Widziałam dzisiaj chłopca. Lat 5,5, autyzm. Według standardów niemieckich: wczesnodziecięcy. Ale nie o nazwę zaburzenia chodzi.
Chłopiec nie mówi. Komunikuje się tylko obrazkami.
Rodzice mówią do niego po polsku. Starsza siostra też. Przedszkole jest integracyjne, mówi się w nim po niemiecku. Ale Młody chodzi do przedszkola tylko na 3 godz. tygodniowo.
Ale wiecie co jest najlepsze? On CHCE mówić!! Ma głos, próbuje go używać podczas pokazywania obrazkami. Ba! Jestem na 90% pewna, że gdyby zacząć z nim terapię, to on by "załapał" o co z tą mową chodzi bez MTG.
I co? I powiedziałam to rodzicom, którzy przyjechali na konsultację. I co? I nic. Rodzice nie będą przywozić chłopca na zajęcia, bo te "nie są płacone przez kasę chorych". Nie są. I nie będą przez jakiś czas, bo mój poziom niemieckiego nie jest wystarczający do podpisania kontraktu z kasą chorych. A tu nie ma pywatnej opieki zdrowotnej.
Takich telefonów i konsultacji jest więcej. Ludzie nie chcą, żebym prowadziła dzieci, bo "nie ma kontraktu". Kurcze!! I co ja mam robić??
Ktoś ma pomysł??
RATUNKU!!
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.