Dzisiaj ja tylko na moment, żeby pokazać, do czego namówiła mnie autystyczna Eva (5 l.).
Dziewczynka mieszka z rodzicami w Niemczech, mama mówi, że już od jakiegoś czasu szukają polskiego logopedy, bo z niemieckim Mała nie współpracuje. Co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę to, że rodzice mówią do niej tylko po polsku, do przedszkola Eva nie chodzi. Więc pomóc może jej tylko polski logopeda w Niemczech lub w Polsce.
Tyle tytułem wstępu. Choć nie! Dodam jeszcze, że Eva czyta (po polsku i niemiecku!), rozumie to, co czyta, a z rodzicami posługuje się za pomocą Mówika lub PCSami. Rodzice byli z nami przez godzinę, po czym zostawili mi Evę na jeszcze dwie, a sami pojechali zwiedzać miasto (przyjechali z daleka na trzy godziny terapii w sumie, bo na 60 minut się nie opłaca).
Jednym z ćwiczeń, które Eva miała wykonać było odwzorowanie sekwencji. Dla niej - jak się potem okazało - banał ;)
Pierwsza:
Dziewczynka mieszka z rodzicami w Niemczech, mama mówi, że już od jakiegoś czasu szukają polskiego logopedy, bo z niemieckim Mała nie współpracuje. Co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę to, że rodzice mówią do niej tylko po polsku, do przedszkola Eva nie chodzi. Więc pomóc może jej tylko polski logopeda w Niemczech lub w Polsce.
Tyle tytułem wstępu. Choć nie! Dodam jeszcze, że Eva czyta (po polsku i niemiecku!), rozumie to, co czyta, a z rodzicami posługuje się za pomocą Mówika lub PCSami. Rodzice byli z nami przez godzinę, po czym zostawili mi Evę na jeszcze dwie, a sami pojechali zwiedzać miasto (przyjechali z daleka na trzy godziny terapii w sumie, bo na 60 minut się nie opłaca).
Jednym z ćwiczeń, które Eva miała wykonać było odwzorowanie sekwencji. Dla niej - jak się potem okazało - banał ;)
Pierwsza:
i druga:
To, co tam jest napisane, to inna inszość, nie w tym rzecz :) Numer bowiem jest taki, że na sam koniec Eva już miała ćwiczeń serdecznie dość. Bo nawet jeśli jest to zabawa, to ileż można bez mamy?! A tu trzeba było jeszcze raz malować sekwencje (tych szklanek i pucharów było jeszcze kilka do zamalowania: tu ucięłam - sama nie wiem po co). I miałyśmy nie lada dylemat: Eva ćwiczyć nie chce, ja sekwencje zrobić powinnam. Kompromis na zdjęciu poniżej
W szklankach galaretki: wiśniowa i cytrynowa, w pucharkach od dołu: serek, galaretka wiśniowa i cytrynowa. (Tylko nie wiem dlaczego serek w pierwszym pucharku od lewej wypłynął mi na galaretkę? W każdym razie Eva dobrze lała ;)). Przy okazji poćwiczyłyśmy też precyzyjność (lałyśmy galaretki chochlą), ja mięśnie barku (galaretek niemieckich nie cierpię rozrabiać). A mój mąż zapewne się z Evy kompromisu ucieszy ;)
Może być?
PS. Jak widać, ja naprawdę nie uczę tylko wymowy [sz], [rz] i [rrrrrrrrrr]. Logopeda uczy myślenia! :)
4 komentarze:
Super pomysł! :D ale fajosze :)
j.g.
Smaczny pomysł!!
wspaniały pomysł, jesteś wielka:)
eeee tam wielka :) zaledwie 53 kg ;)
Prześlij komentarz
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.