Nie jestem fanatykiem. Ale jak czytam czasem zarzuty do metody krakowskiej, to robię wielkie oczy ze zdziwienia. Jak to? Nie tak? Matko! To jak ja się nauczyłam pewnych rzeczy na studiach??!! Skoro metoda tak nie działa?
W końcu się zdenerwowałam, wypisałam 10 najczęstszych zarzutów, odpowiedziałam po mojemu i... wysłałam do prof. Cieszyńskiej. I to właśnie ona zaakceptowała moje odpowiedzi, więc... jednak dobrze. Umiem myśleć
Żeby było jasne: nie bronię tego, co się na przeróżnych forach i stronach dookoła metody dzieje. Wyjaśniam tylko dlaczego JA używam tej metody, mimo że ma tak wielu przeciwników. Ot.
Nie odpowiadam za innych terapeutów, za inne strony. Odpowiadam za siebie i "Głoskę"
Ja? Ja - Kasia. Gdyby ktoś z moich znajomych jakieś 12 miesięcy temu usłyszał, że za rok będę chwalić metodę krakowską w Internecie, chyba roześmiałby się tak głośno, jak tylko pozwoliłaby na to jego przepona. Kaśka, która chwali kogokolwiek gdziekolwiek bez grama krytyki - niemożliwe. Dlaczego? Bo sama o sobie mogę powiedzieć, że jestem najbardziej analityczną osobą jaką znam. Chociaż wolę słowo - zdroworozsądkową ;) I uwierzcie mi - to nie jest zaleta. Nad zakupem jednej głupiej bluzeczki zastanawiam się trzy dni, nad spodniami - pięć. A każdą informację ze świata nauk logopedycznej trawię około miesiąca szukając w niej wad. Bo przecież nie ma metod idealnych, prawda?
Tak samo było z krakowską. Pięć lat tłukli nam na studiach, że jest najlepsza, najcudowniejsza itp. Tęcza jednym słowem. Mój wewnętrzny Tomasz Niedowiarek buntował się strasznie przeciwko argumentom wychwalającym. Nie uwierzę, póki nie zobaczę. Najlepiej dziecko prowadzone krakowską i "normalną" albo inaczej. W sumie sama nie wiem, czego chciałam.
Skutek był taki, że pracy magisterskiej z krakowskiej nie pisałam. Nie pisałam jej u prof. Cieszyńskiej, a u pewnego takiego pana profesora na UP w Krakowie z afazji, który o afazji pojęcie miał marne. Ot, kilka klasyfikacji znał. Więc u niego pisałam część językową, natomiast część neurologiczną napisałam tak naprawdę pod kierunkiem cudownej pani Marioli ze szpitala Rydygiera. To ona stała nade mną i jęczała: "A Szumską przeczytałaś? A sprawdza Ci się? To weź zobacz na grupie pacjentów? A porównałaś Szumską z Bitniokiem? A patrzyłaś na afa-system? A czemu nie? A popatrz tutaj na TK pani Lodzi - dlaczego gada taka jak gada? A czemu pan Michał się śmieje ze wszystkiego? A czemu o tym nie napisałaś? A popatrz tu, a tam! A zestaw to! oceń! porównaj! sprawdź na pacjentach!! przetestuj!" To była szkoła! Wtedy też, na tych pacjentach z afazją, zauważyłam, że wiele z tego co nam tłukli o krakowskiej się sprawdza w praktyce.
Ale do rzeczy.
Tak jak pisałam wyżej: fanatyczką nie jestem i każdą kwestię muszę sobie przemyśleć przysłowiowy milion pięćset razy, żeby stwierdzić czy jest ok. I jak czytam niektóre bzdury w necie na temat MK to... postanowiłam odpisać na te bzdury po swojemu.
1. MK uczy mowy, nie komunikacji.
To najczęstszy zarzut przeciwników MK.
i teraz uwaga: MK uczy komunikacji PRZEZ mowę!
To między innymi dlatego nie mamy w gabinecie luster :) Kontakt z terapeutą odbywa się face to face, dziecko nie ma możliwości uciekania wzrokiem w swoje oblicze w lustrze. Najpierw uczymy dziecko ROZUMIENIA poleceń (słowa + gest), potem komunikacji ze strony dziecka (gest + słowo), dopiero na samym końcu jest porozumiewanie się mową. Serio. To właśnie m.in. po to uczymy czytać. Jeśli dziecko nie jest w stanie się komunikować mową, komunikuje się z nami gestem i etykietkami z napisanymi wyrazami. Zapewniam, że to lepsza forma komunikacji niż np. język migowy z jednego bardzo ważnego powodu: czytać umie każdy urzędnik w urzędzie i pani w sklepie, a migać - niestety nie :(
Jeśli więc jakiś ktoś, kto teoretycznie mieni się być terapeutą MK, a uczy Wasze dzieci słów bez ich rozumienia - uciekajcie, gdzie pieprz rośnie!
2. MK nie leczy wad wymowy
A coś je leczy?;) Dobra, nie będę wredna ;) MK ćwiczy tak samo wady wymowy, jak wszystkie inne metody logopedyczne. Ale ponieważ jest terapią neurologopedyczną, to kładzie mniejszy nacisk na artykulację, a większy na język i mówienie w ogóle. Artykulacja jest w łańcuchu ostatnia.
W kwestii jąkania powiem tak: każdy logopeda ma swoją wypracowaną metodę. Moim zdaniem jąkanie jest tak poważnym zaburzeniem, że nie powinno być prowadzone tylko przez rodzica w domu, a znajdować się pod opieką terapeuty. I tu już logopeda wybiera, którą metodę wybierze do jąkania właśnie.
3. MK uczy tylko czytania.
Taaaaaak... To bardzo częsty zarzut. Powtórzę zatem za pierwszym punktem: MK uczy komunikacji i myślenia. Czytanie jest tylko swoistym sprawdzianem innych umiejętności nabytych podczas terapii przez dziecko. Czytanie sprawdza np. analizę i syntezę słuchową. Bo bez analizy i syntezy słuchowej, kategoryzacji, sekwencji - mowy nie ma.
Dlatego MK przede wszystkim ćwiczy: stymulację słuchową, komunikację ułatwioną (poprzez Gesty Artykulacyjne, w szczególnych przypadkach MTG), techniki komunikacyjne, dziennik wydarzeń, sekwencje, kategoryzacje, kształtuje zabawę tematyczną i zachowania społeczne, stymuluje lewą półkulę mózgu, pamięć i myślenie przyczynowo-skutkowe. Czytanie jest ostatnie (poza mową)
4. Dlaczego MK zakłada, że jak ktoś myśli prawą półkulą to jest "nie teges" i przestawia na lewą?
Nie zakłada. MK - podobnie jak wszystkie terapie neurlogopedyczne - zakłada (słusznie zresztą), że język jako system (czyli coś poukładanego) znajduje się w lewej półkuli mózgu (dla dociekliwych: bardziej aktywny jest w lewej półkuli mózgu). Zatem jeśli człowiek ma mówić POWINIEN myśleć choć trochę językowo, dlatego MK ułatwia naukę takiego myślenia. ALE NIE PRZESTAWIA! Jeśli autystyk myśli obrazem, to on już tym obrazem myślał będzie zawsze. Możemy jednak nauczyć go swoistego "przetłumaczenia" obrazu na język, nauczyć innego sposobu przetwarzania informacji, po to, aby łatwiej mu było komunikować się z innymi ludźmi. Komunikować się mową.
5. MK wyklucza komunikację alternatywną.
NIE. MK po prostu powtarza cały czas, że mamy bardzo bardzo mało czasu na to, żeby nauczyć dziecko komunikować się mową. Dlatego uczy myślenia językowego i kładzie nacisk na mówienie. Ale jeśli mowa nie pojawia się (bo MK to nie cuda, a czysta nauka i wie, że czasem niektórych deficytów nie przeskoczy), to terapeuta komunikuje się z dzieckiem pismem. A to patrz punkt 1. :P :)
6. MK wyklucza SI
Wyklucza i nie wyklucza. Prof. Cieszyńska stwierdza fakt, że nie ma rzetelnych badań nad skutecznością terapii SI, więc jest jej przeciwna jako terapii (podobnie zresztą jak T. Witkowski w "Zakazanej psychologii"), ale z drugiej strony prosi rodziców o uczenie jazdy na rowerze, samodzielne huśtanie dzieci, ruch na świeżym powietrzu, zabawę fakturami i zapachami.
7. MK jest terapią dyrektywną.
Jest. Ale jest też metodą podchodzącą z szacunkiem do dziecka. A jeśli którykolwiek z terapeutów obchodził się z Wami lub z dzieckiem bez szacunku - to go zmieńcie. Niezależnie od zawodu: do drugiego człowieka podchodzimy zawsze z szacunkiem - jeśli ktokolwiek ma inne podejście do Waszego dziecka - nie jest wart rozmowy z Wami.
8. MK tylko przy stoliku.
MK tylko przy stoliku u terapeuty. Chodzi o naukę koncentracji i wspólnego pola uwagi. Ale jeśli Wasze dziecko jest BARDZO oporne na stolik, możecie część zadań wykonywać z nim przy codziennych czynnościach (gotowanie, wkładanie prania do pralki, grupowanie skarpetek, budowanie z klocków), a tylko część przy stoliku.
9. MK to reklama i promocja. Wyciąga kasę od ludzi.
Ech.. to mój ulubiony zarzut. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Odpowiedź podzielę na części, bo wiem o co Wam konkretnie chodzi
a) terapeuci MK pracują tylko w gabinetach prywatnych.
Terapeuci MK rzadko pracują na etatach w państwowych poradniach. Dlaczego? Dlatego, że MK zakłada 60minutową pracę z dzieckiem na zajęciach, a w PPP mamy max 20 minut na dziecko. Ważniejsze są papiery niż pacjent (dla dyrektorów, nie logopedów). Życie w zbiurokratyzowanym kraju.
b) prof. Cieszyńska reklamuje swoje pomoce oraz pomoce swoich współpracowników.
A kogo ma reklamować? Tak po ludzku?
A tak na serio: jeśli do jakiegokolowiek terapeuty przesyłacie list o własnym dziecku, to ten terapeuta "wyłapie" z tego listu tylko te nieprawidłowości, które mu podacie. Gdybyście pojawili się z dzieckiem w gabinecie "wyłapałby" te nieprawidłowości, które widzi.
W tym pierwszym przypadku jedyne co może zrobić terapeuta, to polecić Wam ćwiczenia ogólnorozwojowe, które pomogą dziecku. Więc zakładając, że dziecko nie odróżnia kolorów, terapeuta podpowie Wam ćwiczenia na kategoryzacje. To samo robi prof. Cieszyńska, tylko zamiast po raz n-ty co to są kategoryzacje (a tłumaczyła to w Internecie nieraz), po prostu pisze: Kategoryzacje, wyd. WiR.
W kwestii diagnoz z zaznaczonymi pomocami, to cóż - ja też ich nie lubię. Ale te pomoce są dla rodziców, nie dla mnie. To rodzic ma tam napisane, że ma ćwiczyć kategoryzacje na przykład na WiRze.
Tu mam dopisek od profesor:
"W gabinetach
logopedzi/terapeuci pracują korzystając z pomocy wydawanych w 4 wydawnictwach,
rodzice mogą je wszystkie obejrzeć i sobie samodzielnie skopiować. W Centrum
Metody Krakowskiej wszystkie pomoce są na półkach w poczekalni, można w saloniku
kuchennym przy kawie wszystko dokładnie zobaczyć i podjąć decyzję zrobię sama, albo kupię, bo szkoda mi czasu na wyklejanki.
Program słuchowy to
książeczka z płytką za 20 zł, program stymulacji muzyką lub dźwiękami
niewerbalnymi polecany w poradniach kosztuje
od 2 do 4 tysięcy złotych."
10. MK nie pomaga wszystkim dzieciom.
I tu pytanie, co to znaczy "wszystkim"? Na pewno nie pomoże dzieciom z białaczką czy ze złamaną ręką, ale pomoże większości dzieci z zaburzeniami komunikacji językowej. Ale skupia się głównie na problemach innych niż artykulacyjne. Dlaczego? Dlatego, ze jest oparta na naturalnym rozwoju mowy i myślenia dziecka, na obserwacjach neurobiologicznych oraz dlatego, że jest z powodzeniem stosowana już od 30 lat. To nie jest czary - mary i wróżenie z fusów, to są solidne podstawy naukowe, wieloletnie obserwacje, doświadczenia. I to jest ogromna chęć pomocy dzieciom.
Czy MK ma wady? Pewnie! Jak wszystko. Znacie coś bez wad? Ale nawet z tymi wadami (widzianymi moimi oczami - oczami terapeuty) jest najlepiej poukładaną i usystematyzowaną terapią neurologopedyczną. I jednocześnie jedną z najbardziej elastycznych. Nawet ja - Tomasz Niedowiarek - muszę to przyznać.
Dlaczego zatem nie ma mnie na liście terapeutów? Z lenistwa:) Nigdy nie mam czasu na obrobienie i wysłanie filmów ;)