środa, 4 grudnia 2013

Ortografia dla dyslektyka



Znacie dzieci, a raczej młodzież z dysleksją, prawda? Ćwiczycie z nimi ortografię, prawda? No nie mówcie, że nie, bo nie wierzę, że któregoś z terapeutów (logopedę, nauczyciela, pedagoga, rodzica) nie denerwuje "ktury", "karzdy" czy "hszonszcz".



Tylko jak wyćwiczyć umiejętność pisania dobrze ortograficznie z takim 14letniem dyslektykiem (lub dysortografikiem), który jest już w "tym słynnym" wieku, wszystko mu obojętne, a reguły ortograficzne ma wykute na blachę (tylko co mu po nich?:P).

Ano - sposobem.
Oczywiście, nie ma chyba możliwości, żeby dziecko z głęboką dysfunkcją nauczyło się pisać w 100% poprawnie. Ale jak już się w 80% uda, to już jest sukces.
Jak zapewne wiecie, większość dyslektyków to wzrokowcy. Zapamiętują to, co widzą i tak się uczą najlepiej. Jakiś czas temu wpadłam na pomysł ćwiczeń ortograficzno - wzrokowych z młodzieżą z dysleksją.


Zadaniem dziecka jest przeczytać wyrazy (te są dobrane akurat pod 15letniego Nikodema, ale dla każdego dziecka dobierałam inny zestaw - indywidualnie). Popatrzeć na nie, zapamiętać. Potem zagiąć kartę wzdłuż szarej linii i napisać je jeszcze raz. Tonem wyjaśnienia dodam, że mam te wyrazy zapisane na osobnej kartce i  je dyktuję - młody człowiek nie musi się uczyć tego JAKIE wyrazy tam są, a tego JAK one wyglądają.
Ważnym etapem jest sprawdzanie wyrazów. Mianowicie delikwent dostaje w rękę czerwony mazak (może być inny, ale moim zdaniem czerwony jest najlepszy, bo bardzo fajnie wpada w oko wzrokowcom), odgina kartkę i SAM sobie sprawdza błędy. Ponieważ na zajęciach nie stosuję nagród ani kar (wiem, że niektórzy mają naklejki, pieczątki, coś tam; u mnie - zwłaszcza u dzieci szkolnych - tego nie ma - dziecko uczy się dla siebie, nie dla nagród; ale pochwałę dostaje zawsze), młodzież wie, że nie ma sensu oszukiwać i udawać, że się jakiegoś błędu nie dostrzegło. To mija się z celem.

Czasem - pod koniec zajęć - dziecko pisze te same wyrazy jeszcze raz. Efekt jest bardzo miły, błędów - zdecydowanie mniej.
A tutaj zdjęcia ćwiczeń w praktyce. Jedno jest na punkty, ale chłopiec sam chciał :) Wycięłam nazwiska dzieci.
Dlatego polecam powyższy sposób wszystkim mamom i terapeutom dysortografików i dyslektyków ;)
A teraz uciekam!
Dzięki, że jesteście ;)

5 komentarze:

Hura! Znowu coś dla nas. Od dłuższego czasu zastanawiałam się jak połączyć słuchanie z pisaniem. Bartek nie słyszy głosek dźwięcznych i bezdźwięcznych, ale jest wzrokowcem.
Dzięki!

W czasach szkolnych gotowa byłam na ogromne poswiecenia, byle tylko NIE nauczyć się tego, co każą :D
Tak więc i tu widzę sposób oszukania nauczyciela - patrzę na listę i zapamiętuję: 4 razy Ó, raz U raz Ó raz U i dwa razy Ó. Wszystkie Ż są z kropkami. Skoro dyktujesz po kolei, bedę wiedzieć co napisać, ale słowa z prawidłowym zapisem nie skojarzę ...
taria

Dzięki, Kasia! Proszę o więcej!!:)
a.

@taria - ;)) ale to "cwaniactwo" (sorry za słowo) wychodzi pod koniec zajęć, kiedy dyktuję drugi raz. Wtedy już nie po kolei i tylko po wcześniejszym się przyjrzeniu kartce z poprawionymi błędami. Nie mówię, że idealnie, idealnie nie ma, ale zobacz na zdjęcia - działało ;) W przykładzie rzeczywiście są słowa z [ż] tylko. Ale to jak je rodzic/terapeuta ułoży, to już jego broszka.
Na lekcji w klasie oszukasz nauczyciela. Na zajęciach indywidualnych - nie ;)

@asiamarysia - będzie :D Niech no się tylko w szkole z jasełkami obrobię :P

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.