czwartek, 19 września 2013

Kopciuszek. Kategoryzacje

"Pani Kasiu nie ćwiczyliśmy w tym tygodniu, bo on nie chce ćwiczyć". Ile razy słyszałam ten tekst?? Wiele. Co odpowiadam? "Nie znam słowa "nie chcę"". Bo nie znam. Jeśli dziecko czegoś nie chce ćwiczyć, to albo dlatego, że ćwiczenie jest dla niego za łatwe, albo dlatego, że ćwiczenie jest nudne. Bo nie każde jest ciekawe niestety. Ale każde może ciekawym się stać.

Ostatnio jedna mama mi powiedziała, że córka nie chce kategoryzować. Nie układa niebieskich klocków, do niebieckich i czerwonych do czerwonych. Nie umie tego. Cóż..
Każde dziecko lubi odkrywać coś nowego. Ćwiczenie po raz setny tego samego ćwiczenia nie jest fajne, niestety. Dzisiaj - na szybko - pokażę Wam kategoryzacje "na Kopciuszka".

Potrzebne będą
1. Kamyki lub inne przedmioty, które będziemy kategoryzować (nie kolorowy papier!)
2. Kasza ;)

Wrzucam do miski kaszę i kamyki ;), w dwóch innych naczyniach tworzę kategorie.
 
 
 
A potem dziecko:
a) szuka kamyka,
b) znajduje kamyk,
c) dorzuca go do właściwej kategorii
 
 
 
Proste, prawda?? A ciekawsze niż zwykłe kategoryzowanie:)
 
Możecie tak ukryć wszystko: resoraki, laleczki, figurki, owoce we wszystkim: kasza, ryż, piasek.... Ćwiczenie, zabawa, a przy tym masaż rączek.
 
Polecam!!!!

17 komentarze:

O jeny! już się przestraszyłam, że kaszę z makiem trzeba rozdzielać... ;-)

Podoba mi się! Pobawimy się w Kopciuszka, to Gabryśce lubi takie rzeczy!

Więc cel na najbliższy czas: zrobić kamyki i pobawić się w kopciuszka:D
Tylko będę do tego musiała dodać trochę czytania:) Ale coś się wymyśli:)

Super! A masz cos dla rycerzy na motywacje? :-)

@ Ania, podpisz kamyki. Dopóki nie przeczyta jednego, nie losuje drugiego :) Jeśli będziesz robiła z masy solnej, jedna uwaga - najlepiej je podpisać markerem taki do płyt CD na przykład.

@ Faustyna... mam jutro jednego rycerza. Pokombinuję z nim trochę (dzieciaki to najlepsza inspiracja dla mnie) i coś napiszę ;)

Ty to masz głowę na karku. W życiu bym na grzebanie w kaszach nie wpadła :D

Głowę, jak głowę :) Ja po prostu duże dziecko nadal jestem :D :D

Właśnie grzebanie na jutro przygotowuję dla Małego. Ma ogromną nadwrażliwość czuciową, zwł. dot. dłoni i chcę go trochę odczulić... Jakoś nikt z wielu specjalistów, do których jeździ nie zwrócił na to uwagi, a Mały nawet kredek nie chce brac do ręki. I tak myślę, czy kasza nie będzie za ostra, może zacząć od grzebania w fasoli? Myślałam o kasztanach, ale jeszcze nie spadają...

Pozdrawiam
KasiaG

A mak? ryż?
Fasola też fajna!! :)

Mak odpada zdecydowanie - lepi sie do rąk, włazi pod paznokcie, jednym słowem: FUJ (chociaż Mały nie mówi, więc gdyby wydobył z siebie takie FUJ z powodu maku...;)
Myślę czego mogę przygotować dużo (jednocześnie tanio), żeby dało się wsadzić ręce po łokcie... Mam nadzieję, że za tydzień kasztany już będą :)
KasiaG

A to jak mak jest bee, to rzeczywiście kasztany będą najlepsze. Powiem tak: u mnie żołędzie już spadają na głowę od tygodnia (dosłownie - dostałam już kilka razy, mam na osiedlu bardzo dużo dębów), więc jest szansa, że u Was za niedługo będą kasztany ;)) Przychodzą mi jeszcze do głowy piłeczki pingpongowe, pestki np. dyni. A skarpeciaki/gniotki lubi??

O, dzięki za przypomnienie o gniotkach!

Dzięki:) Tak tylko dla pewności: podpisujemy PO upieczeniu?

A co do tego rycerza to Szewczyk Dratewka rozdzielał piasek od maku. Znacie? To była moja ulubiona baśń w dzieciństwie. Co prawda szewczyk Dratewka rycerzem nie był, ale pannę z wieży uratował!

Dla tych co jeszcze szewczyka nie znają: autorką "Szewczyka Dratewki" jest Janina Porazińska

PO upieczeniu :)

Szewczyk Dratewka to dobry trop. Maks dzisiaj na zajęciach też smoki zabijał :P Napiszę jak w najbliższym czasie :D Tylko jeszcze w pracy jestem ;)

Miły pomysł, ładne zdjęcia. Z tezą się niestety nie zgodzę. Mój syn - trzyletni, niemówiący, niekomunikujący się gestami, niewspółpracujący - miał zalecone podobne ćwiczenie przez pewną panią logopedę i proszę mi wierzyć - czasami "on nie chce" znaczy "on nie chce".
Mimo wszystko będę tu zaglądać, bo z tych stronic wieje optymizmem:))

Wierzę :)
Ale wtedy można w domu ćwiczenie odłożyć w czasie i zamienić na inną czynność, byle tzw. oś pozostała ta sama:) Czyli np. wyjmować razem pranie z pralki i dzielić na mamy, taty, dziecka. Albo sortować śmieci. Albo dzielić jabłka i orzechy na jabłka i orzechy ;) Albo inne ćwiczenia :) Państwo jako rodzice macie nad nami, terapeutami, tę przewagę, że jesteście z dziećmi dłużej i możecie wykorzystać każdą chwilę. A my mamy tylko (najczęściej) godzinę tygodniowo :))

Proszę się rozgościć :)), choć zdjęcia czasem mi nie wychodzą ;)

dobry pomysł ja już wiem że zrobię tak z m&m :) kolorowymi a potem pozwolę Szymonowi je zjeść jak dobrze zrobi zadanie :)
Gosia

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.