyła biedna...

WCHODZI DZIEWCZYNA TYP "LALKA BARBIE" - RÓŻOWY LUMPEX - 
SPÓDNICZKA EXTRA MINI, BLUZKA TEŻ. NAJLEPIEJ BLONDYNKA.
N: ...biedna powiedziałam....
 
WCHODZI, SPYCHAJĄC POPRZEDNIĄ, DZIEWCZYNA UBRANA NORMALNIE, ALE NIEKONIECZNIE W SPODNIE, W PAPIEROWEJ KORONIE NA GŁOWIE
 
N: ...tak już lepiej....ekhm...a więc biedna królewna imieniem Śnieżka. Śnieżka żyła w jednej chatce z siedmioma krasnoludkami...Trochę wyrośniętymi....krasnoludkami....ekhem....
 
NA SENIE POJAWIA SIĘ SIEDMIU KRASNOLUDKÓW, KAŻDY Z ZESZYTEM W RĘCE I GAŻDŻETAMI:
1. KRZYŚ - MAPKA HISTORYCZNA...EW. MAPA MOŻE WISIEĆ NA ŚCIANIE, A KRZYŚ WCHODZI TYLKO ZE WSKAŹNIKIEM;
2. SKUBIDU - SZKIELET LUB JAKIEŚ ROŚLINKI W FORMALINIE
3. KACZOREK - Z GLOBUSEM
4. POLETKO - Z EKIERKĄ, TUDZIEŻ LINIJKĄ
5. LEJRER - ZE SŁOWNIKIEM DO NIEMIECKIEGO
6. TICZER - JW. ALE DO ANGIELSKIEGO
7. POKEMON - Z KOPERTĄ
 
N: ..Krasnoludki były baaaaardzo mądre. A że Śnieżka właśnie w tym roku zdawała maturę, więc każdy chciał jej pomóc jak umiał...
 
KRASNOLUDKI SADZAJĄ ŚNIEŻKĘ NA KRZEŚLE, KAŻDY PRÓBUJE JEJ COŚ POWIEDZIEĆ PRZEKRZYKUJĄ SIĘ WZAJEMNIE. TYLKO JEDEN - POKEMON - STOI Z BOKU. KRASOLUDKI KRZYCZĄ.
POLETKO (POKAZUJĄC KRÓLEWNIE JAKĄŚ KARTKĘ): Tu musisz wyciągnąć pierwiastek...potem podnieść do potęgi 24...a jak jeszcze pomnożysz to przez iloraz silni i wektora, którego odległość od osi jest dolną granica ciągu arytmetycznego to będziesz miała pierwszy składnik...teraz wystarczy do tego dodać podwojony iloczyn logarytmu głównego i wariacji....
KACZOREK: ...Sam jesteś wariat...a więc pamiętasz, że główną rzeką Missisippi jest Kanada...to znaczy chciałem powiedzieć...
LEJRER: ....On chciał powiedzieć, że sam nie wie o czym mówi... ja ci powiem - najważniejsza jest nauka języków obcych..
TICZER: Tak, tak..
LEJRER: ....W erze komputerów, nie dogadasz się z nikim bez języka...
(DO ŚNIEŻKI) TICZER: ..Co chcesz powiedzieć?....
ŚNIEŻKA OTWIERA USTA, ŻEBY COŚ POWIEDZIEĆ, ALE PRZERYWA JEJ
LEJRER: .. Albo nie mów ...Powiedz, ale w innym języku...
ŚNIEŻKA PRAWIE KRZYCZĄC: Je ne sais pas o co come on!!!!
KRZYŚ: ...I masz rację...Ja też bym nie wiedział...Najważniejsza jest historia naszego kraju (i nie tylko)...Powinnaś wiedzieć co się działo i jak to się stało, że zdajesz maturę...
ŚNIEŻKA ZACZYNA PŁAKAĆ: Ja was nie rozumiem!!!
 
POKEMON, KTÓRY CAŁY CZAS SIEDZIAL Z TYŁU PODCHODZI ŚNIEŻKI BIERZE JĄ ZA RĘKĘ DO I COŚ DO NIEJ SZEPCE. POZOSTAŁE KRASNOLUDKI PILNIE NADSTAWIAJĄ USZY, ALE ZA KAŻDYM RAZEM POKEMON ODGANIA ICH RĘKĄ. PÓŹNIEJ WSUWA COŚ DO RĘKI ŚNIEŻCE. SCHODZĄ ZE SCENY, ZA NIMI RESZTA KRASNOLUDKÓW.
 
N: Minęło kilkanaście dni...Śnieżka świetnie zdała maturę i właśnie teraz była na uczelni na egzaminach wstępnych. Wszystkie krasnoludki czekały na nią ze zniecierpliwieniem...
 
KRASNOLUDKI SIEDZĄ PRZY STOLE, STUKAJĄ PALCAMI O BLAT, CHODZĄ DOKOŁA SCENY ITP.
 
N: Nareszcie przyszła Śnieżka:
 
WCHODZI ŚNIEŻKA
 
ŚNIEŻKA: Zdałam, zdałam..!..
POKEMON ZNUDZONYM GŁOSEM: Przecież mówiłem, że zdasz...
 
ŚNIEŻKA WYJMUJE Z KIESZENI KOPERTĘ I KŁADZIE JĄ NA STOLE PRZED POKEMONEM
 
ŚNIEZKA: Dziękuję kochany, ale nie było mi to potrzebne..
KRASNOLUDKI POZOSTAŁE JEDEN PRZEZ DRUGIEGO: Jak było?
ŚNIEŻKA: No więc w komisji była...zła macocha...
POLETKO: na pewno pytali cię ile wynosi pierwiastek..
KACZOREK: Nie.. pytali ja co to jest Nil...
 
W TYM MIEJSCU ŚNIEŻKA ZACZYNA PAKOWAĆ WALIZKĘ. WRZUCA DO NIEJ KSIĄZKI I ZESZYTY
 
LEJRER: Akurat to, to każdy wie...
TICZER: Potrafiłaś przetłumaczyć...
SKUBIDU DO PUBLICZNOŚCI: A teraz przerwa na reklamy... oto piękny wskaźnik....
ZABIERA WSKAŹNIK ZDUMIONEMU KRZYSIOWI
SKUBIDU: ....Krzysia. W trzech kolorach: zielonym, zielonym i zielonym..za jedyne...
WIDZĄC ŻE ŚNIEŻKA STOI PRZY DRZWIACH Z WALIZKĄ, KTÓRĄ PAKOWAŁA W CZASIE WSZYSTKICH PYTAŃ KRASNOLUDKÓW
SKUBIDU: Śnieżka, a gdzie ty się wybierasz?
ŚNIEŻKA: Na egzaminach zła macocha spytała czy w zamian za to, że będę studiować oddam jej księcia. Zgodziłam się bardzo chętnie. No, bo po co mi książę?...Żeby mu prać skarpetki?.. Wracając do tematu.. A więc, żeby ona mogła go spotkać, to musi tu zamieszkać. Więc ja wracam do pałacu. pa!
 
SCHODZI ZE SCENY.
 
N: Od tej chwili skończyły się dla krasnoludków dobre czasy pouczania innych. Musiały teraz ciężko pracować... Najgorzej było, gdy złą macochę zobaczył książę i ...uciekł gdzie...no nieważne gdzie....
 
NA SCENIE SIEDZI ZŁA MACOCHA, CZYLI WCZEŚNIEJSZA LALKA BARBIE. JEDEN Z KRASNOLUDKOW PILUJE JEJ PAZNOKCIE, NASTĘPNY CZYŚCI BUTY, KOLEJNY ZAMIATA PODŁOGĘ, JESZCZE INNY ROBI JEJ FRYZURĘ. POZOSTAŁE CZYTAJĄ GAZETĘ ORAZ "ROBIĄ ZA" PODNÓŻEK.
 
N: A tymczasem Śnieżka była szczęśliwą studentką.. Ale to co działo się na uczelni to zupełnie inna historia...
 
 
 
Nie śmiejcie się zbyt głośno z mojej głupoty, pliiiis :)
 
 

wtorek, 23 października 2012

Dwa opowiadania

Moje ukochane bliźniaczki Magda (7l.) i Ewa (7 l.) miały napisać opowiadanie. Ja zaczęłam, one miały skończyć. Chcę dzisiaj pokazać Wam, jaką wyobraźnię mają te siedmiolatki (pisownia będzie oryginalna oprócz błędów ortograficznych).

Opowiadanie Magdy
Dzisiaj w Kraju Krasnoludków wesoły dzień. Król Krasnoludków został koronowany na władcę. Królowa Krasnoludków ma na sobie piękną białą suknię.
Wchodzą po schodach, chcą siadać na tronie. Nagle
pojawiła się czarownica i zmieniła królową, żeby ożenić się z królem i być bogata i mieć dzieci, a potem urodziła jeszcze 90 dzieci. Aż nie miała jedzenia, bo dzieci jadły jedzenie, aż nagle pękły i zostało 1 dziecko, które nic nie jadło, aż nagle rozbeczało się, bo zjadło jej rzeczy. I jeszcze urodziła 100 dzieci, aż jeszcze urodziła 200 dzieci i nie miała jedzenia.
Opowiadanie Ewy
Dzisiaj w Kraju Krasnoludków wesoły dzień. Król Krasnoludków został koronowany na władcę. Królowa Krasnoludków ma na sobie piękną białą suknię.
Wchodzą po schodach, chcą siadać na tronie. Nagle
pojawiła się zjawa, która chciała zabić księcia, żeby zapanować nad całym światem, a później pomyślała, żeby zabić króla i zapanować nad całym światem. FTEDY! poszła do domu i robila miksturę, poszła do królestwa, żeby ożenić się i zabić króla. A później zaśmiała się złowieszczo i tej bajki już koniec.

Dziewczyny pisały swoje opowiadania około 30 minut, były nimi zafascynowane. A teraz konkurs dla Państwa. Która z dziewczynek ma niepłynność mowy?? Odpowiedzi można przesyłać via sms na nr 0700***456. Nagrodą jest - oczywiście - uścisk dłoni Prezesa (wszak obracamy się wokół oświady i służby zdrowia) :P

niedziela, 21 października 2012

Mam wrażenie, że dawno nie pisałam...

... czy to się nazywa "uzależnienie"?

Wczoraj znów mało nie straciłam równowagi wewnętrznej. Ale dzisiaj chce mi się śmiać.
W przedszkolach w II połowie września i cały październik robię tzw. "przesiewówkę". Rodzice dostają opinię czy dziecko ma wadę wymowy czy jej nie ma, a jeśli ma to czy maluch potrzebuje indywidualnej terapii logopedycznej czy też jest szansa, że jeśli poćwiczy z rodzicami w domu to wystarczy. Na opinii podaję też mój numer telefonu: w razie gdyby rodzice mieli wątpliwości mogą zadzwonić.

Pierwszy ważny telefon odezwał się w czwartek. Zadzwoniła Mama, która na mnie nawrzeszczała, że jej dziecko (2, 5 l.) na pewno nie ma połykania infantylnego i na pewno nie sepleni międzyzębowo, a poza tym ma jeszcze czas na wymawianie głosek [r, sz, cz] itd. Oczywiście, że ma jeszcze czas, więc spokojnie tłumaczę Mamie na czym polega seplenienie międzyzębowe. Mój błąd. Dostałam ochrzan, że chcę wyciągnąć kasę od niej na indywidualną terapię, bo ona się konsultowała z pediatrą i dziecko w wieku jej Syna nie może mieć wady wymowy. (Mam oczywiście nadzieję, że owa mama koło pediatry nawet nie przechodziła, a nie że pediatra tak głupi, że nie zauważył, iż dziecko wsadza język między zęby).

Drugi ważny telefon odezwał się kilka dni później. Dzwoniła Mama 5latki, która sepleni bocznie (miękko - info dla zainteresowanych ;) ). Też dostałam kazanie. Że taka wada na pewno nie pojawiła się u jej Córeczki w wakacje. I że ona (mama) dużo czytała na temat tej wady, i że ona się długo rozwija (taaaaaak ????), więc dlaczego nikt nie zauważył u Małej tej wady wcześniej?? Mówię grzecznie mamie, że nie wiem dlaczego nikt wcześniej nie zauważył. I czekam, co będzie dalej. Mama pyta, kiedy wada mogła się rozwinąć i dlaczego. Więc znów próbuję tłumaczyć na czym polega sygmatyzm lateralny miękki (i słyszę w słuchawce stukanie w klawiaturę komputera). Mama nadal pyta, dlaczego nie zauważyłam wady wcześniej. Tu nie wytrzymałam i się roześmiałam w głos. Mała nie chodziła wcześniej do naszego przedszkola.

O tempora, o mores!!

czwartek, 18 października 2012

Wesołe jest życie... przedszkolaka

Przez ten tydzień malutko pisałam, więc będzie zbiorczo. Z przedszkoli :)
1. Zacznę od Kacperka, który stwierdził tym razem, że na obiad jadł "mięso ze słonia przyprawione dinozaurem". No cóż.. muszę się kiedyś wybrać do niego na obiad :)
2. Uczymy się zmysłami. Miałam więc ćwiczenia oddechowe, które należy wykonywać nosem. Wąchamy, wąchamy... wąchamy.
Kasia: I co? Czujecie coś? Umiecie coś wyczuć noskiem?
Emilka: Ja zawsze wyczuwam ognisko, jak się pali w samochodzie...

3. Justynka (3 l.): Jestem już taka duża, że dostaję stopami do podłogi.
4. Rozstawiam karty, maluchy siedzą w kole. Kiedy tylko zobaczyły obrazki, zaczynają się przybliżać, a że jest ich ok. 12, to koło robi się coraz mniejsze i mniejsze, i mniejsze.
Weronika (5 l.): Zróbcie większe koło, bo się zabijemy w tej ciasnocie!!

5. I na koniec Hania.
Kasia: A dlaczego w przedszkolu jest fajnie?
Hania: Bo ja tu jestem!

O, i nie ma to jak skromność :)


A i jeszcze powiem, że czasem ludzie mają taki Tupet!, że nawet się go nie da małymi literami napisać. Mama z posta, w którym się frustrowałam na rodziców, napisała mi wczoraj sms, że "ona dziękuje za terapię, ale widzi, że jest niepotrzebna, bo Mały zaczyna sam gadać i ona rezygnuje". Naprawdę nie chce mi się tłumaczyć, że ja zrezygnowałam tydzień temu, niech ma kobieta poczucie, że wygrała... Obstawiam, że najpóźniej do 1. klasy szkoły podstawowej, kiedy okaże się, że Mały ma problemy natury dyslektycznej (przy takim ORM dziwne by było, gdyby ich nie miał). Chociaż... jak znam życie nie połączy ORM z dysleksją... Jak wszyscy.

środa, 17 października 2012

Wawel

Uwielbiam dzieci dwujęzyczne. Lubię im wprowadzać język na nowo.
Tym razem jednak trafiłam na Karla. Karl miał 33 lata, jest Norwegiem i postanowił zakotwiczyć w naszym pięknym (?) kraju. Polska język trudna język, więc łatwo mu nie jest. Nie raz i nie dwa powtarza, że dziękuje Bogu za sklepy samoobsługowe.

Piękną mamy jesień. Karl również to zauważył. Mieszka w centrum miasta, często czasem wychodziliśmy na Planty, do kawiarni, na ławkę - uczyć się języka w praktyce.
Najfajniejszy tekst, jaki zapamiętałam?
- Kasia, dżisziaj ide ja i ty na Łejwel.
(oczywiście [l] przedniojęzykowozębowe - piękne) :)::))







Zdjęcie zrobione kilka lat temu przez pana Władysława Grodeckiego (pozdrawiam!!!)

PS. Nie uważacie, że studia logopedyczne na UP w Krakowie powinny nosić nazwę "Terapia Szkoły Krakowskiej", a nie logopedia?

piątek, 12 października 2012

Śrubka

Kasia: A czy można jeść szkło?
Antoś (3 l. za około 3 tygodnie będzie Starszym Bratem): Nie, nie można jeść go. Jakby moja mama chciała i zjadła szkło, to by się od środka pokaleczyła i musiałaby biegnąć do lekarza, i on by taką śrubkę musiał przykręcić, i już nie mogłaby wyjąć z siebie tego dzidziusia...
O!



A tak poza tym, to padam ze zmęczenia. Ale ze względu na jutrzejszy sabat bez "aktualnych seksualnych" chce mi się żyć :)

czwartek, 11 października 2012

Nie będzie miło...

Rodzicu, co zrobić, aby zdenerwować logopedę?

1. Nie ćwiczyć z dzieckiem w domu ćwiczeń, które dziecko ćwiczyć powinno. Umówmy się: to, że widzę się z Córką/Synem raz czy dwa razy w tygodniu NIE WYSTARCZY do tego, aby on/ona pięknie mówili. Konieczne są codzienne ćwiczenia. Z Tobą.
2. Odwołać zajęcia w ostatniej chwili. Przez "ostatnią chwilę" rozumiem pojęcie, że ja:
a) jestem już w drodze,
b) jestem pod Waszym domem,
a Ty dopiero dajesz mi znać, że dziecko jest chore/że masz nieposprzątane w domu/że zapomniałaś(eś).
Jeśli to Ty przyjeżdżasz do gabinetu - daj znać PRZYNAJMNIEJ 3 godziny wcześniej, że Cię nie będzie. To naprawdę ułatwi nam współpracę.

3. Odwoływać zajęcia, bo "zapomniałam, że w tym czasie ona/on ma tańce/basen/karate". Jestem w stanie zrozumieć rodziców dzieci niepełnosprawnych, którzy mają problem z dostosowaniem wszystkich rehabilitacji do grafiku dziecka. Ale jeśli Twoje dziecko ma dysleksję/wadę wymowy, a dla Ciebie ważniejszy jest taniec/basen/coś tam jeszcze i przekładasz zajęcia z tygodnia na tydzień (oczywiście w każdym tygodniu jest to inny dzień), to bardzo przepraszam, ale znajdź innego logopedę
4. Przywieźć na zajęcia dziecko chore. Naprawdę mało mogę zrobić, jeśli ono aktualnie ma gorączkę, jest osłabione po antybiotyku lub jest tak zmęczone, że śpi.
5. Mówić: "Bo my dzisiaj musimy jechać do babci/dziadka/sklepu/gdzieśtam, niech pani przyjedzie jutro". OK. Jedźcie. Spotkamy się za tydzień, bo Kochany Rodzicu pracuję jako logopeda i DOJEŻDŻAM do Twojego dziecka. Weź pod uwagę, że jutro DOJEŻDŻAM do innego dziecka. I nie, Twoje dziecko nie jest pępkiem świata, inne są tak samo ważne.
6. Robić uwagi: "No, ja nie wiem czy ma pani rację, bo pani w przedszkolu/pediatra/inna logopedka mówi inaczej" - Rodzicu - masz prawo mi nie ufać na kilku pierwszych zajęciach. Ale jeśli nie ufasz mi po dwóch miesiącach - powiedz wprost - zakończymy współpracę. Po co się mamy męczyć?

7. Biec do dziecka, kiedy ono tylko zakwili na zajęciach "bo ty jesteś taki mały biedny, bo musisz się uczyć...". Taką postawą na pewno nie pomożesz. Ani dziecku, ani mnie.
8. Kłócić się ze mną w przedszkolu, że MUSZĘ przyjąć Twoje jąkające się dziecko na zajęcia. Nie muszę. Ba! jeśli tłumaczę Ci, że nie pracuję z dziećmi jąkającymi się i odsyłam Cię dalej, przyjmij to - proszę - za dobrą monetę. I nie mów, że "za to mi płacą", bo nie płacą. Płacą od godziny realnej pracy z dzieckiem. Nie za picie kawy.
Przepraszam, jeśli trochę ostro potraktowałam temat, ale dzisiaj się znów zdenerwowałam. Pojechałam do Chłopca. Wcześniej nie chciał pracować w gabinecie padło pytanie z ust Mamy tydzień temu: może pani przyjechać, spróbujemy? Mogę. Pojechałam. Stałam pod drzwiami 15 minut. Mama telefonu nie odbierała. Podjechała w międzyczasie i tłumaczyła, że "ona zapomniala, że dziś czwartek, że ma w domu nieposprzątane i może się spotkamy w przyszłym tygodniu"? Straciłam godzinę czasu na sam dojazd w dwie strony. Nie powiem ile kasy poszło razem z benzyną. Ale lepsze jest to, że stracę szacunek do samej siebie, jeśli jeszcze raz tam pojadę.
A więc: nie, Droga Mamo, nie spotkamy się za tydzień.

Pozdrawiam,

Kasia

środa, 10 października 2012

Mamut

W przedszkolu
Pani: "Kacperku, co jadłeś na obiad"
Kacper: "Mięso z mamuta"
Pani: "Z mamuta??!!"
Kacper: "No tak, z mamuta. Tatuś wczoraj upolował"


No, a ja mam na obiad kurczaka. :P:)

Piosenka

Zuza (5 l.) PODOBNO ma afazję.
Na ostatnich zajęciach podawałam jej obrazki, jej zadaniem było podawać nazwę przedmiotu, który na tym obrazku jest. Ona wymyśliła sobie dodatkowo, że będzie śpiewać na temat tych obrazków piosenki. Oooookey :)
I wszystko było dobrze. Naprawdę. Słyszałam "Mydło lubi zabawę", "Szczotko, szczotko, hej szczoteczko", "Czerwoną jarzębinę"(!), "Zuzię, lalkę niedużą" czy "Tata fiata miał grata" (czy coś takiego, ale wiem, że piosenka istnieje). 
Kolejnym obrazkiem było jabłko. I jakież było moje zdziwienie, kiedy Zuza zapytała: "Pani, a znasz jakąś piosenkę o ładowarce do telefonu?"

:O
Nie znam. A Wy?