tag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post6125805789657440860..comments2014-05-17T12:48:52.680+02:00Comments on "Głoska": z punktu widzenia logopedy.: Metoda krakowskaAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/03687803873717994440noreply@blogger.comBlogger21125tag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-7906684157687957422014-03-27T08:35:36.221+01:002014-03-27T08:35:36.221+01:00Mam nieco inne doświadczenia: zdarzało mi się spot...Mam nieco inne doświadczenia: zdarzało mi się spotykać dzieci ze spectrum autyzmu, którym logopeda kazał dmuchać na wiatraczki oraz masować buzię i język. I powiedzieć rodzicowi: przyjdźcie, jak dziecko zacznie mówić. Jeśli ktoś uczy dziecko czytać, a ma ono np. seplenienie międzyzębowe, to przesadza. Wydaje mi się jednak, że problem tkwi nie w nadużywaniu MK (a najczęściej jej elementów, bo MK w mniemaniu niektórych sprowadza się do nauki czytania), a w brakach terapeutów, którzy zamykają się w tym co potrafią, co wynieśli ze studiów i nie rozwijają się. Mając kontakt z różnymi dziećmi sama widzę, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć, żeby potrafić każdemu pomóc. Zatem: MK nie dla każdego, jasna sprawa. Aczkolwiek często wykonuję na zajęciach stymulację lewopółkulową - kilka zadań jako przerywnik ćwiczeń (jeśli pracujemy np. nad wadą wymowy). Dzieciaki są teraz bardziej skłonne do dysleksji, uważam, że to ważny aby odpowiednio wcześnie poinformować rodziców, a przy zadaniach lewopółkulowych widać zagrożenie dysleksją bardzo wyraźnie.<br />Odniosę się jeszcze do sylabek w zeszytach, bo z tym również się spotkałam. To nie jest MK. W MK bardzo wyraźnie mówi się: od konkretu do symbolu, od symbolu do czytania. Jeśli dziecko nie ma rozumienia, nie działa na przedmiotach, to jak ma niby czytać i jak może mu to pomóc... Ktoś poczytał o MK, skubnął wiedzy i mówi o sobie, że pracuje 'elementami MK'. Bzdura. Robi to bardzo złą robotę całej metodzie. Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/08943603661740480506noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-77657700922519242832014-03-21T13:21:01.522+01:002014-03-21T13:21:01.522+01:00Pani Kasiu,
Metodę krakowską znam od 8 lat i zgad...Pani Kasiu, <br />Metodę krakowską znam od 8 lat i zgadzam się w 100 % z tym co napisała Pani powyżej. Przesyłam wiosenne pozdrowienia z Warszawy. Ewa Wojtyńska (terapeuta MK i prywatnie mama chłopca z autyzmem)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-61046257925664135562014-03-14T23:39:06.112+01:002014-03-14T23:39:06.112+01:00Ech :)
1. No przecież napisałam, że metoda jest do...Ech :)<br />1. No przecież napisałam, że metoda jest dobra dla większości dzieci z zaburzeniami językowymi. Większości nie znaczy wszystkich.<br />2. Prowadzenie tą metodą dzieci z wadami wymowy jest nierozsądne. Pod warunkiem, że jedynym problemem tych dzieci jest wada wymowy ;) Nie znam ŻADNEGO logopedy pracującego MK, który ćwiczy TYLKO wady poprzez metodę. ŻADNEGO. <br />Z drugiej strony - ja za tych, którzy tak pracują nie odpowiadam. Mówię za siebie i "Głoskę".<br />3. Co do sylabek powklejanych do zeszytów dzieci - może warto zapytać tamtych logopedów dlaczego tak robią? :) Może mieli jakiś swój cel. Bo z całym szacunkiem - nie wiem dlaczego, ale mam dziwne wrażenie, że logopedów MK traktuje się jak idiotów :PAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/03687803873717994440noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-85803152288341557142014-03-14T22:59:39.565+01:002014-03-14T22:59:39.565+01:00metoda krakowska rzeczywiście jest sensowna, fajni...metoda krakowska rzeczywiście jest sensowna, fajnie opracowana, skuteczna, ale...nie dla wszystkich.nie ma metody dobrej dla każdego. przerażające jest nadużywanie tej metody i stosowanie jej w każdym przypadku. te sylabki powklejane do zeszytów dzieci, które nie potrafią wskazać na konkretach prostych przedmiotów, nie rozumieją prostych poleceń są żenujące. podobnie jak prowadzenie tą metodą zdrowych dzieci jedynie z wadami wymowy. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-20109819508676740962014-03-06T12:31:12.267+01:002014-03-06T12:31:12.267+01:00A oto już trzeba pytać logopedów, którzy z tymi dz...A oto już trzeba pytać logopedów, którzy z tymi dziećmi pracowali :)<br /><br />Post jest o metodzie i o tym dlaczego JA ją stosuję. Za innych nie odpowiadam. <br /><br />Pozdrawiam :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/03687803873717994440noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-16964561333193299752014-03-06T12:28:24.305+01:002014-03-06T12:28:24.305+01:00Zauważam tendencję do nadużywania metody krakowski...Zauważam tendencję do nadużywania metody krakowskiej. Dzieciaki, które przejęłam wymagały pracy nad komunikacją. Zdarza się, że mają 8 i więcej lat i nie potrafią zasygnalizować swoich potrzeb, udzielić odpowiedzi "tak" i "nie". Ich zeszyty wypełnione są sylabkami. Pytanie jaki jest cel? Kolejnym problem jest prowadzenie tą metodą dzieci z zaburzeniem słuchu fonemowego. Co one kodują? <br />Przede wszystkim najpierw komunikacja z dzieckiem, usprawnianie narządów, nie mówiąc już o prawidłowym oddychaniu, a dopiero potem rozpoznawanie i powtarzanie. Sytuacja - malutkie dziecko czytające (w jakim celu?) kiedy nie umie połykać, oddychać... Nie krytykuję metody ale czas i przypadki, w których na siłę się ją stosuje są przerażające. Pracuję w Krakowie, gdzie nadużywanie metody jest nagminne. Studia kończyłam na UŚ, co dało mi szerszy obraz terapii logopedycznej. gosiahttps://www.blogger.com/profile/18138757437815020632noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-9683062095300241312014-02-26T11:01:21.956+01:002014-02-26T11:01:21.956+01:00Jestem po Logopedii z Audiologią UMCS. Po studiach...Jestem po Logopedii z Audiologią UMCS. Po studiach dostałam pierwszą pracę, była to terapia z dzieckiem z autyzmem. Nie miałam wcześniej żadnego doświadczenia w pracy z dziećmi ze spektrum autyzmu. Powiem szczerze: mój pierwszy dzień terapii (do którego uczciwie przygotowywałam się na miarę swoich możliwości) to dramat, nie będę rozwijać tematu. Każdy pamięta pewnie swoje pierwsze zetknięcie z autyzmem. Wtedy mama chłopca pożyczyła książki prof. Cieszyńskiej, pokazała zeszyty pracy z kilku lat terapii i otworzyłam oczy ze zdumienia: dlaczego nie wiem tak wielu rzeczy po swoich studiach?! <br />W fazie zachwytu metodą k. twierdziłam, że wybiorę się na studia podyplomowe z Logopedii w Krakowie ;) bez przesady, nie wyprę się Lublina, nie wymarzę z CV. Ale ZAZDROŚCIŁAM absolwentom UP w Krakowie wiedzy, jej uporządkowania i wskazówek do konkretnej terapii. Teraz czytam książki, czasami wybiorę się na szkolenie do Krakowa, po którym wracam i myślę, myślę, myślę... Daję radę. <br />Z cały szacunkiem - przejście egzaminu u prof. Grabiasa na pierwszym roku LzA na UMCS z Teorii zaburzeń mowy nie polega cytowaniu "Języka w zachowaniach społecznych"? Dr Muzyka nazwała to na zajęciach żartobliwie 'grabiasologią' - uważam, że bardzo trafnie. To nie jest skupienie się tylko na swojej teorii? To nie jest jej reklama? Książka szła jak ciepłe bułeczki. Daleka byłabym od porównywania terapii schizofazji proponowanej przez prof. Woźniaka i terapii autyzmu opisanej przez prof. Cieszyńską – trochę inna waga zagadnienia i skala terapii. Przede wszystkim w schizo nie obędzie się bez leków. Dyzartria u dr Mireckiej... dla mnie czysta teoria, nie mająca nic wspólnego z tym, jak wygląda w rzeczywistości godzina pracy z dzieckiem z porażeniem czterokończynowym. I uważam, że znacząca większość zajęć polegała na omówieniu skali dyzartrii autorstwa dr Mireckiej. Dr Panasiuk – mam wrażenie, że była największym praktykiem, stąd być może jej świadome podejście do problemu terapii i myśl, że od udostępnienie swojej książki nie zbiednieje. Na moim roku tego nie zrobiła, trudno.<br />Wrócę jeszcze do autyzmu: fakultet na temat tego zaburzenia na UMCS polegał na polecaniu nam książek Uty Firth. Litości. Chciałabym spotkać jeszcze kiedyś niektórych wykładowców z UMCSu i zapytać co oni tak naprawdę.<br />Właściwie wszystko, co powyżej porównuje Kraków i Lublin. Odniosę się jeszcze do zarabiania pieniędzy na promocji swojej metody przez prof. Cieszyńską. Metoda opisana NA FORACH INTERNETOWYCH nie jest moim zdaniem metodą pilnie strzeżoną, za którą ktoś życzy sobie nie wiadomo jakich pieniędzy. Sama profesor odpisując matkom na ich pytania, opisuje krok po kroku, co zrobić w konkretnym przypadku. Jeśli ktoś nie chce kupić książki, wydać kasy na szkolenie – proszę bardzo, niech wejdzie na forum. Pomoce można faktycznie obejrzeć od deski do deski w Centrum MK w Krakowie. Dla mnie najważniejsze jest, że nie słyszałam, aby odmówiła komuś pomocy, bo kogoś nie stać na opłacenie terapii. Wykonała pracę, która przyspieszyła rozwój terapii w Polsce o wiele lat – uświadomiła mi o tym matka, która ze swoim synem przyjechała z Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pomocy i opowiedziała, jak mizernie wygląda to na Wyspach. Należą się Jej za to każde pieniądze, ponieważ są zarobione uczciwie. Czy ktoś spotkał się np. z Makatonem? Pewna matka pokazała mi kilka gestów, ale w wielkiej tajemnicy, bo podpisała zobowiązanie, że nikomu tego nie udostępni. To jest tajemnica pilnie strzeżona. Gesty, które są czasami identyczne z językiem migowym. To jest dla mnie sytuacja, w której ktoś chce zarobić za wszelka cenę – zabronić rodzicom opowiadać o tym, co widzieli i słyszeli, a jeśli ktoś chce z ich córką ‘makatonować’ tak, jak rodzice, musi zapłacić i wybrać się na szkolenie. Jest różnica.<br />Wciąż uczę się MK, mam wątpliwości. Dzięki nim mam zamiar zostać świadomym terapeutą.<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/08943603661740480506noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-1748924680642558542014-01-21T12:43:56.016+01:002014-01-21T12:43:56.016+01:00Dziewczyny,
wcięło mi wszystkie moje komentarze ;...Dziewczyny, <br />wcięło mi wszystkie moje komentarze ;/<br />A wrrr ;/<br /><br />Odpowiadam jeszcze raz.<br /><br />Tylko jeszcze przypomnę: odpowiadam za siebie i "Głoskę" :) i rozumiem, że pewne zachowania dookoła metody mogą Was do niej zniechęcać. Też tak miałam. Dlatego oceniam metodę, nie to, co się dookoła niej dzieje :)<br /><br />@dehira - dzięki za AAC. <br />Jeśli chodzi o krytykę tego, co się dzieje dookoła metody, nie odpowiadam za nią. Zaznaczyłam na początku tekstu :)<br /><br />@Patrycja - dziękuję za Grabiasa i Woźniaka.<br />Pozycje książkowe panów profesorów znam, ale nie wiedziałam, że praktykowali. ;) Takam naiwna :)<br />Chodziło mi o to, że Lublin (i Warszawa) zaczynają uczyć od wymowy i idą dalej, a Kraków odwrotnie. Choć teraz też nie wiem czy dobrze to ujęłam. Mam przyjaciółkę po Lublinie, już to kiedyś analizowałyśmy. :)<br />No i u nas na wykładach też nie było reklamy! Skąd taki pomysł?! Wszystko, co jest w podręcznikach Cieszyńskiej my mieliśmy na wykładach, nie trza kupować.<br />I skale do badania afazji/dysleksji/IQ i innych rzeczy też omawialiśmy. To nie jest tak, że przez 5 lat studiów była TYLKO krakowska. Bez jaj.<br /><br />@Anonimowy - <br />Temat nadwrażliwości - to jest jedna z tych wad, o których piszę na samym końcu. Bo ta metoda ma wady. Ja nie twierdzę, że nie. Ale mówienie o niej, że uczy mowy nie komunikacji - moim zdaniem - jest nieporozumieniem ;/<br /><br />I wszystkim Wam bardzo dziękuję za komentarze!! :) I proszę o więcej<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/03687803873717994440noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-21382304934531728332014-01-21T11:22:11.192+01:002014-01-21T11:22:11.192+01:00AAC to nie tylko obrazek - w ośrodku, o którym mow...AAC to nie tylko obrazek - w ośrodku, o którym mowa, a do którego dziewczynka, o której pisałam się nie dostała - z powodzeniem u dzieci z tak sprzężoną niepełnosprawnością pracują np. na bodźcach uprzedzających. W przypadku tej dziewczynki na ten moment nic innego w kwestii komunikacji nie wchodzi w grę. Taka różnica. I powtarzam - ja nie oceniam samej metody, bo i ja wykorzystuję ją w pracy. Jestem tylko przeciwna temu w jaki sposób przekazywana jest wiedza na studiach na temat metody i że studia logopedyczne oparte są tylko i wyłącznie na jedynej słusznej i że mówi się o tym dokładnie w ten sposób. Również to, że autorka metody i jej uczennice nazywają ją terapią autyzmu. Wiele jest faktów, które zniechęcają i jestem pewna, że gdyby nie one - nikt nie śmiałby jej nic zarzucać, bo sama w sobie jest jedyną - tak uporządkowaną, przemyślaną, do terapii różnych problemów, jasną i gotową do wykorzystania w pracy.dehairahttps://www.blogger.com/profile/04542984681379048864noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-46974921655079207392014-01-21T10:40:04.865+01:002014-01-21T10:40:04.865+01:00Aha, i jeszcze jedno: to nieprawda, że Lublin i Wa...Aha, i jeszcze jedno: to nieprawda, że Lublin i Warszawa uczą tylko wymowy. Uczą wymowy w przypadku dyslalii, a to znacząca różnica. W przypadku innych zaburzeń pracują nad mową.<br /><br />;)<br /><br />Brzęczychrząszczbrzęczychrząszczhttps://www.blogger.com/profile/17159037383663439876noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-23979902926701298432014-01-21T10:37:41.707+01:002014-01-21T10:37:41.707+01:00W odpowiedzi na pytanie;)
Ktoś już wspomniał wyże...W odpowiedzi na pytanie;)<br /><br />Ktoś już wspomniał wyżej, ale podam konkretne pozycje: <br /><br />Woźniak T. Zaburzenia języka w schizofrenii, Lublin 2000<br />Grabias S., Kurkowski Z. M., Woźniak T. Logopedyczny Test Przesiewowy dla dzieci w wieku szkolnym, Lublin 2002<br />Woźniak T. Narracja w schizofrenii. Lublin 2007<br /><br />Pan profesor sam dał nam, swoim studentom, test do badania schizofazji, żebyśmy nie musieli kupować. Podobnie inni - np. pani dr Panasiuk dała .pdf swojego podręcznika do afazji.<br /><br />Nie przypominam sobie też, żeby np., pani Mirecka chwaliła się i polecała swoją Skalę dyzartrii - na zajęciach omawialiśmy inne skale.<br /><br />Nie robiono (poza jednym wyjątkiem, o którym nie wspomnę) sobie reklamy ani na zajęciach, ani na wykładach.<br /><br />Brzęczychrząszcz<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-90656222969890111322014-01-21T10:09:09.529+01:002014-01-21T10:09:09.529+01:00Nie stosowałam, dopóki dzieci miałam idące innymi ...Nie stosowałam, dopóki dzieci miałam idące innymi metodami. Aż urodził się nasz Jaś i nic nie pomagało. Spróbowałam MK i teraz Jaśkowy CZYTA, sam opowiada o głoskach i sylabach, płytki pani Wianeckiej rewelacyjnie wspomagały, do tego zeszyty do grafomotoryki i dużo więcej - to kompleksowe podejście i codzienne ćwiczenia (kilka krótkich, skłądających się czasem na godzinę zabawo-pracy) powodują, że nie boję się startu szkolnego sya młodszego, zwanego czasem prawopółkulowym. Dysleksja też mnie już nie przeraża. Pozostanie tylko moniorować metody szkolne od pierwszej klasy (znam tylko siebie i jeszcze jedną nauczycielkę, które nie uczymy czytania po literze - tragedia).<br />Pozdrawiam, <br />KasiaZ (nauczyciel w tej chwili specjalny)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-18645114596211974252014-01-20T22:55:57.000+01:002014-01-20T22:55:57.000+01:00Kasiu ja skończyłam studia w Krakowie.Przyznam, że...Kasiu ja skończyłam studia w Krakowie.Przyznam, że ile razy miałam zajęcia z Panią prof. to wychodziłam z nich naładowana pozytywna energią, że wszystko mogę. Trzeba przynać, że ma sporą charyzmę. Od początku pracowałam na jej pomocach. Najpierw książeczki "Kocham czytać", potem zestawy do ćwiczeń sekwencji itd. Na podstawie jej książki robię dzieciom analizę funkcjonalną, bo na tym co dostaję z PPP nie da się bazować. Znam kilka przykładów gdzie 4-latki uczone tą metodą pięknie czytały. Terapeutą MK nie zostanę, bo aby nim być, należy spełnić kilka warunków. Mi wystarczą jej elementy. Metoda jest dobra, bo ułożona zgodnie z rozwojem funkcji dziecka. Pomoce można wykonac samemu, Kasia chyba nawet pokazywała przykłady. Nie należy też mylić MK z Manualnym Torowaniem Głosek-co niektórzy robią. I ma ona jeszcze jedna ważną zaletę. Dostosowana jest do pracy na gruncie polskim. (myśle tu o nauce czytania). To co dobre dla małego Brytyjczyka, niekoniecznie będzie dobre dla małego Polaka. Język polski, jako język fleksyjny wymaga innego sposobu nauki czytania. MK to uwzględnia. Metoda jako taka ma pewnie i jakieś wady, ale na dzien dzisiejszy uważam ją za najbardziej wszechstronnie rozwijająca dziecko./Aga<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-26601568663476767352014-01-20T21:59:00.765+01:002014-01-20T21:59:00.765+01:00Źle się wyraziłam, pisząc pewnych chodziło mi o ja...Źle się wyraziłam, pisząc pewnych chodziło mi o jakieś sposoby radzenia sobie z trudnymi zachowaniami (pewnych nie ma)./AdaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-31244294152452570032014-01-20T21:56:15.948+01:002014-01-20T21:56:15.948+01:00Woźniak zajmuje się schizofazją i jąkaniem od str...Woźniak zajmuje się schizofazją i jąkaniem od strony praktycznej. Zbudował narzędzia do badania (schizofazja, motoryka narządów artykulacyjnych) i test przesiewowy do badania dzieci. Nie podam więcej, bo nie pamiętam. Grabias jest teoretykiem, chociaż nie wiem w sumie co to ma znaczyć, bo oni wszyscy praktykują bądź praktykowali.<br />Co do metody, sama miałam rozterki z nią związane i wciąż mam. Brakuje mi pewnych sposobów radzenia sobie z trudnymi zachowaniami dzieci, nigdy o tym nie czytałam w kontekście tej metody ( myślę, że właśnie dlatego rodzice dzieci autystycznych często wybierają terapię behawioralną, a dzieci dużo na tym tracą). Nie wiem też dlaczego pomijany jest temat nadwrażliwości słuchowej i dotykowej. Zastanawiam się też czy metoda krakowska może być stosowana u dzieci z głębokim upośledzeniem. Trochę bym tego znalazła. /AdaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-9210249042696576402014-01-20T17:19:47.331+01:002014-01-20T17:19:47.331+01:00Myślę, że p. prof. już się za to wzięła, wkrótce z...Myślę, że p. prof. już się za to wzięła, wkrótce zmienią się wymagania dot. uzyskania statusu terapeuty MK, będzie wymagany dłuższy staż pracy i egzamin (!).<br />Dla twórców metody również jest to problem, gdy terapia prowadzona jest niezgodnie z założeniami.<br />Pozdrawiam.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-19048998751109866972014-01-20T16:30:34.038+01:002014-01-20T16:30:34.038+01:00mnie osobiście metoda nie do końca pasuje, ale w p...mnie osobiście metoda nie do końca pasuje, ale w pewnym zakresie działa, więc stosuję, jednak bardzo mnie denerwuje ta wszechobecna reklama MK, to co już ktoś tutaj pisał, że prof Cieszyńska wszędzie się reklamuje, co więcej podkreśla to, ze tylko MK jest skuteczna i super.. to jest drażniące i krzywdzące moim zdaniem, niestety ta kreowana moda na MK szkodzi bo wiele osób chwali się terapią MK nie mając o niej pojęcia, robiąc błędy i szkodząc nie tylko dzieciom ale i opinii o metodzie, robiąc to nieumiejętnie itd... myślę, że Pani prof powinna się tym właśnie zająć a nie reklamowaniem "na siłę"AMhttps://www.blogger.com/profile/14452257966456510617noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-73736873862405848192014-01-20T15:19:49.167+01:002014-01-20T15:19:49.167+01:00Studiów na UP nie kończyłam, więc raczej na papier...Studiów na UP nie kończyłam, więc raczej na papierze terapeutą tej metody nie zostanę (chyba że wymagania się pozmieniają :), a moja praca mocno ciąży ku terapii neurobiologicznej. Niemało się natomiast na temat MK naczytałam, nasłuchałam, naoglądałam i wcale nie krótko wszystko "trawiłam". Korzystam z pomocy logopedycznych prof. Cieszyńskiej i sobie chwalę, szczególnie ze względu na efekty, które rzeczywiście są - namacalne dla mnie i rodzica. Najważniejszy przecież jest sukces dziecka, krok do przodu, a jaką metodą go osiągniemy - to już inna kwestia. Ja jestem za MK :)<br />Pozdrawiam!Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-87729328813861704332014-01-20T14:13:16.910+01:002014-01-20T14:13:16.910+01:00Nie krytykuję metody, ale sposób jej nachalnego pr...Nie krytykuję metody, ale sposób jej nachalnego promowania. Jeśli robiliby to sami logopedzi, pracujący nią - wszystko ok - prawa biznesu. Jeśli robi to pani profesor, która powinna wykazać się obiektywnym podejściem do nauki w sytuacjach tego wymagających, rodzi to mój sprzeciw. W jakich sytuacjach dokładnie? Mam artykuł pani prof. pt." Standardy postępowania logopedycznego w przypadku autyzmu" . Cieszyńska wspomniała w nim tylko o metodzie i pomocach swoich i swojej rodziny. Tak jakby żadne inne nie istniały. Zachowała się tak tylko ona jedna - żaden inny autor artykułu, poproszony o spisanie standardów dotyczących innych zaburzeń, nie zrobił sobie reklamy. Nawet na studiach nie pamiętam, żeby np. prof. Woźniak czy Grabias robili sobie reklamę. A przecież mogli. I za to ich szanuję.<br /><br />W sprawie SI: pamiętam jak na kursie prowadząca opowiadała o swoim konflikcie z logopedką MK i wzajemnej krytyce podejmowanych działań, przekazywanych przez mamę dziecka, jeżdżącą między Krakowem (MK) a Warszawą (SI).<br /><br />I ostatnią rzeczą chcę się podzielić z Tobą;) Raz jeden zdarzyło mi się bronić samej metody. "Terapeutka" dziecka autystycznego, z którym miałam zajęcia, zaczęła krytykować przy mnie poprzednią logopedkę. A że jakieś literki mu pokazywała i że po co i że jakaś głupia, co ona wymyśliła. Nie lubię, kiedy jeden "specjalista" krytykuje drugiego, zwłaszcza wówczas gdy nie ma pojęcia o jego pracy. Tutaj krytykę podjęła dziewczyna, która nie miała nic wspólnego z logopedią i nie wiedząc nawet, że istnieje MK, ośmieliła się skrytykować coś, czego nie znała. Za sprawą takiej krytyki, rodzice pozbyli się logopedki nr 1, ufając kobiecie, która była ich guru - terapeutką od autyzmu.<br /><br />Teraz już naprawdę ostatnia myśl: kiedy zaczęłam spotykać na swojej drodze logopedki z Krakowa, zastanawiałam się, dlaczego one zamiast nauczyć dziecko mówić np. [r], co im zajmie miesiąc - dwa i do domu, uczą go czytać, a do tego zajmują się rzeczami, którymi zajmuje się pedagog. Miałam wrażenie, że na siłę tracą czas na coś, czego rodzic wcale nie oczekuje. MK wydawała mi się nieskończona - zawsze bowiem jest coś, co można jeszcze usprawnić.To, co robią logopedki MK, mieści się w ramach zajęć korekcyjno - kompensacyjnych, więc jest w szkole - wchodzeniem komuś w drogę. Teraz patrzę na to nieco inaczej i przychylniejszym okiem, samej zdarza mi się skorzystać z pomocy MK. Dostrzegam jednak znaczącą różnicę w pracy i nawet definicji tego, czym jest logopedia, logopedów z Krakowa i tych z Lublina i Warszawy.<br /><br />To już naprawdę koniec. Pozdrawiam serdecznie. Dobry post! Brzęczychrząszcz.plPatrycja Bilińskahttps://www.blogger.com/profile/17854318948406620352noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-41693466016191081322014-01-20T11:50:53.982+01:002014-01-20T11:50:53.982+01:00hmmm... no i mam mieszane uczucia... z większością...hmmm... no i mam mieszane uczucia... z większością treści zgodzę się, ale jednak to w jaki sposób w praktyce wygląda praca metodą K pozostawia wiele do życzenia. I nie mówię tutaj o "terapeutach" metody, którzy są nimi tylko po skończonych studiach na UP...ale o promowanych przez samą Panią Prof osobach, które w Jej imieniu występują na konferencjach i szkoleniach. Będąc na zajęciach proweadzonych przez te osoby napatrzyłam sie na wiele. Wchodząc w dyskusje na temat słuszności nigdy nie uzyskiwałam konkretnej odpowiedzi. Przykład - dziecko z głęboką sprzężona niepełnosprawnością, niewidzące (wątpliwe jest nawet poczucie światła), niesłyszące, z MPD, zespołem Westa i przepukliną oponowo-rdzeniową ( wiem, wiele trudności). Pani - ceniona logopeda MK - rozkłada przed dziewczynką 4 obrazki i prosi o wskazanie pilki... Dziewczyna ma około 20 ataków w ciągu godziny, polegające na wyrzutach rąk. Wyrzuca ręce, obrazek się przesuwa - Pani komentuje " nie... to nie piłka, to auto...". Pani pracuje z D. już 2 i pół roku...Pytam - jaki sens pracy jest z D. na obrazkach skoro nie widzi - Pani odpowiada - "ale to tylko 4 obrazki... wcześniej pracowaliśmy na 2, bo więcej D. nie była w stanie ogarnąć wzrokiem". Tak się składa, że z dziewczynką pracowałam 3 lata po 5 godzin dziennie w grupie przedszkolnej... Zadałam mamie pytanie - dlaczego pracujecie na wzorku...Mama stwierdziła, że nie dostała się na WWR gdzie pracuje się AAC więc korzysta z tego co ma... OK rozumiem... Przykład 2 - ten sam ośrodek, pracujący tylko metodą MK pod patronatem prof. Cieszyńskiej - Pani K. którą najczęściej ostatnimi czasy można spotkać jako osobę prowadzącą szkolenia... Dziecko 2 letnie - autyzm, płacze, a ona krzyczy! Mama płacze... dziecko płacze, silna nadwrażliwość dotykowa, taka, że dotyk dłoni powoduje odruch wymiotny - a co tam, trzeba jego ręką na siłę wskazywać obrazki... Pytanie - czy ma sens taka praca, kiedy poza zwykłym oporem, który chce przełamać pojawia się taka trudność jak problemy z SI - ma sens i koniec... po 5, 10 zajęciach przestanie ryczeć... Tu nie chodzi o zarzuty w kierunku samej metody , bo jest mega uporządkowana i przemyślana, jest gotowym materiałem do pracy usystematyzowanej.... wiele do życzenia pozostawia sposób w jaki się nią pracuje... i powtarzam - nie chodzi o każdego jednego logopeda, tylko o tych, którzy sami promują tę metodę. Nie wspomnę, że w każdych zaleceniach są te same schematy dla wszystkich dzieci... i ostatni punkt zawsze dotyczy pomocy z linkami do stron gdzie można je zakupić... tego akurat nie zrozumiem nigdy... Mam takich opinii skserowanych wiele... różne dzieci, różne problemy... terapeuci znani w środkowisku krakowskim - w opiniach i zaleceniach zmienia się tylko imię dziecka. dehairahttps://www.blogger.com/profile/04542984681379048864noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5422647992148822191.post-82016729369615684052014-01-20T11:38:10.179+01:002014-01-20T11:38:10.179+01:00Kasia, dobra robota! Napisałaś wszystko dokładnie ...Kasia, dobra robota! Napisałaś wszystko dokładnie tak, jak układa się w mojej głowie, chociaż doświadczenie mam niewielkie a dzieci w terapii troszkę. Ale cuda już widziałam... Pozwolę sobie na rozgłaszanie Twoich punktów.<br />KasiaGAnonymousnoreply@blogger.com