poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wieża Babel. Wielojęzyczność

Poruszę temat, który jest trudny. Jest trudny, jak (niepowiemco), ponieważ nie wszyscy się ze mną zgodzą. Ale trudno. Przedstawienie czas zacząć

BILINGWIZM czyli DWUJĘZYCZNOŚĆ
Znacie ten termin, prawda? To termin, którym posługuje się wielu badaczy. Termin trudny dla polskiej emigracji. Zatem od początku.

Osoba dwujęzyczna to taka, która sprawnie posługuje się dwoma językami, dwoma kulturami. Jest w stanie wyrazić swoje uczucia w obydwu językach i - w zależności od sytuacji komunikacyjnej  - werbalizuje je bez "zastanowienia", naturalnie. Osoby dwujęzyczne doskonale rozumieją wszystkie idiomy obu języków, wyróżniają "smaczki językowe" i sami potrafią je tworzyć. Ba! Rozumieją żarty słowne, w których zawarte są aluzje do np. utworów literackich charakterystycznych dla danego języka.
Według mnie należy dwujęzyczność odróżnić od mówienia w języku obcym. Niektórzy badacze uważają, że za osoby bilingwalne można uznać tylko dzieci, które miały NATURALNY kontakt z oboma językami do 10 r.ż. Osoby, które zaczęły się uczyć języka obcego później, są po prostu osobami mówiącymi w dwóch językach.
Podziału dwujęzyczności przedstawiać nie będę, zrobiła to bowiem Ela.

O czym zatem chcę napisać?
O sposobie uczenia się języków przez dzieci emigrantów.

Na pierwszy ogień napiszę o rodzicach Polakach mieszkających w innym kraju.
Rodzice tacy najczęściej zadają sobie pytanie: w jakim języku mówić do dziecka? Czy moje dziecko musi/powinno znać język polski czy też wystarczy mu tylko niemiecki/angielski/francuski/inny? Po co będę uczyć polskiego, skoro już nigdy do Polski nie wrócimy?
Badacze jednoznacznie w takim przypadku stwierdzają, że do dziecka powinno się mówić po polsku. Jest to "nasz" język, ten, którego używamy najczęściej. Język, dzięki któremu jesteśmy w stanie lepiej wyrazić emocje. Prof. Ida Kurcz mówi o tym, że dziecko rodziców, którzy używają tego samego języka (na poziomie ojczystym) powinno najpierw uczyć się tegoż języka (Le1), a dopiero ok. 3 r. ż. języka drugiego (Lo2).  Uważa ona, że przyswajanie struktur gramatycznych obu języków naraz jest dla dziecka trudniejsze. To tak jakbyśmy kazali jednocześnie uczyć się dziecku wzorów na chemię i fizykę, podczas kiedy można najpierw wdrożyć system i nauczyć części fizyki, a potem dołożyć chemię.
Kwestia czy dziecko powinno znać język polski jest dla mnie pytaniem niedorzecznym. Jestem tutaj, w Niemczech, chwilkę. Poznałam już wiele młodych osób w wieku ok. 30 lat, których jedno z rodziców jest Polakiem lub są nimi oboje. Osoby te mówią jednym głosem: "Żałuję, że nie umiem mówić po polsku! Ja się tam urodziłam, ja tam mam babcię, z którą nie umiem porozmawiać o jej zdrowiu! Ja dopiero teraz to zrozumiałem" lub "Wiesz, to że mówię po polsku i niemiecku to dla mnie bardzo ważne. Zrozumiałem to dopiero, kiedy moja korporacja szukała kogoś z językiem wschodnim."
A! i nigdy nie mów "nigdy". Nigdy nie wiemy czy nasze dzieci nie będą chciały wrócić do Polski, choć nam wydaje się to niemożliwe.

Konkluzja: rodzice Polacy - powinni uczyć najpierw języka polskiego, potem (ok. 3. r.ż*) języka kraju przyjmującego metodą ml@h (język mniejszościowy w domu, język obcy na zewnątrz).

Rodzice różnych kulturowości mają trudniej. Chcą nauczyć dziecka dwóch języków i dwóch różnych kultur. Pół biedy jeśli mieszkają w kraju jednego z rodziców i między sobą rozmawiają w jednym z dwóch języków. Gorzej kiedy dziecko takich rodziców musi opanować trzy lub cztery języki. Gorzej, bo trudniej.
Zanim zaczęłam pracować z dziećmi dwujęzycznymi zastanawiałam się nad ml@h - em u takich  rodzin. Do czasu jak usłyszałam tatę Niki wołającego: "popatrz jakie piękna słonize" czy "choDŹ... dam Tobie szczekoladem". (Nie, pomiędzy [dź] a [d] nie ma tam asymilacji.) Wtedy wiedziałam, że OPOL (jedna osoba jeden język) jest najlepszy dla takich właśnie rodzin. Dziecko powinno przyswajać dwa języki jednocześnie - zdrowe dziecko nie będzie miało problemów z tym, aby w zależności od osoby, do której mówi - używać konkretnego języka. Jeśli rodzice żyją w innym kraju niż te, z których oni pochodzą powinni stosować zasadę Le1+Le2, a ok. 3. r.ż.* Lo3.

Czas przejść do sedna.
Badacze są zgodni, że rozwój dziecka niezależnie czy jest jedno czy wielojęzyczne przebiega podobnie. Najpierw opanowuje dźwięki łatwe, potem trudne, generalizuje znaczenia słów, stopniowo buduje coraz dłuższe zdania, a upraszcza struktury gramatyczne w początkowym okresie przyswajania. Ponadto dzieci posiadają pełną umiejętność oddzielenia obu języków w zależności od języka osoby, do której mówią. Oczywiście: mieszają słówka, budują neologizmy (Maksowe "fingeruszki" czy Kajowe "fegowanie";P), ale mają poprawny system językowy. Opóźnienia rozwoju mowy powyżej 3 miesięcy nie mogą być tłumaczone tylko bilingwizmem. I nie mówię tu o opóźnieniach leksykalnych, a o opóźnieniach "całościowych" (brak gaworzenia, wskazywania palcem, prób powtarzania, mówienia w języku zrozumiałym przez otoczenie, składania dwóch wyrazów w zdania itd.). Prof. K. Wróblewska zwraca też uwagę na to, że dwujęzyczność nie ma także wpływu na rozwój intelektualny i poznawczy dziecka.

* - 3 r.ż. jest tu użyty orientacyjnie. Chodzi o czas, w którym mały człowiek jest w stanie w pełni opowiedzieć rodzicom w ich języku co zdarzyło się w przedszkolu. Jeśli nie posiada takiej umiejętności, tj. nie mówi w języku Le1 lub kombinacji Le1+Le2, to nie jest gotowy na to, aby iść do przedszkola (grupy społecznej), w której nie będzie w pełni zrozumiany.

Cały dzisiejszy post i definicja idealnej dwujęzyczności na górze jest tylko i wyłącznie moim własnym luźnym przemyśleniem na temat dwujęzyczności na podstawie pracy z dziećmi. Rozwój mowy dziecka jest jednak napisany jak najbardziej serio. Będzie tych przemyśleń więcej na pewno.

2 komentarze:

uwazam ze dzieci dwujezyczne, takie prawdziwie dwujezyczne, mowiace perfeckyjnie np. po polsku i po niemiecku, maja zdolnosci lingwistyczne i nie zgadzam sie z Pania Profesor.....pracuje jako pedagog juz od 16 lat tutaj w Niemczech i obserwuje wiele dzieci, wazne jest jak wyglada ta dwujezycznosc, oby nie byl to tylko dwuanalfabetyzm.....

Ale z którą Panią Profesor się nie zgadzasz?:)
Z czym konkretnie się nie zgadzasz?

Obie piszą o dwujęzyczności jako zalecie, obie tę dwujęzyczność doceniają i chcą rozwijać. Podają tylko sposób JAK ją rozwijać.

Natomiast dwujęzyczność NIE eliminuje ORMu czy innych zaburzeń mowy, niestety:( To fakt.

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.