czwartek, 31 października 2013

Dwujęzyczność w V klasie

To nie jest tak, że zmieniam profil bloga :) Akurat dwujęzyczność na tapecie, bo... jakoś tak wyszło. Ale już mam prawie gotowy super post o fajnej pomocy, którą na 100% pamiętacie z dzieciństwa, a której nie używacie na zajęciach! Rękę sobie dam uciąć :D Ale to po weekendzie, razem z vlogiem :)
 
A tymczasem w piątej klasie jakieś 2 tygodnie temu rozegrała się taka scenka..
 
Ta lekcja wcale nie miała być o dwujęzyczności. Wcale a wcale! Miała być o zaufaniu, o niepełnosprawności, o radach, o przyjaźni. Jak doszło do dwujęzyczności?
 
Musicie wiedzieć, że szkoła polska, zwłaszcza w klasach starszych nie skupia się tylko na mówieniu po polsku. Przekazujemy dzieciom polską kulturę, ale też.. polską podstawę programową :)) Podczas, gdy inni dwujęzyczni uczą się czytać (niektórzy!), dzieciaki w szkole uczą się odczytywać Konopnicką. Ale o szkołach jeszcze będzie :)
 
Zatem tym razem temat lekcji brzmiał:

 
Gdzie tu mowa o jakiejkolwiek dwujęzyczności? (dla drążących wyjaśniam - dzieci znają TYLKO rozdział "Jestem Colin"; nie wiedzą że Mary kiedyś mieszkała w Indiach)
 
A jak z Waszą pamięcią do "Tajemniczego ogrodu". Pamiętacie, że Colin jeździł na wózku?
 
 
Więc zaczęliśmy mówić o niepełnosprawności.
K: Kiedy mówimy o kimś, że jest niepełnosprawny?
D: Kiedy nie widzi!
kiedy nie chodzi!
kiedy nie słyszy!
kiedy nie ma nogi albo ręki!
kiedy nie mówi!
K: Tak.. to, co nazwaliście, to niepełnosprawność fizyczna. A jest jeszcze niepełnosprawność umysłowa, intelektualna?
D: czyli myślowa?
K: ...yhm.. no tak.. (tłumacząc na ichni poziom językowy)
 
D: A jak ktoś mówi w dwóch językach, ale nie umie w nich pisać, to też jest niepełnosprawny in-te-le-ktu-al.-nie ?
K:....???.....
D: No bo ja mieszkam od urodzenia w Niemczech, a jeszcze nigdy nie dostałem najwyższej oceny z dyktanda, ani po polsku ani po niemiecku.
Inne dzieci:.. no właśnie! Umieć dwa języki to jest niepełnosprawność?
 
I teraz pytanie do Was mam: czy Wy byście nie podjęli tematu? Bo ja nie byłabym sobą, gdybym nie podjęła :)) Wypisaliśmy na tablicy plusy i minusy dwujęzyczności (nie wiem czy to ma znaczenie, ale wszystkie dzieci w tej klasie są wychowane w DE). Plusy na biało, minusy na niebiesko.
 
Tablica źle starta, widzę :))
 
Plusów jak widać więcej. Ucieszyli się z tego powodu bardzo i obiecali, że już nie będą narzekać :)
I mimo, że ja wiem, że plusów więcej, że dwujęzyczność to "spadek, który trudno mierzyć zerami" to w głowie mi się kotłuje pytanie: Czy dla tego jednego, jedynego chłopca, który je zadał dwujęzyczność nie jest przekleństwem?

11 komentarze:

Lubie jak podejmujesz temat:) a z ciekawostek o dwujęzyczności to mi się dziś trafił uczeń czwartej klasy, w Polsce od roku wcześniej w Grecji.Nie zdążyłam wniknąć w szczegóły ale młody sepleni bo.... tam wszyscy ponoć tak mówią!!! I na dodatek swoją przyszłość widzi w zawodzie np tłumacza greckiego żeby seplenienie było atutem:( b.

Powiedz mu, że musi się oduczyć seplenienia, bo jeśli chce być tłumaczem musi mówić perfect w obu ;))

Pytanie fantastyczne! Moja odpowiedź jest taka: znajomość drugiego języka (idąc tropem np. pani Jagody Cieszyńskiej) bez umiejętności pisania albo czytania, rzeczywiście można by zaliczyć do rodzaju językowej niepełnosprawności. Według wielu językoznawców z Zachodu - nie. A to dlatego, że wszystko zależy od definicji dwujęczności, a na Zachodzie podchodzi się do niej bardziej ulgowo. Pisałam gdzieś o tym u siebie. Znalazłam, tu:
http://kozaikozak.blogspot.com/search/label/inni%20o%20dwuj%C4%99zyczno%C5%9Bci

Sprawa druga, czy taka "niepełnosprawna" dwujęzyczność jest przekleństwem? Moja odpowiedź jest taka: to zależy od otoczenia, w którym jesteś. Jeśli zaistnienie w tym otoczeniu wymaga bardzo zaawansowanej znajomości drugiego języka (np. musisz umieć nie tylko płynnie mówić, ale i pisać i czytać), a nie jesteś na tym etapie, to rzeczywiście masz problem.

Jeśli drugi język służy tylko do jednego rodzaju komunikacji - np. pisemnej - to mowa w tym momencie nie jest aż tak ważna i na resztę można machnąć ręką.

To kwestia funkcji języka, którym dana osoba się posługuje. (Po co? W jakim celu? Wykłada filozofię w obcym języku czy włosy układa? Jest tłumaczem czy pracuje z dziećmi w przedszkolu? itp. itd.)

Generalnie osoby dwujęzyczne nigdy nie są tak samo biegłe i w pisaniu i w mowie w obu językach - tak rzadkie są takie przypadki, że nie można pod nich podciągać reszty osób posługującej się dwoma językami.

Powiedz temu chłopcu, że oczywiście, że to nie żadna "kara boska", że kuleje w pisowni. On nie wie, jak poprawnie zapisać słowo w danym języku, a inni wcale nie wiedzą nawet jak ono brzmi, bo nie znają drugiego języka.

Ale samo ujęcie tematu bardzo Wam się udało :-)

Gratuluję!

Sylabo, powiem. ;) Jak tylko wroce we wtorek do Hamburga:)

Sylabo, zaczęłam czytać nasze stare dyskusje... Niesamowite...Zastanawiam, ile do przodu ruszyliśmy z wszystkim? Musimy wszcząć dyskusję na nowo. Poukładać.

@ Ela - no... ja już sobie wyrobiłam pogląd, a kiedyś chodziłam w kółko...
@ Kasia - czy nie mówi się "nie można pod 'nie' podciągnąć" - ratunku - proszę jak wygląda mój polski...

@Sylabo jest ok :))
podciągać i podciągnąć to dwa różne czasowniki, ale dam sobie rękę uciąć, że chodziło Ci o ludzi podciąganych do definicji, a nie tych, których już pod nią podciągnięto :))

Dobry wieczór, D jednak wyraźnie niepokoi się, że błędnie pisze w obu językach! A to oznacza, że w żadnym nie pisze prawidłowo, a to trzeba uznać za rodzaj "niepełnosprawności".
Rzeczywiście niewiele osób jest w pełni dwujęzycznych, ale przynajmniej jeden z języków musi być opanowany w mowie i w piśmie.
Serdecznie pozdrawiam
JAgoda Cieszyńska

Kasiu "podciągać i podciągnąć to dwa różne czasowniki, ale dam sobie rękę uciąć, że chodziło Ci o ludzi podciąganych do definicji, a nie tych, których już pod nią podciągnięto :))" - zgadza się :-) Dziękuję!

Ta "niepełnosprawność" czy też "przekleństwo" w odniesieniu do piątoklasisty to trochę chyba za dużo powiedziane. Nawet gdyby był jednojęzyczny, to miałby jeszcze prawo i czas na robienie błędów. I to mu trzeba chyba uświadomić.
agni26

Aga, tłumaczę :))
Niepełnosprawność = pytanie chłopca, zupełnie serio, ale myślę, że nie zdającego sobie do końca sprawy z powagi tego słowa. Dlatego w komentarzach, zarówno Sylaba, jak i pani profesor użyły tego słowa w cudzysłowie.
Przekleństwo = nawiązuje do książki J. Cieszyńskiej: "Dwujęzyczność błogosławieństwo czy przekleństwo".
I spoko, już wie, że nie jest niepełnosprawny :) Ale powiem Ci, że gdybym go miała w "normalnej" szkole, to też nie miałby już prawa robić TAKICH błędów. Zastanawiałabym się nad dysortografią :P Kiedyś Ci pokażę jego dyktanda ;)

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.