Wczoraj Maria podesłała mi na facebooku pewien filmik, w którym producenci reklamują swoją nową aplikację dla dzieci. Jest ona opisana jako "zawierający gry i zabawy literowe w wieku od 3 do 7 lat".
Opowiem Wam zaraz, co ja o niej myślę, tylko chciałabym, żebyście też obejrzeli film, o którym mowa. Możecie go obejrzeć na dwa sposoby: cały i w częściach. Opisywać będę w częściach, więc proponuję tę drugą opcję - będzie nam łatwiej :)
Najpierw przypomnę ogólnie, że aplikacja skierowana jest dla dzieci od 3 do 7 lat.
1. "Uczymy się alfabetu" (0:00 - 0:23) - niech mi ktoś powie PO CO dzieciom nazwy liter?! Kto dzisiaj używa nazw liter poza grami typu "Koło fortuny"? Przecież nawet jak literujemy wyraz (np. nazwisko) to nie używamy haseł: Ce-Zet-Y-Żet-Y-Ce-Ka-A, tylko mówimy C(cebula), Z(zegarek), Y(yeti - tak się przyjęło, co zrobię?:P), Ż(żaglówka), C(cebula), K(Kasia), A(Ania) lub po prostu: CZ(y)-Y-Żzkropką-Y-C(y)-K(y)-A.
2. Duże litery (0:24 - 0:42) - pierwsze co mi się rzuca w uszy to charakterystyczne (y) po spółgłoskach. O ile przy S i "strażaku" jeszcze tego bardzo nie słychać, o tyle "H(y) jak hulajnoga" i "L(y) jak lornetka" kłuje w uszy bardzo.
Ale "I jak igła" jest fajne do ćwiczenia słuchu fonemowego. Podobnie jak każda inna fraza z samogłoską na początku.
3. "Małe litery" - (0:43 - 0:50) - zabawne, że pokazany tylko jeden przykład, wyjątkowo kiepski - mogli zrobić "D(y) jak dynia". Dlaczego? Dlatego, że [d] w wyrazie [drzwi] brzmi dziąsłowo, trochę inaczej niż [d] w wyrazie [dynia]. Ot, taką mamy specyfikę języka polskiego :)
4. "Znajdź kartę" (0:53 - 1:30).. "który się zaczyna na literę lub głoskę"...CO PROSZĘ?! Albo używamy "literę" albo "głoskę", ponieważ litera to graficzny zapis głoski. Dla przeciętnego rodzica - to to samo, niestety. Ale na pewno nie jest to coś, co można stosować na zasadzie alternatywy dla twórcy gier edukacyjnych!
Podoba mi się "P - anioł, burak, pomidor" - nawet mogę powiedzieć, że ćwiczę z takim samym systemem obrazków, ale u dzieci z zaburzonym słuchem fonemowym w wieku 6, 7 lat. Nie z czterolatkami (choć wiem, że zaraz mi napiszecie, że Wasze dziecko to potrafi - owszem, ale to nie jest reguła)!
"Ależ nie, to jest B(y) jak babcia" - ech.......... Ale podoba mi się maksymalne skrócenie dźwięku spółgłoski T. Prawie (y) nie słychać.
A propo`s jeszcze punktu 4. powiem Wam, że czytałam książkę o sposobach nauki czytania dzieci w Polsce. Potem sięgnęłam też po inne pozycje (niejako motywowana przez Iwetę ;) ) i we wszystkich było napisane, że dziecko potrafi zaczynać analizować i syntezować głoskowo dopiero ok. 5. r.ż. A ta gra jest przeznaczona już od 3. r.ż. Nieprawdaż, że zabawne? :)
5. "Zbuduj słowo" (1:32 - 2:02). Pominę fakt, że w ogóle nie rozumiem instrukcji. Niby "utwórz słowo z obrazka", a pani odkrywa litery po kolei i w ten sposób odsłania się rysunek. Ale ok - przyjmijmy, że głupia jestem.
C(y)-E-B(y)-U-L(y)-A - [cebula]!! Dziecko z zaburzonym słuchem fonemowym za licho tam tej cebuli nie usłyszy (choć zobaczy). Przy [rower] można usłyszeć [rowery] (bo końcówka jest dłuższa niż początek i brzmi R(yyy)).
O Europie to aż mi się pisać nie chce - ktokolwiek to tworzył nie ma pojęcia o dyftongach w języku polskim. Czytamy przecież [ełropa], zatem [eu] powinno być na jednym kafelku podobnie jak zrobiono z [rz] w kolejnej grze! Inna sprawa, że przykład z literowaniem słowa Europa - nawet dla siedmiolatka - to przykład wyjątkowo niepoważny i głupi. KAŻDY siedmiolatek ma prawo (nie mylić z obowiązkiem) go bowiem poprawnie przegłoskować (e-ł-r-o-p-a), ale nie przeliterować (e-u-r-o-p-a).
To nam dorosłym uświadamia, że w polskim nie zawsze czytamy tak jak piszemy, ot.
A!! Niedawno na e-matce czytałam wątek,w którym mamy miały problem z określeniem czy wyraz [auto] ma dwie czy trzy sylaby. Padały argumenty, że każda samogłoska tworzy sylabę. Otóż nie każda! W języku polskim mamy tzw. samogłoski niezgłoskotwórcze. Należy do nich m.in. /u/ po [e] i [a], np. [auto], [europa].
6. "Litera lub głoska w słowie" (2:03 - 2:32). "Znajdź literę lub głoskę" - hmmm.. niby wiem, że chodziło o to, że potem jest "RZ" i to nie jest litera (tylko dwie). Ale.. nie! Dalej moja logopedyczna dusza cierpi jak słyszy, kiedy "litera" i głoska" używane są wymiennie.
Co do gry:
"Bałwan" jest ok, trzeba znaleźć A. Luzik. Potem głoskowanie - mnie się nie podoba.
7. "Pexeso" (2:33 - 3:00). Inaczej memory z głoskowaniem. Gdyby użyte były samogłoski lub sylaby - tak. Przy spółgłoskach - może ewentualnie dla sześcio-, siedmiolatka niezaburzonego jest ok.
Ale podoba mi się użycie CH na jednym kafelku.
8. "Jaką głoskę słyszysz na początku?" (3:01 - 3:16)
Uwaga ta sama, co wszędzie. Na początku słowa "jabłko" nie słyszę "J(y)". Dobra, ale będzie, że się czepiam, więc odpuszczam :) Powtórzę zatem inaczej - ta gra jest dla dzieci pięcio-, sześcio- i siedmioletnich niezaburzonych. Dla młodszych i z dysfunkcjami - jest be.
9. "Jaką głoskę słyszysz na końcu słowa?" (3:18 - 3:32). Producent zostawił nam hit na koniec filmu promującego! "Jaką głoskę słyszysz na końcu słowa "obraz"?" No jaką?? Proszę Państwa?! Tylko NIE LITERĘ, GŁOSKĘ?!
Otóż - moi kochani - słyszycie [s]. Jeśli jest inaczej - musicie poćwiczyć słuch fonemowy lub/i wymowę. W języku polskim głoski dźwięczne (a do takich należy [z]) występujące na końcu wyrazów wypowiadamy bezdźwięcznie (jeśli kończą frazę). Czyli mamy [chlep], mimo że piszemy "chleb", [staf], mimo że piszemy "staw" i [obras], mimo pisania "obraz". I jeszcze ewentualnie miałabym trochę litości dla tej gry, gdyby "s" nie było w wyborze liter pod obrazem. Ale nie! Jest! I pani nawet naciska ten kafelek. Co słyszymy? Dźwięk, który ma nam powiedzieć "źle". No comment.
PODSUMOWANIE
Gra MOŻE się nadawać dla niezaburzonych sześcio- i siedmiolatków ćwiczących analizę i syntezę głoskową. Nie nadaje się dla nikogo jako pomoc w nauce czytania i pisania ot tak.
Na stronie producenta napisano, że "to program opracowany przez jednego z najlepszych czeskich producentów teraz dostępny po polsku". Myślę, że to rozwiązanie całego problemu - język czeski jest językiem zgłoskowym, fonetycznym. Więcej w nim spółgłosek niż u nas, dlatego zalecana jest tam nauka czytania dzieci właśnie przez głoskowanie. U nas powoli się od głosek odchodzi - nawet nauczyciele wczesnoszkolni piszą i mówią, że sylabowa nauka czytania jest najłatwiejsza dla dzieci polskich. Pamiętajmy o tym zanim zaczniemy kopiować i kupować kolejne gry tłumaczone z zagranicy.