piątek, 2 maja 2014

Alfabet dla dzieci - recenzja aplikacji

Wczoraj Maria podesłała mi na facebooku pewien filmik, w którym producenci reklamują swoją nową aplikację dla dzieci. Jest ona opisana jako "zawierający gry i zabawy literowe w wieku od 3 do 7 lat".

Opowiem Wam zaraz, co ja o niej myślę, tylko chciałabym, żebyście też obejrzeli film, o którym mowa. Możecie go obejrzeć na dwa sposoby: cały i w częściach. Opisywać będę w częściach, więc proponuję tę drugą opcję - będzie nam łatwiej :)





Najpierw przypomnę ogólnie, że aplikacja skierowana jest dla dzieci od 3 do 7 lat.

1. "Uczymy się alfabetu" (0:00 - 0:23) - niech mi ktoś powie PO CO dzieciom nazwy liter?! Kto dzisiaj używa nazw liter poza grami typu "Koło fortuny"? Przecież nawet jak literujemy wyraz (np. nazwisko) to nie używamy haseł: Ce-Zet-Y-Żet-Y-Ce-Ka-A, tylko mówimy C(cebula), Z(zegarek), Y(yeti - tak się przyjęło, co zrobię?:P), Ż(żaglówka), C(cebula), K(Kasia), A(Ania) lub po prostu: CZ(y)-Y-Żzkropką-Y-C(y)-K(y)-A.
 
2. Duże litery (0:24 - 0:42) - pierwsze co mi się rzuca w uszy to charakterystyczne (y) po spółgłoskach. O ile przy S i "strażaku" jeszcze tego bardzo nie słychać, o tyle "H(y) jak hulajnoga" i "L(y) jak lornetka" kłuje w uszy bardzo.
Ale "I jak igła" jest fajne do ćwiczenia słuchu fonemowego. Podobnie jak każda inna fraza z samogłoską na początku.
 
3. "Małe litery" - (0:43 - 0:50) - zabawne, że pokazany tylko jeden przykład, wyjątkowo kiepski -  mogli zrobić "D(y) jak dynia". Dlaczego? Dlatego, że [d] w wyrazie [drzwi] brzmi dziąsłowo, trochę inaczej niż [d] w wyrazie [dynia]. Ot, taką mamy specyfikę języka polskiego :)
 
4. "Znajdź kartę" (0:53 - 1:30).. "który się zaczyna na literę lub głoskę"...CO PROSZĘ?! Albo używamy "literę" albo "głoskę", ponieważ litera to graficzny zapis głoski. Dla przeciętnego rodzica - to to samo, niestety. Ale na pewno nie jest to coś, co można stosować na zasadzie alternatywy dla twórcy gier edukacyjnych!
Podoba mi się "P - anioł, burak, pomidor" - nawet mogę powiedzieć, że ćwiczę z takim samym systemem obrazków, ale u dzieci z zaburzonym słuchem fonemowym w wieku 6, 7 lat. Nie z czterolatkami (choć wiem, że zaraz mi napiszecie, że Wasze dziecko to potrafi - owszem, ale to nie jest reguła)!
"Ależ nie, to jest B(y) jak babcia" - ech.......... Ale podoba mi się maksymalne skrócenie dźwięku spółgłoski T. Prawie (y) nie słychać.

A propo`s jeszcze punktu 4. powiem Wam, że czytałam książkę o sposobach nauki czytania dzieci w Polsce. Potem sięgnęłam też po inne pozycje (niejako motywowana przez Iwetę ;) ) i we wszystkich było napisane, że dziecko potrafi zaczynać analizować i syntezować głoskowo dopiero ok. 5. r.ż. A ta gra jest przeznaczona już od 3. r.ż. Nieprawdaż, że zabawne? :)
 
5. "Zbuduj słowo" (1:32 - 2:02). Pominę fakt, że w ogóle nie rozumiem instrukcji. Niby "utwórz słowo z obrazka", a pani odkrywa litery po kolei i w ten sposób odsłania się rysunek. Ale ok - przyjmijmy, że głupia jestem.
C(y)-E-B(y)-U-L(y)-A - [cebula]!! Dziecko z zaburzonym słuchem fonemowym za licho tam tej cebuli nie usłyszy (choć zobaczy). Przy [rower] można usłyszeć [rowery] (bo końcówka jest dłuższa niż początek i brzmi R(yyy)).
O Europie to aż mi się pisać nie chce - ktokolwiek to tworzył nie ma pojęcia o dyftongach w języku polskim. Czytamy przecież [ełropa], zatem [eu] powinno być na jednym kafelku podobnie jak zrobiono z [rz] w kolejnej grze! Inna sprawa, że przykład z literowaniem słowa Europa - nawet dla siedmiolatka - to przykład wyjątkowo niepoważny i głupi. KAŻDY siedmiolatek ma prawo (nie mylić z obowiązkiem) go bowiem poprawnie przegłoskować (e-ł-r-o-p-a), ale nie przeliterować (e-u-r-o-p-a).
To nam dorosłym uświadamia, że  w polskim nie zawsze czytamy tak jak piszemy, ot.
A!! Niedawno na e-matce czytałam wątek,w  którym mamy miały problem z określeniem czy wyraz [auto] ma dwie czy trzy sylaby. Padały argumenty, że każda samogłoska tworzy sylabę. Otóż nie każda! W języku polskim mamy tzw. samogłoski niezgłoskotwórcze. Należy do nich m.in. /u/ po [e] i [a], np. [auto], [europa].
 
6. "Litera lub głoska w słowie" (2:03 - 2:32). "Znajdź literę lub głoskę" - hmmm.. niby wiem, że chodziło o to, że potem jest "RZ" i to nie jest litera (tylko dwie). Ale.. nie! Dalej moja logopedyczna dusza cierpi jak słyszy, kiedy "litera" i głoska" używane są wymiennie.
Co do gry:
"Bałwan" jest ok, trzeba znaleźć A. Luzik.  Potem głoskowanie - mnie się nie podoba.
 
7. "Pexeso" (2:33 - 3:00). Inaczej memory z głoskowaniem. Gdyby użyte były samogłoski lub sylaby - tak. Przy spółgłoskach  - może ewentualnie dla sześcio-, siedmiolatka niezaburzonego jest ok.
Ale podoba mi się użycie CH na jednym kafelku.
 
8. "Jaką głoskę słyszysz na początku?" (3:01 - 3:16)
Uwaga ta sama, co wszędzie. Na początku słowa "jabłko" nie słyszę "J(y)". Dobra, ale będzie, że się czepiam, więc odpuszczam :) Powtórzę zatem inaczej - ta gra jest dla dzieci pięcio-, sześcio- i siedmioletnich niezaburzonych. Dla młodszych i z dysfunkcjami - jest be.
 
9. "Jaką głoskę słyszysz na końcu słowa?" (3:18 - 3:32). Producent zostawił nam hit na koniec filmu promującego! "Jaką głoskę słyszysz na końcu słowa "obraz"?" No jaką?? Proszę Państwa?! Tylko NIE LITERĘ, GŁOSKĘ?!
Otóż - moi kochani - słyszycie [s]. Jeśli jest inaczej - musicie poćwiczyć słuch fonemowy lub/i wymowę. W języku polskim głoski dźwięczne (a do takich należy [z]) występujące na końcu wyrazów wypowiadamy bezdźwięcznie (jeśli kończą frazę). Czyli mamy [chlep], mimo że piszemy "chleb", [staf], mimo że piszemy "staw" i [obras], mimo pisania "obraz". I jeszcze ewentualnie miałabym trochę litości dla tej gry, gdyby "s" nie było w wyborze liter pod obrazem. Ale nie! Jest! I pani nawet naciska ten kafelek. Co słyszymy? Dźwięk, który ma nam powiedzieć "źle". No comment.

PODSUMOWANIE

Gra MOŻE się nadawać dla niezaburzonych sześcio- i siedmiolatków ćwiczących analizę i syntezę głoskową. Nie nadaje się dla nikogo jako pomoc w nauce czytania i pisania ot tak.
Na stronie producenta napisano, że "to program opracowany przez jednego z najlepszych czeskich producentów teraz dostępny po polsku". Myślę, że to rozwiązanie całego problemu - język czeski jest językiem zgłoskowym, fonetycznym. Więcej w nim spółgłosek niż u nas, dlatego zalecana jest tam nauka czytania dzieci właśnie przez głoskowanie. U nas powoli się od głosek odchodzi - nawet nauczyciele wczesnoszkolni piszą i mówią, że sylabowa nauka czytania jest najłatwiejsza dla dzieci polskich. Pamiętajmy o tym zanim zaczniemy kopiować i kupować kolejne gry tłumaczone z zagranicy.

9 komentarze:

A gdyby gra uczyla czytac metoda sylabowa, nie bylaby przeladowana animacjami ani efektami dzwiekowymi, bylaby wg Pani do zaaakceptowania dla 2-3 latka? Sa jakies badania, ze uzywanie przez malucha tabletu, itp. jest zle bez wzgledu na to czy tresc jest dostosowana do jego wieku i oparta na odpowiedniej metodzie? Pomijam fakt hipotetycznego braku interakcji z rodzicem, bo tak jak i z najbardziej edukacyjna zabawka, czy gra planszowa - mozna bawic sie z dzieckiem, ale mozna i zostawic je sam na sam i liczyc na to ze czegos MOZE sie nauczy. Pytam jako programistka i mama 2,5-latki :)

Są badania, które mówią, że używanie jakichkolwiek "screenów" (tablet, laptop, smartfon, TV) źle wpływa na rozwój myślenia i mowy, a konkretniej układu nerwowego dziecka. "Screeny" - w dużym skrócie - blokują wiązanie się tzw. neuronów zwierciadlanych w mózgu dziecka, odpowiedzialnych za uczenie się. Badania przytoczyli m.in. Gary Small i Gigi Vorgan w "iBrain" oraz M. Spitzer w "Cyfrowej demencji". W Polsce często o tych badaniach mówi prof. Cieszyńska

A:) Za "dziecko" uważamy młodego człowieka do lat 3. Potem - tak jak Pani pisze - jest szansa, że z tabletu się czegoś nauczy. Przy czym jednak lepiej jest, jeśli rodzic jest obok:)
Z tej gry też się dzieciaki CZEGOŚ nauczą. Tylko tym z zaburzeniami (które naprawdę łatwo przegapić u maluchów) przeszkodzi w dalszej nauce czytania i pisania.
Pozdrawiam! :)

Dziekuje za namiary na te badania, zapoznam sie z nimi. Czytalam o nich wlasnie u Cieszynskiej, ale nie bylam pewna czego dokladnie dotycza - czy uzywania 'screenow' samych w sobie, czy nieodpowienich tresci, zbyt szybkiego tempa, animacji na nich wyswietlanych, itp, bo sama Cieszynska odpowiadajac jednej mamie, czy dziecko moze rozmawiac z tata przez skype stwierdzila, ze takie zastosowanie 'screena' jest ok - i to w sumie chyba logiczne. Idac tym tokiem stwierdzilabym, ze ksiazka obrazkowa w formie ebooka tez jest ok dla malucha, ale czy juz ksiazka interaktywna, w ktorej np. po 'przeczytaniu' dziecko musi ulozyc ilustracje w kolejnosci, albo do ilustacji dolozyc podpis jest ok? Dlatego zastanawiam sie gdzie lezy granica... Bo mnie jako informatyka nie zdziwi, ze u moich wnukow tablet bedzie lezal na jednej polce z ksiazkami :)

Dzieci do 3 lat uczą się poprzez interakcję. Każde ich działanie musi być potwierdzone przez drugiego człowieka, żeby dziecko mogło się konkretnej umiejętności nauczyć. I teksty "dobrze rozumiesz", "brawo!" itp. nagrane na screenie nie są odpowiednie, ponieważ nie pokazują emocji (nie ma mimiki twarzy konkretnie - bo nawet narysowana postać czy uśmiechnięte zdjęcie to nie jest żywa mimika).
Dalej: Desmurget w "Teleogłupianiu" pisze, że "Jedynie skuteczna komunikacja z żywym człowiekiem pomoże młodemu człowiekowi przyswoić reguły syntaktyczne, rozróżniać dźwięki własnego języka, wyćwiczyć aparat artykulacji. Dorosłym, którzy w to wątpią, można zasugerować porwanie się na naukę niemieckiego, jazy na rowerze, narciarstwa czy tenisa via telewizja, poprzez oglądanie Angeli Merkel przemawiającej w Bundestagu, Eddy’ego Merckxa wysuwającego się na prowadzenie na zboczach Ventoux, Patricka Ortlieba zjeżdżającego czarną trasą Face de Bellevarde czy Rafaela Nadala odbijającego piłkę potężnym drajwem." I nawet zakładając, że my będziemy na Merkel ustawiać na tablecie części ciała - to to nie będzie interakcja. Interkacja bowiem ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna. A na tablecie - banał. W końcu jest tylko n! możliwości, nie?
Potem: obraz i dźwięk na screenach stymulują prawą półkulę mózgu. TYLKO prawą. A do myślenia i mówienia potrzebne są obie.
I nie - ebook, książka interaktywna - dla malucha NIE SĄ dobre. Granica leży w tym, że Scype to kontakt z człowiekiem. Granica jest psychologiczna - lepiej mieć kontakt z tatą na Scypie niż nie mieć go wcale. Reszcie "przypadków" do trzeciego roku życia - NIE.

I jeszcze jedno: żeby dziecko nauczyło się tak naprawdę czym jest trójkąt, to musi ten trójkąt poczuć, powąchać, DOTKNĄĆ, polizać. To, że ono zobaczy w TV, że Świnka Peppa czy inny Kaczor Donald ma trójkąt, to spowoduje tylko, że będzie pamiętało (być może), że kaczor ma trójkąt. Ale nie będzie w stanie tego przenieść na świat swoich zabawek.

Porażka, brak słów. Za taki bubel ktoś powinien ponieść odpowiedzialność. Kto jest recenzentem???

takich bubli jest znacznie więcej :) ja mam w domu mini laptop marki Clementoni na licencji Marvel i... błędy bardzo podobne, dzieci je wychwytują co dopiero dorosły, a gier typu planszówki z błędami to już spotkałam setki..

z ostatnich błędów na pewnej stronie dla dzieci "aplikacja" pyta dziecko który z wyrazów zaczyna się na C a odpowiedzi są trzy a) lala, b) chomik, c) kanapa :):):) no i co zaczyna się na C? według mnie żadna odpowiedź nie jest prawidłowa, ale bez zaznaczenia odp program nie przepuszcza dalej, zarazem nie ma odpowiedzi żaden z wymienionych :d

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.