piątek, 22 listopada 2013

Ja zu ja, czyli o nieprzetłumaczalnym

Byłam sobie ostatnio na uroczystości w Konsulacie Generalnym RP. Z okazji 90. urodzin Wisławy Szymborskiej odbył się tam odczyt jej wierszy oraz interpretacja tychże. Po niemiecku :) Poszliśmy w kilka osób: dwie nauczycielki + licealiści ze szkoły.
Nawet miło było :) Nie ukrywam, że ja niemieckiego jeszcze dobrze nie znam, więc kuły mnie tłumaczenia bardzo ("tak to, tak" (jadą wagony cielęce ;P) po niemiecku brzmi "ja zu ja"!! I gdzie tu takt wagonów?!), ale najważniejsze, że u większości naszych licealistów język niemiecki jest dominujący, więc dla nich Szymborska w tym wydaniu jak znalazł :))
 
 
 
Tydzień później odbyła się lekcja na temat Noblistki. Przeczytałam kilka wierszy po polsku, dałam uczniom do przeczytania po niemiecku raz jeszcze (jednak co akcent tubylca, to akcent tubylca ;P).
 
I nagle słyszę:
- A to o to chodzi...
 
:D
 
Podzielmy klasę na trzy grupy.
Grupa A: dzieci, których rodzice oboje są Polakami.
Grupa B: dzieci, których mamy są Polkami, ojcowie Niemcami.
Grupa C: dzieci, których ojcowie są Polakami, mamy - Niemkami.
 
I teraz konkurs dla Was: zgadnijcie, moi Drodzy, która grupa młodzieży lepiej rozumiała wiersze po polsku, a która po niemiecku?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Odpowiedź:
.
.
.
Lepiej Szymborską w wersji niemieckiej zrozumiała młodzież z grupy C, a wiersze polskie lepiej rozumiały dzieci z grup A i B.
Jesteście zaskoczeni?
 
Bo ja nie... :))

4 komentarze:

Nic a nic nie jestem zaskoczona. W mieszanych małżeństwach matka głównie ciągnie język mniejszościowy (z wielu powodów - nie mówię o lenistwie ojca - ojciec często w robocie...).

A ten rzekomy niemiecki stukot kół będzie mnie teraz nękał... bo nie znam niemieckiego, żeby podać jakąkolwiek propozycję, a wiersze lubię czytać tłumaczone po mistrzowsku.

Tylko czasami tłumaczenie zrobione nawet po mistrzowsku oznacza w jakimś punkcie kapitulację i szukanie innej drogi, bo nie da się dokładnie. I to jest plus dwujęzycznego - że widzi te niuanse, chociaż sam nie może więcej zaproponować niż to, co wymyślił dobry tłumacz. :-)

A wiesz Sylabo, że mi aspekt..hmm.. gospodarczy :) nawet nie przyszedł do głowy? :)

Po prostu założyłam, że kobiety częściej mówią metaforami, aluzjami, dlatego wiersze są lepiej rozumiane w języku matki...

Teraz będę musiała przemyśleć moje założenie..

Co do samych wierszy i stukotu: no cóż. Tłumaczenie dawno temu zaakceptowała sama Szymborska. Ale chyba mamy zbyt stukająco - szeleszczący - świszczący język, żeby to przetłumaczyć idealnie. Jedno wiem: "ja zu ja" nie tylko mnie zakuło, więc nie to, że się czepiam ;P:)

A widzisz :-) Poetka to zaakceptowała :-) Hm... Były widać ku temu powody.

Zawsze jednak można szukać innego tłumaczenia. Czego, w języku niemieckim, oczywiście ja nie zrobię ;-)

Widać były :) ale kuje mnie i już :)

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.